Home / MotoGP / LCR Honda MotoGP – podsumowanie sezonu 2011

LCR Honda MotoGP – podsumowanie sezonu 2011

Tak jak w trakcie ostatnich kilku lat, tak i tym razem na naszej stronie regularnie pojawiać się będą podsumowania sezonu 2011 w wykonaniu każdej ekipy klasy MotoGP. Zaczynamy od końca tabeli, a więc od teamu LCR Honda MotoGP.

Po całkiem udanym 2010 roku spędzonym z Randym de Punietem na pokładzie, na miniony już cykl zmagań Lucio Cecchinello podpisał umowę z Tonim Eliasem. Na to, by pierwszy w historii Mistrz Świata kategorii Moto2 przeszedł do klasy królewskiej mocno napierała Dorna Sports. Ostatecznie więc właściciel tegoż zespołu zawarł kontrakt z Hiszpanem na jeden rok.

 

Już jednak zimowe testy pokazały, iż ostatni sezon z motocyklami o pojemności 800cc może być trudnym dla samego #24 jak i włoskiej ekipy. Podczas prób na początku lutego, które odbywały się w Malezji, Toni regularnie plasował się pod koniec stawki, w łącznej tabeli uzyskując siedemnaste miejsce. Jego wynik – 2’02.916 – okazał się być o nieco ponad dwie sekundy gorszym od lidera. Warto jednak nadmienić, że w trakcie tych prób był on chory, toteż wyniki były słabsze. „Specjalnie przyjechałem tu tydzień wcześniej, by przygotować się do warunków, ale niedługo po tym zacząłem się źle czuć. Fizycznie nie czułem się najlepiej, a by dobrze jeździć na tym motocyklu, musisz być w jak najlepszej formie,” przyznał Elias.

 

Drugie testy na torze Sepang, które odbyły się pod koniec lutego, także nie były najlepsze. Bo chociaż swój czas z pierwszych malezyjskich testów „TigerToni” poprawił o pół sekundy, to jednak rywale poczynili znacznie większe postępy. W ogólnej tabeli z rezultatem 2’02.410 zajął jednak szesnaste miejsce, tracąc dwie sekundy i siedem dziesiątych do najszybszego Casey’a Stonera. Hiszpanowi udało się jednak poczynić postępy jeśli chodzi o ustawienia zawieszenia oraz o geometrię maszyny. „Mamy teraz jaśniejsze pomysły co do dalszego kierunku, w którym powinniśmy iść. Nie jestem zadowolony z moich czasów okrążeń, ale podczas tych prób byliśmy zajęci sprawdzaniem innych rzeczy. Dziękuję w tym miejscu wszystkim moim chłopakom, którzy pomagają mi jak mogą w lepszym dopasowaniu się do RC 212V.”

 

Testy w Katarze natomiast, które miały miejsce tuż przed rozpoczęciem nowego sezonu, zakończyły się dla Mistrza Świata klasy Moto2… wywrotką. Pod koniec drugiej nocy prób wylądował on bowiem na deskach, szczęśliwie jednak nie nabawiając się kontuzji. Przez to nie był jednak w stanie wykonać chociaż kilku kółek na miękkiej oponie, co sprawiło, że testy zakończył on z siedemnastą lokatą oraz dwu i pół sekundową stratą czasową do lidera. „Warunki nie były perfekcyjne co utrudniło nam prace nad ustawieniami. Głównym problemem nadal jest tył, a dokładniej brak przyczepności. Muszę przełożyć więcej masy na tył maszyny by poprawić mój styl jazdy, a my znaleźliśmy dzięki temu nieco lepsze ustawienia bazowe,” powiedział Toni.

