W niedzielnym meczu przeciwko Lecce, piłkarze AC Milan uczcili pamięć, tragicznie zmarłego w październiku, Marco Simoncelliego. Nie od dziś wiadomo, że Włoch był zagorzałym kibicem włoskiego klubu.
23 października minionego roku, w świecie sportów motorowych doszło do ogromnej tragedii. Zaledwie 24’letni wówczas „SuperSic” zginął w wypadku, jaki miał miejsce na malezyjskim torze Sepang. Zaledwie tydzień wcześniej sięgnął on po swój najlepszy finisz w MotoGP, jakim była druga lokata wywalczona na obiekcie Phillip Island w Australii.
Tysiące kilometrów dalej, tego samego dnia, AC Milan walczył na wyjeździe z drużyną Lecce w jednym z meczy na drodze do mistrzostwa Serie A. Wówczas obie drużyny złożyły hołd #58, a cztery miesiące później, podczas ponownego spotkania, uczyniły podobny gest. Jak na ironię, zaledwie kilka dni po powrocie z Malezji, Marco planował odwiedzić centrum sportowe Milanello, należące do AC Milan.
W niedzielę, tym razem na San Siro, tuż przed meczem przeciwko Lecce, na środku boiska pojawiło się pięćdziesięcioro ośmioro dzieci ze szkółki piłkarskiej Milanu w Coriano (rodzinna miejscowość „SuperSica”). Miały one na sobie koszulki fundacji imienia Marco Simoncelliego, a dodatkowo dwójka z nich trzymała koszulkę AC Milan, z numerem #58 i inicjałami „SIC”, którą podpisali wszyscy piłkarze owej drużyny. Pojawił się też wielki baner ze zdjęciem Simoncelliego.
Chociaż te dwie dyscypliny sportowe wydają się być od siebie naprawdę odległe, to w rzeczywistości tak nie było. Simoncelli od wielu lat był wielkim fanem „Rossonerich”, a dodatkowo miał wielu przyjaciół i dobrych znajomych w szeregach samego zespołu. Trzeba tu zwłaszcza wspomnieć o kapitanie Massimo Ambrosinim czy bramkarzu Christianie Abbiatim.
Ciao Marco!
nie przepadam za Milanem ale ładnie z ich strony za taki gest. Sic