Home / MotoGP / Carmelo Ezpeleta: MotoGP jeszcze nie było tak dobre jak teraz

Carmelo Ezpeleta: MotoGP jeszcze nie było tak dobre jak teraz

Carmelo Ezpeleta

Szef MotoGP – Carmelo Ezpeleta – przyznał w wywiadzie, że prowadzone przez niego mistrzostwa świata MotoGP jeszcze nigdy nie były w tak dobrej kondycji, w jakiej są teraz. Hiszpan, który dołączył do właściciela praw do MotoGP – Dorna Sports – w 1991 roku chce uczynić MotoGP jak najbardziej stabilnymi, stąd ograniczenie stawki do 24 motocykli i duża pomoc dla zespołów satelickich.

„Jestem całkowicie przekonany, że to najlepszy moment jeśli chodzi o widowisko na torze, przekaz medialny, pokrycie transmisjami telewizyjnymi, liczbę widzów na torach i przed TV. To rezultaty pracy, jaką wykonaliśmy wspólnie z (federacją) FIM i (stowarzyszeniem zespołów) MSMA. Wszystkie zmiany jakie robiliśmy by uczynić mistrzostwa bardziej ciekawymi, konkurencyjni i przystępnymi, opłaciły się.”– powiedział 70-latek w wywiadzie dla bikesportnews.com, dodając, że w przyszłym roku zadebiutuje nowy rodzaj wsparcia dla satelitów, o którym już pisaliśmy.

Kliknij, aby pominąć reklamy

„Wzrośnie ono o 100 procent w porównaniu do obecnego sezonu. Stawka zostawnie ograniczona do 24 miejsc i w połączeniu z producentami, obecnych 7 ekip prywatnych będzie dopuszczonych do prowadzenia zespołów MotoGP. Otrzymają bonus w wysokości 2-2.2mln euro na pokrycie wynajmu motocykla, który to ograniczony jest do 2.2mln euro.” – dodał Ezpeleta.

„Tak samo każdy producent, który będzie umożliwiał otrzymanie motocykla zespołom satelickim, otrzyma bonus. Robiąc to oczekujemy większej stabilności i konkurencyjności widowiska. To nie tylko aspekt ekonomiczny, ale także pięcioletnie porozumienie z prywatnymi zespołami. Mamy tylko jedno wolne miejsce dla Lucio Cecchinelliego, jeśli zdecyduje się wystawić drugiego zawodnika.” – skomentował.

Fot. sport.es

Kliknij, aby pominąć reklamy

AUTOR: Paweł Krupka

Fan sportów motorowych każdego rodzaju - w szczególności Formuły 1, poprzez wyścigi motocyklowe, rajdy samochodowe, a na żużlu kończąc. Na portalu MOTOGP.PL regularnie od 2009 roku.

komentarzy 16

  1. Czyli można śmiało powiedzieć, że MotoGP zieloną wyspą motorsportów. Wszystko bez udziału tak wielkiej i charyzmatycznej postaci, jak Donald Tusk.

    http://i.imgur.com/giJY0Az.jpg

  2. Marketingowo na pewno nie jest to jeszcze „gotowy” produkt. Głównie hiszpańskie firmy, trochę włoskich – a jak wiadomo, te dwa kraje „jako tako” sobie radzą gospodarczo. Dlatego potrzebny jest silny amerykański zawodnik, runda-dwie więcej w Azji wschodniej. Ciekawe, jak zapowiada się przyszłoroczny kalendarz – jakie rundy są już potwierdzone? Bo z tego co pamiętam, to w 2016 kończył się kontrakt większości torom :)

  3. To teraz czekam aż Stoner powie że MotoGP to gówno, a potem się zacznie tłumaczyć że źle go zrozumiano.

    • Myślę, że zarówno Ezpeleta jak i Stoner mają rację. Jak to możliwe? Ano atrakcyjność MotoGP obecnie bierze się z ogromnych pieniędzy pompowanych w tą serię. Słowa Ezpelety o bonusach dla ekip prywatnych to kolejny krok by seria była ciekawa, zrównoważona i ogólnie chciało się ją oglądać jako mistrzostwa, gdzie faktycznie zespoły konkurują ze sobą, a nie, że jest to popis jednej marki lub totalna dominacja. Pieniądze jednak skądś muszą się brać, a to oznacza długie godziny marketingu, PR-u, spotkań z ludźmi finansującymi ten cyrk, a tego Stoner nie mógł przeboleć. Wolał się ścigać niż pokazywać się tu i tam w bluzach z naszywkami sponsorów. A przynajmniej tak twierdzi.

