Home / Artykuły / 5 największych rozczarowań sezonu 2017

5 największych rozczarowań sezonu 2017

Sezon 2017 przeszedł już dawno do historii. Po kilku tygodniach przerwy ochłonęliśmy już po niesamowitych emocjach. Dziś podsumowujemy rozczarowania, jakie spotkały nas w sezonie 2017. A było ich sporo. Zaczynamy – od piątego do pierwszego miejsca.

5: Brak zwycięstwa zespołu satelickiego


Sezon 2016 był wyjątkowy z wielu względów. Jeden z nich to przełamana w końcu hegemonia fabrycznych ekip w królewskiej klasie. Czy nie lepiej ogląda się zawody ze świadomością, że Dawid może pokonać Goliata? Tak bywało dwa lata temu: trzykrotnie zawodnikom prywatnych ekip udawało się triumfować w grand prix. Dokonało tego dwóch zawodników.

Pierwszym z nich był Jack Miller, który sensacyjnie wygrał Assen TT. Później dwa razy – w czeskim Brnie i w Australii wygrywał Cal Crutchlow. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że warunki w dwóch z tych trzech rund były naprawdę trudne i w takich sytuacjach dochodził dodatkowy czynnik losowości. Zwycięstwo #35 na Phillip Island było jednak jak najbardziej wypracowane.

W 2017 roku czekaliśmy na ciąg dalszy, tym bardziej, że w Miller i Crutchlow byli już bogatsi o doświadczenia, a dodatkowo w ekipie Pramac Ducati mieliśmy przecież Danilo Petrucciego, który potrafi do perfekcji wykorzystywać trudne warunki. To jednak nie on, a Johann Zarco w Tech 3 Yamasze od pierwszego wyścigu wyglądał na najmocniejszego zawodnika ekip satelickich. Zarówno Francuz, jak i Petrucci kilkukrotnie byli blisko stanięcia na najwyższym stopniu podium, jednak ostatecznie coś stawało na przeszkodzie. Brak choćby jednego triumfu prywatnego zawodnika trzeba uznać więc za rozczarowanie.

4. Jack Miller nie robi postępów


Trzyletni eksperyment Hondy z awansowaniem Jacka Millera z Moto3 wprost do MotoGP dobiegł końca. Australijczyk po sensacyjnym zwycięstwie w Holandii w 2016 roku mocno rozbudził apetyty. Ci, którzy liczyli jednak, że rok 2017 będzie dla zawodnika Marc VDS Racing przełomowy, srogo się rozczarowali. Miller co prawda zdobył więcej punktów niż rok temu, ale trzeba pamiętać, że w sezonie 2016 opuścił aż pięć rund z powodu kontuzji. W tamtym roku pauzował jedynie raz.

Zabrakło jednak najważniejszego – solidnych wyników w okolicy podium. Na powtórzenie zwycięstwa z Assen szanse i tak były niewielkie, jednak można było oczekiwać, że Miller mając na koncie już dwa pełne sezony, pokaże coś więcej. Na razie zobaczyliśmy progres głównie w dojeżdżaniu do mety. Dwukrotnie zajmował szóstą pozycję i były to najlepsze wyniki Millera w tym roku. Komentarze Australijczyka po sezonie, mówiące, że Honda nie zapewniała mu odpowiedniego wsparcia, tylko potwierdzają, że japoński producent już wcześniej przestał wiązać z Millerem nadzieje. Być może za rok w barwach Pramac Ducati pójdzie mu lepiej.

3. Kolejny rok problemów Michelina


Wcześniejszy, pierwszy od czasu zastąpienia Bridgestone’a w roli dostawcy opon do MotoGP upłynął pod znakiem skandali, problemów z rozpadającymi się mieszankami i narzekaniami, że Michelin wypacza widowisko. W ubiegłym roku było niewiele lepiej. Początek sezonu to kolejne skandale, skargi zawodników i żonglowanie mieszankami, które trwało przez wiele wyścigów.

Zaczęło się w Katarze, gdzie niektórzy zawodnicy narzekali na miękkie mieszanki, jakie przygotował Michelin. Do Argentyny Michelin zamierzał więc sprowadzić sztywniejszą mieszankę, jednak opony utknęły podczas transportu z powodu strajku na lotnisku w Argentynie. Zawodnicy i tak jednak nie chcieli testować tych opon, bowiem nie było na to czasu. Chaos, chaos i jeszcze raz chaos.

Nie był to jedyny problem w tym grand prix – w treningach zawodników zmuszono, by na tylnej twardej oponie przejechali przynajmniej pięć kolejnych okrążeń. Chodziło o sprawdzenie, czy nie powtórzą się problemy z 2016 roku, gdy opona ta rozpadała się pod zawodnikami Ducati (zdj. powyżej). Ostatecznie problemów nie było, ale kłopoty z przednim ogumieniem pozostały nierozwiązane.