Pierwsza runda nowego cyklu zmagań, ostatniego z silnikami o pojemności 800cc nie była udaną dla Hiszpana. Przez cały weekend na torze Losail International Circuit miał on spore problemy ze znalezieniem odpowiednich ustawień, co zaowocowało zaledwie szesnastą, ostatnią pozycją na starcie. Do zdobywcy Pole Position stracił on tymczasem blisko cztery sekundy! Po starcie co prawda zyskał on kilka pozycji i pierwsze kółko zakończył na jedenastej lokacie, to jednak dwie cyrkulacje później był już ostatni. Na dziewiętnastym okrążeniu #24 wylądował na deskach po uślizgu przodu w momencie, gdy jechał po dwa punkty. „Moje tempo przez cały wyścig wahało się w granicach niskich 1’58. Wiedzieliśmy, że nie zrobimy nic ponad to, bo znaliśmy nasze limity, toteż bardzo mi przykro z powodu tej wywrotki. Przepraszam cały zespół. Chcę teraz zapomnieć o tym wyniku i dać z siebie maksimum na Jerez.”

 

Nadeszło tymczasem drugie Grand Prix 2011 roku, które miało być zarazem pierwszym domowym dla wówczas 28’letniego już zawodnika z Manresy. Już w treningach wolnych miał on problemy z dociążeniem tyłu maszyny i tym, że nie czuł się komfortowo w środku zakrętu. Po obiecującym FP3, w kwalifikacjach raz jeszcze zajął on ostatnie, siedemnaste miejsce, ponownie narzekając na brak trakcji i spore uślizgi. W wyścigu, pełnym wywrotek, zachował on jednak zimną krew i korzystając z upadków rywali, na metę wpadł jako dziewiąty. „Ogólnie mówiąc nie jestem zadowolony z mojego wyczucia motocykla, ale i tak wystarczyło to na dziewiąte miejsce, które mnie cieszy. Wiem, że miałem sporo szczęścia, bo wielu wyleciało w żwir, ale takie są wyścigi,” potwierdził #24.

 

Dwie kolejne rundy Grand Prix odbywały się kolejno w Portugalii i we Francji. Tradycyjnie już na torze Estoril ruszał on do wyścigu z ostatniego, siedemnastego pola. Całkiem niezłe tempo wyścigowe pozwoliło jednak Eliasowi finiszować na jedenastym miejscu, a gdyby do mety były dwa okrążenia więcej, być może byłby on i dziesiąty wyprzedzając Randy’ego de Punieta. „Co prawda moja lokata nie satysfakcjonuje mnie zupełnie, to jednak cieszy mnie to, że mogłem jechać na maksimum do samego końca,” przyznał po portugalskich zmaganiach. Dwa tygodnie później karuzela Motocyklowych Mistrzostw Świata przeniosła się na obiekt Le Mans, gdzie tak jak w trakcie poprzednich trzech rund, także i tym razem „TigerToni” ruszał z ostatniego pola. Nareszcie #24, który w kwalifikacjach wylądował na deskach, udało się nieco poprawić przyczepność tyłu, chociaż nadal nie było idealnie. „Kiedy liderowałem małej grupie w drugiej części stawki myślałem, że mogę wyprzedzić Aoyamę. Wtedy jednak zaliczyłem uślizg i uderzyłem nogami o owiewki. Po tym aktywowała się poduszka powietrzna w moim kombinezonie i zanim zeszło powietrze, nie mogłem jechać normalnie przez kilka kółek,” powiedział ostatecznie jedenasty na mecie we Francji Toni.

 

Czytaj dalej >>

 

W Katalonii 28’latek liczył na to, że po raz pierwszy w klasie MotoGP uda mu się dojechać do mety przed własnymi kibicami. W kwalifikacjach wywalczył on czternaste, przedostatnie pole startowe. W samym wyścigu Toniemu udało się wreszcie dojechać do mety, jednak trzynasta, ostatnia lokata to nie to, na co liczył. „To jeden z moich najgorszych wyścigów w karierze, nie byłem nawet w stanie osiągnąć tempa z kwalifikacji. Prawdopodobnie obraliśmy zły kierunek pracy, bowiem praktycznie przez cały wyścig nie miałem przyczepności zarówno przodu jak i tyłu,” powiedział #24, który na metę wpadł blisko minutę za triumfującym Casey’em Stonerem. Przy okazji potwierdził on, iż potrzebuje wraz ze swoją ekipą radykalnych zmian, gdyż dalej tak jeździć po prostu się nie da.

