Choć wydawało się, że rozcięcie palca Cala Crutchlowa nie będzie miało poważnych skutków, brytyjski zawodnik przyznał, że w środę udał się na krótki test do Barcelony, by sprawdzić, jak jeździ mu się z unieruchomionym, zszytym palcem. Okazało się, że jest dużo gorzej niż sądzono. #35 nie wie, czy uda mu się wystartować w wyścigu.
„Szczerze mówiąc, nie wiem, czy mogę jechać. Boli jak cholera. Spróbuję wystartować, zobaczymy co da się zrobić. Jeździłem motocyklem w środę, ale była to spokojna przejażdżka na torze w Barcelonie. Zrobiłem pięć okrążeń. Próba jazdy jednym z tych motocykli MotoGP będzie dużo trudniejsza.” – powiedział Cal Crutchlow. Ocena stanu zdrowia i zdolności do jazdy będzie mieć miejsce podczas pierwszych piątkowych treningów.
„Nie mogę zginać palca, ponieważ ścięgno zostało zespolone. Musi pozostać w takim położeniu przez jeden miesiąc, ponieważ inaczej zerwane zostaną wewnętrzne szwy.” – dodał jedyny w stawce zawodnik zespołu LCR Honda.
Crutchlow dodał też, że uraz palca odbije się na sposobie, w jaki trzymana jest kierownica motocykla, co z kolei spowoduje dyskomfort podczas jazdy. „W czasach dwusuwów, musiałeś jeździć z palcem na sprzęgle. Potrafię tak robić, spróbuję tego, ale nie ma to nic wspólnego z komfortem.” – skomentował. Gdyby Crutchlow opuścił wyścig w San Marino, stawka MotoGP skurczy się o kolejnego zawodnika: w Misano nie jedzie bowiem Valentino Rossi. Dołącza za to Michele Pirro, jadący z dziką kartą tester Ducati.