Kliknij, aby pominąć reklamy

Przed wyścigiem o GP Włoch ostatecznie zdecydowano o przywróceniu przedniej, sztywniejszej opony z sezonu 2016. Głosowało za tym 20 zawodników – przeciw była trójka. Przywrócenie tej mieszanki zakończyło kontrowersje związane z przednim ogumieniem. Nieco zamieszania pojawiło się znowu podczas GP Niemiec, jednak było to spodziewane. Michelin miał na Sachsenringu aż pięć różnych stopni twardości opon! Czwarta została dodana z tego względu, że tor otrzymał nową nawierzchnię, ale nie można na nim organizować testów (normy hałasu). Piąta, najtwardsza mieszanka była to tzw. „opona bezpieczeństwa”, która miałaby zostać użyta wyłącznie w wyjątkowych okolicznościach, gdyby inne się nie nadawały.

2. Suzuki sobie nie radzi


Po zwycięstwie Mavericka Vinalesa w 2016 roku i kilku świetnych wyścigach z bardzo konkurencyjnym tempem, można było oczekiwać, że Suzuki pójdzie za ciosem i kolejny sezon będzie przynajmniej równie dobry. Japoński zespół nie poradził sobie jednak zbyt dobrze. Utrata Vinalesa na rzecz Yamahy, rozstanie z Aleixem Espargaro, a także zakontraktowanie niechcianego w Ducati Andrei Iannone oraz zupełnego żółtodzioba Alexa Rinsa szybko odbiło się czkawką.

Posezonowe testy oraz wyścig w Katarze wypadły jeszcze bardzo obiecująco, ale potem było tylko gorzej. Po pewnym czasie Suzuki ujawniło, że w zły sposób podeszło do rozwoju motocykla (głównie silnika), a brak dodatkowych przywilejów nie pozwalał japońskiej ekipie na naprawienie błędów. W tym roku jednak Suzuki odzyskuje przywileje. Iannone i Rins mają już rok spędzony na GSX-RR i daje to nadzieję, że sezon 2018 będzie dużo lepszy – przynajmniej tak dobry, jak finisz w roku 2017.

1. Yamaha pogubiła się w rozwoju motocykla


Palma pierwszeństwa w kategorii rozczarowania roku zdecydowanie wędruje do Yamahy. Fabryka z Japonii demolowała w posezonowych i przedsezonowych testach. Świeży w zespole Maverick Vinales z miejsca stał się faworytem do tytułu mistrzowskiego. Hiszpan potwierdził oczekiwania, wygrywając dwa pierwsze wyścigi. I wtedy stało się coś, co niektórym do tej pory trudno jest zrozumieć.

Nowy motocykl Yamahy znakomicie pasował Vinalesowi, jednak od samego początku roku gorzej radził sobie na nim Valentino Rossi, narzekając na przyczepność. Michelin myślał o powrocie do ubiegłorocznej miękkiej opony (o czym przeczytacie wyżej) Włoch mimo to trzykrotnie stawał na podium, ale o bezpośredniej walce z Vinalesem nie było mowy: gdy do takiej doszło na finiszu GP Francji, Rossi, ryzykując ponad rozsądek, przewrócił się. #25 miał już na koncie trzy wygrane i wydawało się, że nic nie zatrzyma tej passy.

Yamaha, nie chcąc jednak przespać poprawek, jakie wprowadzały konkurencyjne ekipy, starała się na bieżąco modyfikować swoją maszynę. Vinales i Rossi w kolejnych wyścigach sprowadzeni zostali do roli zawodników testowych, sprawdzających coraz to nowe rozwiązania ramy motocykla. Praktycznie z wyścigu na wyścig podwozie motocykla ulegało zmianom, co było o tyle kłopotliwe, że dopasowanie ich do ogumienia Michelin sprawiało dodatkowe problemy. Po sezonie Vinales przyznał, że popełnił błąd, będąc bardzo uległym względem Yamahy, nie zostając przy swoim zdaniu i startach na lubianej przez siebie ramie. Sezon zakończył się dla Vinalesa na trzeciej pozycji, a dla Rossiego – na piątym.

Zgadzacie się z naszymi typami? Dajcie znać w komentarzach!

Kliknij, aby pominąć reklamy

AUTOR: Paweł Krupka

Fan sportów motorowych każdego rodzaju - w szczególności Formuły 1, poprzez wyścigi motocyklowe, rajdy samochodowe, a na żużlu kończąc. Na portalu MOTOGP.PL regularnie od 2009 roku.

komentarzy 10

  1. 5-ka była w sumie do przewidzenia, sezon 2016 to nowa sytuacja, a Petrucci i tak był blisko wygranej.
    4-ka? Póki co testy dobrze zapowiadają Millera na Ducati, zobaczymy co to będzie :)

  2. O ile Suzuki faktycznie jest rozczarowaniem sezonu, to mimo wszystko nie atakowałbym Rinsa. Teraz w podobnej sytuacji znajduje się Thomas Luthi i podejrzewam że niezła krytyka na Szwajcara może spaść po jego pierwszych występach, a facet potrzebuje jednak wyleczyć kontuzję i wtedy będzie go można ocenić.
    Rins w moim przekonaniu wypadł naprawdę dobrze i nie zdziwię się jeśli zacznie notować podobne rezultaty jak Vinales w 2016r.

