Home / Inne / AMA Supercross FIM World Championships – Relacja z rundy 10 (Kl. Lites).

AMA Supercross FIM World Championships – Relacja z rundy 10 (Kl. Lites).

I jak do tej pory pogoda była pozytywnie nastawiona do serii Supercross 2012, to niestety jubileuszowa, 10. runda była odkupiona obfitymi opadami deszczu. Organizatorzy mieli więc pełne ręce roboty i robili wszystko, by nie powtórzył się scenariusz z roku 2008. Wówczas pogoda także nie sprzyjała, w efekcie czego każde zagłębienie na trasie znalazło się 30 cm pod powierzchnią wody. Po kilku więc okrążeniach tor najzwyczajniej w świecie, zamienił się w bagno! W tym roku było podobnie i przysporzyło to zawodnikom wielu trudności. Kibicom z kolei – moc dodatkowych atrakcji.

 

Ale coś kosztem czegoś… Poza tym faktem, w dniu wyścigu dobiegła nas jeszcze jedna nowina, która wywołała duże poruszenie pośród przybyłych na „Daytona International Speedway”. Ryan Dungey ogłośił bowiem, że nie wystartuje podczas 10. rundy. Fani Dungey’a przeżyli szok, a morale zespołu KTM znacznie spadły. Jak donosiła informacja prasowa, Ryan podczas treningu przed Daytona, zaliczył niefortunny uślizg na jednym z zakrętów po czym poczuł ból w okolicach ramienia. Po wizycie w szpitalu okazało się, że rider zespołu KTM odnowił sobie uraz kontuzjowanego kiedyś obojczyka i będzie musiał poddać się niebawem operacji. Jak sam zapowiada, uczyni wszystko, by jak najszybciej powrócić do rywalizacji, ale jak to będzie w rzeczywistości? Czas sam wszystko zweryfikuje…

 

Klasa Lites (EAST):

A deszcze padał i padał. Coraz więcej wody znajdowało się na torze, który powoli zaczynał przypominać przełajowe trasy enduro, aniżeli tor Mistrzostw Supercrossu. „Najlepsze” było jednak dopiero przed nami. Po opadnięciu bramek startowych biegu eliminacyjnego No1. i przejechaniu pierwszego okrążenia przez 20. kolesi na 250-tkach tor zaczął poddawać się sile wody coraz bardziej. I każde następne okrążenie pogarszało tylko tę sytuację. Nie przeszkodziło to jednak Blake’owi Baggett’owi wygrać tegoż biegu. Jake Canada uporał się z błotnistym torem jako drugi, a trójki dopełnił Alex Martin.

Bieg drugi został pokonany przez Justina Barcię – co nie było jakąś wielką sensacją – bo rider GEICO Honda jest i w tym sezonie w wyśmienitej formie. Blake Wharton dojechał drugi. Ken Roczen, bez rewelacji, ale z konsekwencją dotarł do mety – 7.lokata.

 

Bieg główny:

To był naprawdę trudny i wymagający wyścig. Nic więc dziwnego, że zamiast przewidywanych 15 okrążeń, odbyło się tylko 12. Nim jednak zawodnicy znaleźli się na mecie ostatniego, to mieli do przebycia prawdziwie dantejskie sekwencje – pełna błota i wody. Po opadnięciu bramek rozpoczął się rajd w stronę punktu holeshot. Prosta przed pierwszym kornerem była poprzecinana koleinami powstałymi w poprzednich biegach. Zatem już dotarcie do niego było wyczynem samym w sobie. A to był przecież dopiero początek piekła… Tak czy inaczej, premię za holeshota zgarnął Barcia, którego Honda wyjątkowo ładnie przemknęła pierwsze naście metrów. Trzeci zakręt przyniósł już nieco więcej emocji i wyglądało to tak jakby wciągnął Barcię w swoją błotną otchłań. Ale jako iż miał do czynienia z Justinem, musiał uznać wyższość ridera. Każde zagłębienie między whoopsami, czy też większymi hopkami było wypełnione wodą. Lądowanie na tak grząskim podłożu było już nie tylko nieprzyjemne, co i niebezpieczne. Barcia konsekwentnie wyrabiał sobie jednak przewagę i to w naprawdę zabójczym stylu. Po przejechaniu pierwszego „lapsu” czuł się już bardzo dobrze i ogromne kałuże nie robiły na nim większego wrażania. Wrażenie robiły zaś na kibicach, bo przecież nie można było odmówić tym arcytrudnym warunkom – efektowności! Na drugim okrążeniu Baggett ciągle obsadzał drugie miejsce w stawce, tuż przed Blakiem Whartonem i Alexem Martinem. Kenny „Kroc” Roczen był z kolei piąty. Na okrążeniu trzecim przypuścił jednak atak na Alexa, co wyszło mu na korzyść, bo odnotował szybki awans w stawce. Chwilkę później pomarańczowy rider zabrał się też za Wartona, w efekcie czego, przed sobą miał już tylko Beggetta i Barcię.

