Pomimo wywalczonej czwartej pozycji startowej w dzisiejszym wyścigu, zawodnik zespołu LCR Honda nie krył niezadowolenia. Brytyjczyk twierdzi, że stać go było na znacznie więcej, a już na pewno na miejsce w pierwszym rzędzie.
W trzecim treningu wolnym Crutchlow znajdował się tylko 0,056 sekundy za Markiem Marquezem. Oczekiwania w stosunku do konkurencyjnych wyników w kwalifikacjach wzrosły. Brytyjskiemu zawodnikowi zabrakło jedyne 0,018 sekundy, by wystartować w GP Argentyny z pierwszego rzędu.
„Podczas jednego z szybkich okrążeń sam popełniłem błąd, ale już za drugim i trzecim razem sytuacja wyglądała inaczej. Lorenzo zdecydował w połowie okrążenia, że nagle pojedzie z dużą prędkością, ale w ostatnim sektorze był tak wolny, że prawie się zetknęliśmy. W tym sektorze straciłem 0,3 sekundy, choć pomimo utrudnień i tak udało mi się uplasować na drugim miejscu.” – mówi Crutchlow.
„Na następnym szybkim okrążeniu trafiłem na Vinalesa, zakończył on właśnie swoje szybkie okrążenie i jechał bardzo wolno. Z tego powodu nie miałem wystarczająco dużo czasu, by zdążyć przed uniesieniem flagi. To przecież wyścigi, dobrze jednak, że startujemy przynajmniej z czwartego miejsca. Jestem jednocześnie bardzo rozczarowany, ponieważ mieliśmy tempo na 1.37.” – dodaje.
Cal skrytykował zawodników za egoistyczną postawę, która uniemożliwiła innym płynny przejazd na okrążeniu. Jego zdaniem, jeżeli zawodnik nie planuje szybkiego okrążenia, które ma na celu poprawę czasu, powinien usunąć się z drogi tym, którzy próbują poprawić rezultaty. Choć zawodnik słynie z poczucia humoru i z reguły „lekkiego” podejścia do sprawy, tym razem po wczorajszych kwalifikacjach pozostał niesmak.
Wczoraj na profilu zawodnika na facebooku pojawił się taki wpis:
„Mogłem być w pierwszym rzędzie…
W każdym razie – jest w porządku…
Do zobaczenia jutro…”
Źródło: speedweek.com, fot.: facebook.com/crutchlow35
Carl przegina,za dużo wymyśla
Ja się domyślam dlaczego jest taki zły…
cały czas narzeka, a wyników jak nie było tak nie ma… przeciętniak i tyle