Home / MotoGP / Czeka nas powtórka z rozrywki?

Czeka nas powtórka z rozrywki?

Prawie półmetek tegorocznego cyklu Motocyklowych Mistrzostw Świata za nami. Już w ten weekend zawodnicy klasy MotoGP rywalizować będą o jak największą ilość punktów podczas Red Bull U.S. Grand Prix.

Kalifornijska runda odbywała się w latachPrawie półmetek tegorocznego cyklu Motocyklowych Mistrzostw Świata za nami. Już w ten weekend zawodnicy klasy MotoGP rywalizować będą o jak największą ilość punktów podczas Red Bull U.S. Grand Prix.

Kalifornijska runda odbywała się w latach 1988 do 1994, lecz ciągły postęp w rozwoju maszyn klasy królewskiej sprawił, że tor Laguna Seca aż na jedenaście lat musiał pożegnać się z rozgrywaniem na nim tychże wyścigów. Od grudnia 2004 roku wykonano na amerykańskim obiekcie szereg modyfikacji. Od poszerzenia wyjazdu z pit-lane, po wymianę „krawężników” i poszerzenie prostej start-meta. Na samym końcu oddalono od samej nawierzchni betonowe bandy, w celu powiększenia obszarów bezpieczeństwa. Dzięki temu od 2005 roku runda ta znów powróciła do kalendarza mistrzostw, choć tylko tego dla klasy MotoGP.

Tor Laguna Seca jest najkrótszym w kalendarzu, bowiem ma zaledwie 3610m długości, więc o 61m mniej od drugiego w tabeli najkrótszych torów – Sachsenring. Obiekt położony na obrzeżach miasta Monterey, charakteryzuje duża zmiana poziomów i właściwie brak prostych. Nawet „prosta” start-meta to tak naprawdę, „złamany” w kilku miejscach, lewy łuk. Najsłynniejszym miejscem jest oczywiście szykana zwana „korkociągiem”, która nie dość, że prowadzi z górki, to na dodatek siła odśrodkowa cały czas chce wyprostować motocykl. W rzeczywistości ściganie się na tym torze przypomina jazdę rollercoasterem, z krótkimi prostymi i wieloma szybkimi łukami. Jest tu też sporo zmian kierunków, podczas których bardzo często przednie koło traci kontakt z nawierzchnią. Niewiele czasu spędza się na torze Laguna Seca na jeździe z maksymalnie otwartą przepustnicą. Ważne są z kolei takie ustawienia, by podczas wielokrotnego hamowania jadąc z górki, przednia guma nie zużywała się zbyt szybko.

Amerykańskie atrakcje
Już w czwartek o godzinie piętnastej trzydzieści czasu lokalnego na kalifornijskim obiekcie odbędzie się wyścig Yamaha SuperKart. Na mocno „podrasowanych” gokartach ścigać się będą legendy japońskiego producenta – Eddie Lawson, Kenny Roberts Sr., Wayne Rainey oraz Valentino Rossi. W zmaganiach tych udział weźmie także były team-partner #46 — Colin Edwards. Może być ciekawie, jednak warto zaznaczyć, że wielokrotni mistrzowie świata, nie ścigający się już w klasie królewskiej, zaliczyli w piątek na torze Laguna Seca swego rodzaju testy. Zarówno Rossi jak i „Texas Tornado” nie mieli takiej okazji, bowiem wówczas ścigali się w Holandii. Jak donoszą organizatorzy, wszyscy Fani będą mogli oglądać wyścig zawodników Yamahy za darmo.