    • ad Gzehoo: MotoGP w 2011 i 2012 r. to było gówno niemalże porównywalne z F1. Do tego wtedy odnosił się Stoner, tłumacząc powody swojego odejścia od ścigania (pominął elementarny aspekt – wyrwanie się spod jarzma Colina, swojego ojca, który odebrał mu dzieciństwo i młodość). Casey mówił o ówczesnym absurdzie podzielenia stawki na zespoły mające szanse na dojechanie w top 8 i resztę – 40 sekund z tyłu. Przecież pomysł z CRT nikomu się nie podobał. Ale Ezpeleta wiedział co robi. Dziś są tego efekty. Pomyśl, dlaczego Jack Miller był pierwszym zawodnikiem od czasu Eliasa na Estoril w 2006, który wygrał na niefabrycznym motocyklu. Wcześniej nie było to możliwe nie tylko ze względu na umiejętności kierowców. Drastyczne działania DORNY dały wreszcie zamierzony efekt. A Stoner miał dość ścigania się z trzema przeciwnikami. Miał pecha, bo trafił na okres przemian. Na początku ostatniej dekady wyścigi wróciły do sytuacji, która miała miejsce w latach sześćdziesiątych, kiedy MV Agusta była motocyklem „NIE DO OBJECHANIA”. Myślisz, że wyścigi motocyklowe w latach 50-tych i 60-tych były widowiskowe?! Ni ch*ja! Walki na torze było mniej niż w WMMP na Przeźmierowie.
      Stonera mogli źle zrozumieć jedynie ci, którzy wyścigi motocyklowe oglądają okazjonalnie.
      Jeśli się urodziłeś z tym motocyklowym pierd@lcem we łbie, z wachą w żyłach, to wiesz o czym mówię. Jeśli nie – nie ma sensu Cię przekonywać, ale… nie siej zamętu, nie hejtuj. Tylko o to proszę.

      • Cezar71 – po zdobytym mistrzostwie w 2007 ojciec Stonera, Colin, mówił, że Casey będzie się ścigał przez 5-10 lat, bo taka jest jego mentalność – i miał chyba rację, więc to nie jest tak, że tylko z powodów sportowych odszedł :)
        a co do satelickich kierowców, fajnie, że wygrał Miller i Crutchlow, ale na razie były to zwycięstwa na deszczu, Cal przez dobry dobór opony, Miller przez bycie rain-masterem (swoją drogą Australijczycy mają tego „bakcyla” do jazdy na deszczu), może w 2017 przez większe wsparcie satelit, poprawią one swoją pozycję.

      • @Cezar71, no właśnie Ezpeleta wiedział co robi. Sam przyznaj – gdyby nie CRT, czy mielibyśmy dziś w stawce z powrotem Suzuki? Wróciłaby Aprilia? A debiut KTM-a?

        I tak – uważam że CRT było szalonym ale trafionym pomysłem. Dlaczego Aprilia postanowiła wrócić? Bo nowe przepisy sprawiały że Aprilia mogła zrobić maszynę w oparciu o silnik z RSV4. Mogli się przygotować na nieco lepszy powrót do MotoGP, choć były wątpliwości. Suzuki się przygotowywało do powrotu. Dziś krytykuje się Ducati że ma „przywileje” – ale o tym że Suzuki wróciło i z naprawdę zdolnym kierowcą (bo za takiego uważam M. Vinalesa) odniosło pierwsze od 9 lat zwycięstwo (nie w deszczu!) – nikt nie mówi. O tym że Bautista z Aprilii ostatnio niewiele stracił do Pola Espargaro na Yamasze – nikt nie mówi. O tym że dojdzie szósty konstruktor – nikt nie mówi. Tylko o tym że „Dorna faworyzuje Ducati”.

        I dlatego uważam że Stoner krytykował CRT zbyt wcześnie. Nie pomyślał o późniejszych konsekwencjach. Nie pomyślał o tym że czasami trzeba coś poświęcić, aby osiągnąć zamierzony efekt.

        „Jeśli się urodziłeś z tym motocyklowym pierd@lcem we łbie, z wachą w żyłach, to wiesz o czym mówię.”
        Wiem o czym mówisz, sam oglądam MotoGP od 16 lat. Sam chciałem wielokrotnie wsiąść na motocykl, ale stan zdrowotny mi na to nie pozwala.

        I miałem przez pewien czas szacunek do Stonera, bo po przejściu Rossiego do Ducati był jedynym który mógł walczyć z Hiszpanami. Ale po paru jego wypowiedziach w stronę Rossiego, ten respekt spadł.

      • Suzuki, KTM, Aprilia wracają do MotoGP raczej nie ze względu na CRT, a przywileje dla nowych fabryk i tych niewygrywających wyścigów – ewentualnie faktycznie Aprilia mogła się podkusić sukcesem ART (chyba, że uważasz, że CRT było przyczyną nadania przywilejów dla fabryk? bo poniekąd tak było).
        Swoją drogą, co Wy uważacie o tym, żeby CRT miało być przyszłością MotoGP? To jest zamiast prototypowych maszyn, mielibyśmy prototypowe maszyny ale z produkcyjnymi silnikami?

