Bardzo dobry weekend na Indianapolis Motor Speedway zaliczył jedyny zawodnik zespołu Rizla Suzuki, którego szóste miejsce jest jego najlepszym finiszem na suchej nawierzchni w tym sezonie.
Od początku zmagań o Red Bull Indianapolis Grand Prix #19 spisywał się całkiem nieźle, kończąc wszystkie sesje treningowe w okolicach dziesiątej pozycji. Alvaro Bautista z każdym kolejnym treningiem zmniejszał też swoją stratę do lidera, która w kwalifikacjach wyniosła blisko półtorej sekundy. Dziewiąta lokata wywalczona w QP była tym samym wyrównaniem jego najlepszej lokaty startowej zdobytej przez Hiszpana w tym roku.
Start wyszedł jedynemu reprezentantowi barw zespołu Rizla Suzuki całkiem nieźle, a dzięki dobrze przejechanej pierwszej cyrkulacji, zakończył on pierwsze okrążenie na siódmej pozycji. Już na czwartym okrążeniu spadł on jednak na lokatę numer osiem – za plecy Bena Spiesa. W międzyczasie „SuperBauti” musiał ostro walczyć z kolejnym miejscowym zawodnikiem – Colinem Edwardsem. Mający jednak problemy z oponami Marco Simoncelli i Nicky Hayden w niedługim czasie spadli za plecy 26’latka z Talavera de la Reina, a on sam nie zwalniając tempa, na metę wpadł jako szósty.
„Jestem zadowolony z tej lokaty, bo przez cały weekend nie mogliśmy znaleźć takiego tempa, jakie mieliśmy podczas ostatnich rund. Zaliczyłem dobre kwalifikacje, ale miałem pewną stratę do czołówki, więc jasnym było, że w wyścigu z nimi nie powalczę. Miałem niezły start, wyprzedziłem paru zawodników, ale nie miałem rytmu, by walczyć dalej w czołówce. Na tym torze mieliśmy nieco większe problemy niż zwykle, nie byliśmy w stanie sprawić, by moje GSV-R skręcało tak, jak chciałem. Tak czy inaczej jechałem równo przez cały wyścig, zaliczyłem kilka fajnych walk – zwłaszcza z Edwardsem – ale na koniec miałem nadal dobre tempo i byłem w stanie zostawić za sobą paru kierowców,” mówił były Mistrz Świata klasy 125cc.
To prawda, bo chociaż do zwycięzcy, jeżdżącego na Hondzie Casey’a Stonera, Alvaro stracił pół minuty, o tyle do najszybszego zawodnika Yamahy – Bena Spiesa już dwadzieścia sekund, a nad najlepszym kierowcą Ducati – Randym de Punietem wpadł na metę z przewagą dwudziestu trzech sekund. „Myślę, że wywalczyłem najlepszy wynik, jaki tylko mogłem – daliśmy z siebie maksimum. Jedziemy teraz do Misano Adriatico i sądzę, że możemy być tam szybsi już od samego początku. Z niecierpliwością czekam na te włoskie zmagania.”
W trakcie ostatnich dwóch rund, chociaż Bautista był naprawdę szybki przez cały weekend, wyścigi kończył na poboczu. To, w połączeniu z kilkoma weekendami bez punktów w tym roku (w tym z tymi opuszczonymi z powodu kontuzji – w Katarze i Hiszpanii) sprawiło, że w klasyfikacji generalnej ma on tylko czterdzieści dziewięć punktów i jest dwunasty. „Z drugiej strony bardzo ważne było dojechanie do mety po dwóch ostatnich rundach i tamtejszych upadkach, więc jestem zadowolony. To daje nam większą motywację i pewność siebie przed następnymi zmaganiami. Bardzo dziękuję całej ekipie za ciężką pracę, a teraz jesteśmy na najlepszej drodze do wykonania kolejnego kroku do przodu,” zakończył 26’latek z Talavera de la Reina.
Bardzo zadowolony z wyniku wywalczonego przez swojego zawodnika był także i menadżer zespołu Rizla Suzuki. Ekipa ta, póki co, w klasyfikacji teamów zajmuje ósme miejsce z dorobkiem pięćdziesięciu pięciu punktów (sześć „oczek” na Jerez de la Frontera zdobył zawodnik rezerwowy „błękitnych” – John Hopkins). „Po pokazaniu dużego potencjału na Laguna Seca i w Brnie i wyjechaniu stamtąd bez niczego, świetnie było zobaczyć Alvaro na mecie. To była dobrze wywalczona, i w pełni zasłużona, szósta lokata. Nie sądzę, że Indy to dla nas najbardziej sprzyjający tor, a tak czy inaczej pokonali nas tylko zawodnicy teamów Repsol Honda i Yamaha Factory Racing. To dobrze wróży przed resztą sezonu, a my z niecierpliwością czekamy na zmagania na Misano,” potwierdził Paul Denning.