Rossi na fali po swoim setnym zwycięstwie, Lorenzo jedzie po punkty
Po zwycięstwach w dwóch ostatnich wyścigach, na torze Laguna Seca Włoch liczy na hat-trick i powiększenie przewagi w klasyfikacji generalnej. Rok temu Valentino Rossi przez 24 z 31 okrążeń walczył ze Stonerem o triumf, by ostatecznie go pokonać (Australijczyk upadł w ostatnim zakręcie 24 kółka). Choć w Assen odniósł swój setny triumf w Motocyklowych Mistrzostwach Świata, #46 wie, że musi się skupić na nadchodzącej rundzie. „Wciąż mam w pamięci ostatni weekend, ale mamy zaledwie kilka dni, by odzyskać siły przed kolejnym weekendem. Każdy musi naładować baterie przed USA, bo zawsze jest to ciężka runda, a dodatkowo zwykle jest bardzo ciepło,” stwierdził „The Doctor”, który w tym roku wygrał już trzy razy, a tylko raz nie stał na podium. Dzięki temu na swym koncie ma już 131 punktów. Zeszłoroczny triumf Valentino w Kalifornii był, jak sam przyznaje, swego rodzaju punktem zwrotnym w mistrzostwach. To tu stoczył największą bitwę swego życia, wielokrotnie wyprzedzając się ze Stonerem. Jeden z ataków Rossi’ego wielu ma w pamięci — miało to miejsce w miejscu zwanym „korkociągiem”. Wówczas Włoch w pierwszym z dwóch zakrętów tej sekcji wyszedł przed Casey’a, ale przez to kolejny musiał pojechać szeroko i nieco wyjechał poza tor, a gdy wrócił na nawierzchnię — o mały włos nie wypchnął by z wyścigu nie tylko siebie, ale i swojego rywala. Po zakończeniu zmagań, stacja BBC zanotowała pewien incydent pomiędzy tą dwójką. Po zjeździe do parku zamkniętego Australijczyk nie przyjął gratulacji od #46, po czym dodał: „Nie możesz jeździć w ten sposób.”, na co Włoch: „Takie są wyścigi, Casey.” Stoner dodał: „Takie są wyścigi? Dobra, jeszcze zobaczymy.” Skrót zeszłorocznej walki można zobaczyć pod tym linkiem.

Zeszłoroczna runda na Laguna Seca nie była najlepsza dla Jorge Lorenzo. Hiszpan jadąc na czwartym miejscu, już na pierwszym kółku zaliczył potężnego high-side’a, co zakończyło się złamaniem trzeciej i piątej kości śródstopia lewej nogi. Jak jednak sam 22’latek z Majorki mówi: „Przeszłość nic nie znaczy. Przed 2008 rokiem nigdy nie wygrałem w Portugalii, a w MotoGP udało mi się. Tak samo było z Japonią. W tym roku triumfowałem tam, choć wcześniej nie był to mój ulubiony tor. Nie sądzę więc, że jakiś tor jest dla mnie „zły” — przeszłość nic nie znaczy.” W tym sezonie z kolei #99 jest w szczytowej formie i tylko o pięć punktów przegrywa w klasyfikacji generalnej ze swoim zespołowym kolegą z ekipy Fiat Yamaha Team. Warto jednak pamiętać, że dla Jorge będzie to dopiero druga wizyta na kalifornijskim obiekcie, więc musi on go poznać nieco lepiej. Zważywszy jednak na jego tegoroczne wyniki zarówno jeśli chodzi o wyścigi (tylko raz, po upadku, nie stał na podium), jak i o kwalifikacje (zawsze startuje z pierwszej linii!), także i teraz może pokazać się z dobrej strony. „Czujemy się bardzo silni po ostatnich wyścigach, wszyscy jesteśmy zmotywowani do jazdy na tym poziomie. Pojadę najlepiej jak będę mógł i mam nadzieję, iż oznacza to, że będę walczył w czołówce,” dodał lider klasyfikacji walki o BMW M Award, który w tejże tabeli ma na swym koncie już 143 punkty i o czternaście „oczek” wyprzedza Rossi’ego.

Kolejne problemy Stonera, Hayden coraz lepiej
Podczas dwóch ostatnich wyścigów Casey’a Stonera trapiły problemy zdrowotne. Na torze Montmelo cudem dojechał do mety, a dodatkowo wywalczył szesnaście punktów. Niektórzy nie mogą uwierzyć, jak mając skurcze mięśni i dwukrotnie wymiotując w kasku na głowie, można dojechać do mety na podium?! Wydawało się, że w Assen będzie o wiele lepiej, bowiem jego tempo było bardzo dobre i porównywalne z tym, jakim dysponowali Rossi i Lorenzo. W samym wyścigu Australijczyk znów miał problemy ze zdrowiem, a zmagania ukończył 23 sekundy za zwycięzcą, co oznacza, że jego czasy były prawie o sekundę gorsze na okrążeniu od Valentino! Po dekoracji, #27 nie pojawił się na konferencji prasowej, bowiem zabrano go do Clinica Mobile i podłączono do kroplówki. „Ostatnio nie mogliśmy pokazać naszego potencjału. Podczas dwóch ostatnich rund znaleźliśmy świetne ustawienia, ale nie czułem się dobrze i nie mogłem w pełni skorzystać z tej pracy. Do Ameryki jedziemy prosto z Assen i nie miałem dużo czasu na odpoczynek, ale czuję się już lepiej,” mówił 23’latek z Kurri-Kurri.