  3. Zgadzam sie z wszystkim i szkoda ,że nr.1 jest Yamaha ale bywa i tak. Jestem ciekawy co w sezonie 2018 pokaże na Ducati Miller. Ale fajerwerków nie bedzie.

  4. W moim subiektywnym rankingu największych rozczarowań kolejność jest taka:

    1/ Opony Michelin – co oni do cholery robią ?? Gdzie się podziały profesjonalizm, doświadczenie, zaplecze naukowe, ogromna ilość specjalistów, ogromne pieniądze – przecież ta firma to oponiarska światowa czołówka i potrzebuje aż tyle czasu aby dać MGP profesjonalne wyścigowe opony ??? Bo na razie to tak trochę „co rok to prorok”. W Michelinie, a raczej w jego niestabilności rozwojowej dostrzegam pierwotne źródło kłopotów jakie miały w tym sezonie Yamaha, Ducati, Suzuki czy Honda. Oczywiście silnika i ramy etc. też swoje dołożyły ale moim zdaniem „źródło Nilu” zaczyna się w Michelinie.

    2/ Yamaha – wiadomo za co.

    3/ Suzuki – dobrze zaczęło ale potem się pogubiło by w końcu znów zacząć się odnajdywać. Jednak było już za późno.

    4/ Realizatorzy transmisji – naprawdę w tym roku transmisje z niektórych wyścigów były żałosne, irytujące i frustrujące we wszystkich kategoriach wyścigowych.

    5/ A teraz coś co pewnie niektórych zaskoczy (ale to mój ranking) – rozczarował mnie Zarco bo mimo tego że jeździł i walczył fantastycznie to jednak nie udało mu się wygrać żadnego wyścigu. Oczywiście to nieziemsko zdolny zawodnik ale brakiem wygranej mnie zasmucił. Może za bardzo jechał sercem a za mało rozumem/strategią. Nie wiem. Oczekiwałam jednak po nim co najmniej 1 zwycięstwa i się nie doczekałam. Trzymam więc kciuki w 2018 r.

    Natomiast po Millerze nie oczekuję zbyt wiele gdyż nadal trudno mu jest włączyć mózg i jeśli nadal mu się to nie uda to nie ma znaczenia na jakim będzie jeździł motocyklu – zawsze przegra.

    • Rozczarowanie Johannem Zarco rozumiem że w pozytywnym znaczeniu tego słowa jesteś rozczarowana bo chyba inaczej być nie może
      Odnośnie Michelina to nie uważam że to wyłącznie ich wina bo sama wiesz że teamy ustawiają maszyny na maxa na każdy tor a te ustawienia mają duży wpływ na zużycie opon – jęknie że ma problem z oponą przy takim a nie innym ustawieniu maszyny i Michelin jest pos ścianą bo nie jest w stanie każdemu dogodzić przecież osobna Każdy ma taką samą miesznke i na tym co ma powinen bazować,sobie radzić zespół

    • @kasiakowalska odnośnie pkt 4. jeśli chodzi Ci o poziom komentarzu na PS to zgadzam się w całości…

    • Co do punktu 4, to w sumie nic nowego, rok w rok te same „błędy”, które realizatorom nie przeszkadzają

  5. Nie zgodzę się tylko co do Millera. Patrząc na jego całokształt w najwyższej kategorii ciężko mi było w wierzyć w jego progres. W pierwszym sezonie wydawało się, że możliwości motocykla go przerastają. W drugim sezonie co prawda raz wygrał, ale jedna jaskółka wiosny nie czyni i ogólnie sezon 2016 był w jego wykonaniu marny (teraz spojrzałem i skończył sezon aż na 18 miejscu). Myślę, że w Pramacu nie dotrzyma kroku Petrucciemu i będzie numerem dwa w zespole.
    Dodam jeszcze, że śmiesznie brzmiały jego odpowiedzi na pytania reporterów czy przeskok z Moto3 do MotoGP to dobra decyzja i czy ogólnie nie przedobrzył. Przypominam, że odpowiadał, no przecież wygrałem jeden wyścig więc po co pytać? Zabawnie to brzmiało lustrując jego jazdę i dorobek punktowy na zakończenie sezonów.

  6. Również subiektywnie co naturalne, Vinales i Rossi czyli generalnie fabryczna Yama najbardziej dała dupy. Nie ma sensu głębsze wnikanie, bo mnie palce od pisania zabolą a sądze że dla zorientowanych to więcej niż jasne

Dodaj komentarz

Twój adres email nie będzie opublikowany. Wymagane pola oznaczone są gwiazdką *

*

Niniejsza strona internetowa korzysta z plików cookie. Pozostając na tej stronie wyrażasz zgodę na korzystanie z plików cookie. Dowiedz się więcej w Polityce prywatności.
181 zapytań w 1,685 sek