 

Okrążenia mijały, a struktura toru coraz bardziej się upłynniała. Nic więc dziwnego, że Daytona zaczęła zbierać swoje żniwo. Szósta pętla wessała Justina Bogle’a i to dosłownie! Justin, który odnotował glebę stał się ofiarą – a w zasadzie to jego motocykl – całkiem pokaźnej sadzawki. W następstwie zepchnęło go to na odległe, 17.miejsce. W czasie gdy Bogle tonął, Barcia umacniał swoją pozycję lidera. Na trzy okrążenia do końca ten stan rzeczy pozostawał bez zmian. No, może poza jedną zmianą – na trzecim miejscu. „Kroc” uległ bowiem Durhanowi i spadł na „czwórkę”. Za nim byli Blade Wharton oraz Jake Canada. Ostatnie okrążenie przyniosło nam zaś zacną batalię o… pierwsze miejsce! Właśnie tak! Baggett niebezpiecznie zbliżył się do Barcii, na którym wywarło to dość sporą presję. Ta zaś przeniosła się na jego prawy nadgarstek, który sprawiał, że roller Hondy Justina był odkręcony na maxa. Było to też jedną z przyczyn popełnienia przez niego kilku błędów i to na kilkaset metrów przed metą. Mini-whip, jak pozwolę to sobie nazwać, na średniej wielkości hopie, o mały włos nie pogrążył numeru „1” a tym samym przekreśliłby jego szansę na zwycięstwo. A chyba nikt nie chciałby oddać pozycji lidera na ostatnim lapsie! Szybko więc się ogarnął i rozpoczął żwawą aczkolwiek ostrożną ucieczkę. Jeszcze jeden „korner”, prosta, hopa, druga hopa iii META! Barcia wygrywa po raz kolejny w tym sezonie. I co warto podkreślić, wygrywa najtrudniejszą z rund. Zaryzykowałbym nawet stwierdzenia, że mogła to być najcięższa impreza w tegorocznych zmaganiach. W prawdzie jesteśmy mniej więcej w połowie sezonu, ale takie warunki jakie panowały w Daytonie w miniony weekend – nie należą do częstych. Tak więc Barcia, Baggett, Durham i Roczen. Blade Wharton i Jake Canada również nie mieli się czego wstydzić ponieważ zamknęli pierwszą szóstkę. Malcolm Stewart ósmy, Alex Martin trzynasty.

 

[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=4FrZuZk9pUU[/youtube]

Ostatnie okrążenie i zacięta walka między Justinem Barcią i Blakem Baggettem.

 

Klasa Lites narobiła niezłego zamieszania i zmasakrowała doszczętnie tor na Daytona International Speedway. Goście z Supercrossu mieli więc naprawdę ciężki i bardzo błotny orzech do zgryzienia. Ich bieg główny był istnym piekłem… O tym co dokładnie działo się w rywalizacji Supercrossowiczów przeczytacie już za kilka dni, oczywiście na motosports.pl. Bądźcie więc z z nami.

 

Klasyfikacja generalna: Klasy Lites 250 (EAST) – po 4 rundach:

1. Justin Barcia (Honda) – 100 pkt. (4 zwycięstwo)

2. Darryn Durham (Kawasaki) – 76 pkt.

3. Ken Roczen (KTM) – 75 pkt.

4. Blake Wharton (Suzuki) – 72 pkt.

5. Blake Baggett (Kawasaki) – 62 pkt.

6. Jake Canada (Honda) – 56 pkt.

AUTOR: Redakcja

Dodaj komentarz

Twój adres email nie będzie opublikowany. Wymagane pola oznaczone są gwiazdką *

*

Niniejsza strona internetowa korzysta z plików cookie. Pozostając na tej stronie wyrażasz zgodę na korzystanie z plików cookie. Dowiedz się więcej w Polityce prywatności.
150 zapytań w 1,188 sek