 

Podczas Grand Prix Wielkiej Brytanii w wynikach Hiszpana nastąpił mały przełom. W kwalifikacjach nie obyło się co prawda bez wywrotki, ale i tak wywalczył on w nich czternastą lokatę. Dzięki temu po raz drugi w sezonie 2011 miał on rozpoczynać zmagania ze środka piątej linii. Wyścig jednak, w przeciwieństwie do QP, odbywał się przy padającym deszczu i na mokrej nawierzchni. Korzystając z przyzwoitego tempa w takich warunkach i wywrotek rywali, jedyny zawodnik teamu LCR Honda MotoGP na metę wpadł jako ósmy. Warto dodać, że do zwycięzcy stracił on blisko minutę i pięćdziesiąt dwie sekundy! „Cieszę się, bo po kwalifikacjach liczyłem na deszczowy wyścig, dzięki czemu mógłbym finiszować w czołowej dziesiątce. Dobrze wiem, że gdyby było sucho, nie wywalczyłbym ósmego miejsca, ponieważ wciąż mamy problemy z ustawieniami na suchą nawierzchnię,” skomentował Mistrz Świata klasy Moto2, po czym przyznał, że w wyścigu miał problemy: „Być może mógłbym walczyć o więcej, ale przez pewien czas miałem problemy z kaskiem. Dokładniej mówiąc, wizjer zaparowywał i musiałem kilkukrotnie podnosić szybkę.”

 

Zmagania o Dutch TT od początku były trudnymi dla zawodników, ponieważ odwołano czwartkowy, drugi trening wolny. To doprowadziło zaś do przedłużenia porannej, piątkowej sesji. Pomimo tego w kwalifikacjach Toni wywalczył szesnaste pole startowe, tracąc trzy sekundy do zdobywcy Pole Position – Marco Simoncelliego. W wyścigu raz jeszcze jednak #24 popisał się bardzo dobrym startem, jednak potem stracił kilka pozycji i ostatecznie na mecie zameldował się jako dziesiąty. Chociaż cieszyły kolejne wywalczone punkty, to jednak oczekiwania były nieco większe. „Jak już mówiłem kilkukrotnie wcześniej, to nie jest pozycja o jakiej marzyłem, ale biorąc pod uwagę nasze problemy z przyczepnością tyłu i stan asfaltu, jestem zadowolony z tego wyścigu. Raz jeszcze bardzo dobrze ruszyłem, przebijając się z ostatniego rzędu na bodaj dziewiąte miejsce.”

Runda o Grand Prix Włoch była w pewnym sensie domową dla zespołu LCR Honda MotoGP, którego to większość członków pochodzi właśnie z Italii. Pogoda postanowiła jednak skutecznie popsuć szyki tej ekipie i samemu Eliasowi. To sprawiło, że w kwalifikacjach nie mógł przetestować kilku rozwiązań, które być może pomogłyby w prowadzeniu motocykla. Do wyścigu ruszać on musiał z ostatniego, szesnastego pola, a na mecie z piętnastą lokatą także zamknął stawkę. Chociaż początkowa faza zmagań dawała nadzieje na finisz w TOP10, to potem systematycznie tracił on kolejne lokaty. „Po wyniku z kwalifikacji pomyślałem, że mogę zaryzykować nieco z ustawieniami przodu motocykla na wyścig. Niestety to była zła decyzja i słono za nią zapłaciłem. Po kolejnym bardzo dobrym starcie już od drugiego kółka czułem, że przód jest niestabilny i cieszę się, że w ogóle dojechałem do mety,” przyznał sfrustrowany 28’latek.

 

Przed tradycyjną letnią przerwą karuzela Motocyklowych Mistrzostw Świata zaliczyła w lipcu rundy w Niemczech oraz Stanach Zjednoczonych. Obie nie były zbyt udanymi dla „TigeraToniego”, który weekend na Sachsenringu rozpoczął od dwóch wywrotek w trakcie porannego treningu wolnego. Potem w kwalifikacjach udało się wyrównać najlepszy wynik sezonu – czternaste pole, ale na mecie Hiszpan zameldował się jako ostatni, nie zdobywając ani jednego punktu. „Po kwalifikacjach liczyliśmy na więcej, myśleliśmy że zrobiliśmy krok do przodu. Niestety na początku, kiedy bak był pełen paliwa, a motocykl cięższy – trudno było mi go kontrolować,” potwierdził zawodnik. Na Laguna Seca tymczasem do teamu Lucio Cecchinelliego dołączył wyjątkowo Ben Bostrom. Od początku weekend zarówno dla Toniego jak i Amerykanina startującego z dziką karta, nie układał się najlepiej. W niedzielne popołudnie w Kalifornii Mistrz Świata klasy Moto2 2010 roku dojechał do mety jako trzynasty, podczas gdy #23 zdecydował się wycofać z wyścigu po dwóch wyjazdach poza tor na pierwszych kółkach. „Wyjechałem w żwir i pół minuty zajął mi powrót na tor. Chciałem kontynuować jazdę, ale na kolejnym kółku wydarzyło się to samo, więc zjechałem do boksu,” przyznał Bostrom.

