Dzisiejszy wypadek na bardzo długo pozostanie w pamięci wszystkich osób związanych z wyścigami motocyklowymi. W niezwykle poważnej kraksie śmierć poniósł utalentowany Shoya Tomizawa.
Wszystko rozegrało się w ułamku sekundy. Shoya, który jechał na piątej pozycji, wyjechał poza tor i niefortunnie upadł prosto pod koła jadących za nim zawodników. Alex de Angelis i Scott Redding nie mogli zrobić nic, by zapobiec tragedii. Obaj kierowcy uderzyli w Japończyka, po czym gwałtownie wylecieli ze swoich motocykli i uderzyli o asfalt.
Zarówno de Angelis, jak i Redding, w obliczu tragedii, która miała miejsce, mogą mówić o ogromnym szczęściu. Alex o własnych siłach opuścił tor, Scott przetransportowany został natomiast do szpitala. Tam okazało się, że uniknął poważnych obrażeń – lekarze założyli jedynie 10 szwów na ranie na plecach.
Obaj kierowcy są w głębokim szoku po tym zdarzeniu. Alex de Angelis, podobnie jak reszta zawodników ze wszystkich klas serii MotoGP, nie znalazł słów na to, by opisać to, co się stało: Jestem niezwykle przejęty tym co się stało Shoi – powiedział zawodnik z San Marino – łączę się teraz z jego rodziną i wszystkimi, którzy go kochali. Zarówno po samym wypadku, kiedy nie wiedziałem, jak poważne są jego konsekwencje, jak i teraz, kiedy wiem, co się stało, nie mogłem i nie mogę nic więcej powiedzieć. W takich chwilach wszystko inne staje się nieważne i schodzi na dalszy plan.