  4. No, pewnie! Właśnie o tym mówię. Tyle, że nie o mentalność, a o ich toksyczny układ chodziło. Jego ojciec cisnął go na maksa wywierając presję na różnych poziomach ich relacji. Do tego oczywisty konflikt z Rossim (i jego psychofanami), który nie tolerował na torze nikogo lepszego od siebie (co zupełnie zrozumiałe na tym poziomie rywalizacji i poziomie uwielbienia kibiców)… To nie jest fajne, kiedy po uczciwie wygranym wyścigu dostajesz zamiast aplauzu – wpierdol (vide – Donington 2008 i durne angielskie „toksyczne odpady”). Cóż, chłopak miał dość, chciał wreszcie żyć własnym życiem. Chciał łowić ryby, a nie ganiać uciekające z pastwiska krowy czy jakichś zupełnie obcych kolesi na motorach!;) On po prostu jest rybakiem.:D I już. Nie ścigantem! Całkiem niechcący trafił mu się od losu; ot tak, z urodzenia; wraz z pierwszym zachłyśnięciem się ziemską atmosferą; ten talent wybitny, ponadczasowy, niepowtarzalny, wręcz apokaliptyczny, etc.:D
    A że wygrali obaj – I mean: Cal i Jackas – jestem zachwycony! Ciągle jeszcze opijam ich zwycięstwa (i Mavericka też) przy byle okazjach.;)

    • Aha! Właśnie – pisząc „apokaliptyczny” miałem na myśli wagę, doniosłość i wyjątkowość zjawiska jakim było obdarzenie jednego typa taką zdolnością wyczuwania zachowań, bądź co bądź przecież pojazdu (którym motocykl bez wątpienia jest) przy prędkościach wręcz absurdalnych.
      Niegdyś Honda miała kolesia, który nazywał się Freddie Spencer, i którego też oskarżano o podobne umiejętności. Kenny Roberts Sr. oskarżał go głośno o jeszcze inne rzeczy, ale to już osobna historia… :) Nota bene Freddie, jak zapewne wszyscy pamiętają, został emerytem w tym samym wieku co Casey. Sorry, tak mi się jakoś przypomniało, z głupia frant…

  5. Żeby nie zrozumieć mnie źle, przypomnę po raz setny na łamach tego portalu, że nie jestem antagonistą Rossiego. Nie! Mało tego, byłem niemalże jego psychofanem, kiedy w 96. zaczął jeździć w 125cc i robić rewolucję w wyścigach przez swój niespotykany wcześniej, niepoważny i totalnie odarty z całej tandetnej patetyczności, sposób podejścia do celebrowania swoich jakże bezkompromisowo wywalczonych zwycięstw. Byłem nim absolutnie zachwycony. Rossi był niczym niegdysiejszy Barry Sheene – zawsze wygłupy, uśmiech na gębie, kompletnie zlewanie zasad i nadętych oficjeli promujący się przy okazji kolejnych eventów. Ale na pewnym etapie jego popularności, kiedy stał się niemal synonimem wyścigów motocyklowych, a hołota, która zupełnie przypadkowo włączyła niegdysiejszy kanał ES1 w świętą niedzielną godzinę 14. (kiedy jeszcze transmisja tam się odbywała) zaczęła się wymądrzać, opluwając we wszystkich dostępnych mediach każdego kto nie był Rossim – jakoś mi przeszło… :) Może to zwykły wstręt do podążania za tłumem? Nie wiem. Nie chce mi się teraz, na bani, robić sobie psychoanalizy, ale choć Rossiego ciągle lubię (pomimo wielu niefajnych zachowań), to jego fanów – bynajmniej!:)

    • A ja odwrotnie – nie byłem fanem Rossiego, nienawidziłem wyścigów przez jego pier…oną dominację w 11 wyścigach w sezonie. Miałem ochotę wyłączyć telewizor widząc że #46 przyjeżdża na metę pierwszy z przewagą 10 sekund. Myślałem sobie „mam to w d…e, nie będę tego oglądać skoro i tak Rossi wygrywa”.

      Ale przeszło mi w 2008r, gdy Rossi zdobył ósmy tytuł. Przeszło mi, bo zdałem sobie sprawę że nie mogę przestać oglądać wyścigów z powodu czyjejś dominacji. A niewiele brakowało żebym przestał oglądać w 2014r.

    • Ja również polubiłem Rossiego ze względu na jego niebanalne celebracje zwycięstw… no i żółty kolor, w połączeniu z granatowymi barwami Gauloises, czy 2 lata później Fiata dla mnie wyglądało to znakomicie :D

Dodaj komentarz

Twój adres email nie będzie opublikowany. Wymagane pola oznaczone są gwiazdką *

*

Niniejsza strona internetowa korzysta z plików cookie. Pozostając na tej stronie wyrażasz zgodę na korzystanie z plików cookie. Dowiedz się więcej w Polityce prywatności.
180 zapytań w 1,616 sek