 

Po kilku tygodniach odpoczynku zawodnicy MotoGP wrócili do walki, tym razem u naszych południowych sąsiadów. W czeskim Brnie pierwsze treningi wolne nie układały się po myśli Hiszpana, który wciąż plasował się na ostatnich miejscach. W kwalifikacjach udało się jednak dokonać pewnego postępu, dzięki czemu wywalczył on najlepszą lokatę startową w 2011 roku – dwunastą. Celem na wyścig był raz jeszcze jak najlepszy start i potem walka w czołowej dziesiątce. „Na stracie niestety znajdowałem się na brudnej części asfaltu i przed pierwszym zakrętem nie złapałem najszybszej piątki, co było moim celem,” powiedział #24. Na sam koniec ostro walczył on z Hectorem Barberą o dziesiąte miejsce. I chociaż zawodnik Hondy przegrał tą walkę, to był zadowolony, ponieważ jego tempo nie było najgorsze i w końcu udało się zredukować stratę do czołówki.

 

Czytaj dalej >>

 

Dwie kolejne rundy Grand Prix, po postępach w Czechach, nie były zbyt udanymi dla Toniego. Najpierw w Indianapolis na metę wpadł jako trzynasty. Finiszując na tej przedostatniej lokacie Hiszpan stracił ponad minutę do triumfatora. Pomimo tego jednak względem kwalifikacji udało mu się nadrobić dwie pozycje i dowieźć trzy punkty. „Praktycznie przez cały wyścig miałem problemy z tyłem, opona bardzo mocno się ślizgała – nawet chyba bardziej niż u innych. Przez to nie byłem w stanie uzyskać odpowiedniej prędkości na wejściach w zakręty jak i w samych łukach. Przez to moje tempo było o kilka dziesiątych słabsze, niż się spodziewaliśmy.”

 

W pierwszy weekend września karuzela MotoGP przeniosła się na włoski obiekt Misano World Circuit. Dla całej ekipy LCR Honda MotoGP była to domowa runda, więc i oczekiwania były spore. W sesji kwalifikacyjnej raz jeszcze zajął on ostatnie, siedemnaste miejsce, a na mecie był ostatni, piętnasty. Pomimo tego do klasyfikacji generalnej dopisał on jeden punkt, ale i tak był mocno sfrustrowany. „Podczas warm-upu staraliśmy się poprawić ustawienia, ale nie pracowały one tak jak powinny, więc wróciliśmy do tych, które znaliśmy. Na początku wyścigu moje tempo nie było złe, ale potem rywale mocno podkręcili rytm,” mówił Elias, po czym wrócił do wydarzeń sprzed roku. „To była dla mnie ciężka runda, bo dokładnie rok temu straciliśmy tutaj świetnego zawodnika i przyjaciela – Shoyę Tomizawę. Myślami jestem teraz z jego rodziną.”

 

Zmagania w Aragonii i Japonii nie zakończyły się dla Mistrza Świata klasy Moto2 udanie. Najpierw na obiekcie Motorland Aragon, po starcie z szesnastego pola, przez długi czas walczył z Lorisem Capirossim o czternaste miejsce. Niestety na szesnastym okrążeniu Włoch wjechał niefortunnie w tył RC 212V na wejściu w jeden z zakrętów i obaj zawodnicy wylądowali na deskach. „Tak jak w ostatnich rundach dobrze ruszyłem, a potem zacząłem tracić rytm. Potem wraz z Lorisem wylądowaliśmy na deskach, ale nie mam do niego żalu, bo takie są wyścigi.” Podczas zwariowanego weekendu na torze Twin Ring Motegi jechał on tymczasem po najlepszy finisz sezonu, szóste miejsce. Na siedem kółek przed metą upadł on jednak w piątym zakręcie, skutecznie pozbawiając się szans na dziesięć punktów. „Jestem strasznie rozczarowany, bo walczyłem o najlepszy finisz w tym roku. Po poprawkach w warm-upie motocykl był stabilniejszy, byłem szybszy niż w kwalifikacjach i lepiej wyczuwałem przód,” przyznał. Podczas rundy w Japonii do teamu Lucio Cecchinelliego dołączył natomiast, jadąc z dziką kartą, Kousuke Akiyoshi. Japończyk na metę wpadł jako dwunasty, zdobywając chociaż kilka „oczek” do klasyfikacji generalnej. „Jestem bardzo zadowolony, bo chociaż mogłem wystartować nieco lepiej, to jednak miałem niezły rytm do samej mety.”

W Australii kwalifikacje także nie ułożyły się po myśli „TigeraToniego”, który to zajął w nich zaledwie czternastą lokatę. Dzięki wycofaniu się z wyścigu duetu zespołu Yamaha Factory Racing wyścig rozpoczynał on jednak z dwunastego pola, a na metę wpadł jako ósmy. Tym samym zanotował on jeden z lepszych wyników minionego już sezonu. „Z powodu niezbyt wysokiej temperatury od początku nie mogłem rozgrzać tylnej opony, co powodowało problemy przez całe zmagania. Miałem szczęście, bo w ostatniej fazie wyścigu niektórzy się wywracali, a ja dojechałem do mety jako ósmy.” Z powodu tragicznych wydarzeń z Malezji i odwołania tamtejszego wyścigu, w Walencji Elias startował w kasku z #58 i naklejką z tym samym numerem na motocyklu. Dla Hiszpana wyścig przed własnymi kibicami był też ostatnim w barwach LCR Honda MotoGP, więc chciał spisać się jak najlepiej. Po obiecujących treningach wolnych, w QP zajął on zaledwie trzynaste miejsce, a w wyścigu był dziesiąty. „Po starcie byłem piąty, ale wtedy musiałem zwolnić z powodu kraksy w pierwszym zakręcie. Na początku jechałem tylko półtorej sekundy wolniej niż lider Stoner, ale gdy zaczęło kropić, od razu pojawiły się kłopoty z przyczepnością,” dodał na koniec sezonu 28’latek.

 

Ostatecznie w klasyfikacji generalnej Toni Elias zajął zaledwie piętnaste miejsce z dorobkiem sześćdziesięciu jeden punktów. Jego najlepszym finiszem była ósma lokata wywalczona najpierw w Wielkiej Brytanii, a potem także i w Australii. Team LCR Honda MotoGP zajął ostatnie miejsce pośród zespołów, mając tyle samo „oczek” na koncie co jego zawodnik.

 

W kolejnym cyklu zmagań, pierwszym gdy motocykle będą miały silniki o pojemności 1000cc, Lucio Cecchinello będzie kontynuował współpracę z Hondą, która dostarczy mu jedną satelicką maszynę. W zespole prowadzonym przez byłego zawodnika klasy 125cc ścigać się będzie najprawdopodobniej nowy Mistrz Świata klasy Moto2 Stefan Bradl. Oby Niemiec reprezentował barwy włoskiej ekipy z większą skutecznością aniżeli jego poprzednij…

AUTOR: nelka-23

Zainteresowana wszelkiego rodzaju sportami motorowymi, głównie MotoGP, WSBK oraz F1. Studentka Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej. Z portalem MOTOGP.PL związana od maja 2006 roku, od 2012 współpracująca z zespołem LCR Honda startującym w MotoGP.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie będzie opublikowany. Wymagane pola oznaczone są gwiazdką *

*

Niniejsza strona internetowa korzysta z plików cookie. Pozostając na tej stronie wyrażasz zgodę na korzystanie z plików cookie. Dowiedz się więcej w Polityce prywatności.
124 zapytań w 1,062 sek