Po dziewiątym i ósmym miejscu w dwóch ostatnich rundach, na dobry wynik liczy drugi kierowca Ducati Marlboro Team. W sezonach 2005-2006 Nicky Hayden wygrywał na torze Laguna Seca i nie ukrywa, że na dobrze spisującym się tam Ducati liczy na dobry wynik. „Przed nami nadal sporo pracy, ale miło było zobaczyć postęp w ostatnich tygodniach i liczę, że mojej ojczyźnie wykonamy spory krok do przodu,” przyznał Amerykanin. Co ciekawe w sobotę, 4-tego lipca, w Stanach Zjednoczonych świętuje się Święto Niepodległości… z pewnością atmosfera na torze będzie jeszcze bardziej niesamowita niż zwykle. „Cieszę się, że obok Grand Prix, na Laguna Seca ścigać się będą też zawodnicy AMA [seria amerykańskich Superbike’ów — przyp. autora], bowiem ścigają się tam moi bracia. Dla miejscowych fanów będzie to pierwsza okazja, by zobaczyć mnie na Ducati, więc będzie to świetne uczucie szczególnie, że w Stanach jest naprawdę wiele fanów tej marki.” Rok temu, jeszcze na Hondzie, „Kentucky Kid” w kwalifikacjach na kalifornijskim obiekcie był trzeci, a wyścig zakończył na piątym miejscu. W tym roku ciężko spodziewać się aż tak dobrego wyniku, ale z pewnością w swojej ojczyźnie będzie on chciał spisać się jeszcze lepiej niż w dwóch ostatnich rundach.

Edwards od roku bez podium, może więc u siebie… ?
Ostatni raz Amerykanin na „pudle” stał rok temu podczas Dutch TT. Z kolei w swojej domowej rundzie w czołowej trójce finiszował tylko raz — w 2005 roku. Co ciekawe, od sezonu, kiedy po wielu latach przerwy MotoGP znów zaczęło ścigać się na kalifornijskim torze, #5 idzie coraz gorzej. Najpierw i owszem, drugie miejsce, rok później już dziewiąte. Podczas dwóch ostatnich wizyt na torze Laguna Seca „Texas Tornado” zdobywał z kolei pięć i dwa punkty. Miejmy nadzieję, że tendencja zniżkowa zakończy się i w tym roku będzie lepiej. „Kocham ten tor, a Yamaha zawsze dobrze się tam spisuje, dlatego nie mogę się już doczekać. Nie stałem tam na podium przez spory okres czasu, dlatego chciałbym to osiągnąć. Jechałem najlepiej jak mogłem w Assen, jednak w tym roku o wiele ciężej jest stanąć na pudle,” mówił jeden z najstarszych zawodników w klasie królewskiej dla serwisu MCN. Jednocześnie Colin przyznaje, iż jest to jego najtrudniejszy rok w MotoGP. W Holandii był jednak czwarty i jak mówił: „pokonało mnie tylko trzech najlepszych facetów w generalce, a mi niewiele brakuje do czwartej pozycji w tabeli.” Póki co Edwards w klasyfikacji generalnej jest piąty, ex-aequo z Pedrosą, a czwarty Dovizioso wyprzedza tą dwójkę zaledwie o dwa punkty.

W Assen najlepszy finisz w tym sezonie zaliczył także drugi kierowca Monster Yamaha Tech3. James Toseland, po ogromnej walce w środku stawki, do mety dojechał na bardzo dobrym, szóstym miejscu. Na podobny wynik Brytyjczyk liczy także podczas nadchodzącego weekendu. W Holandii #52 korzystał z drastycznie zmienionych ustawień swojej M1-ki, które wprowadzono za poradą Masahiko Nakajimy, dyrektora całego zespołu Fiat Yamaha. „Miałem więcej przyczepności tyłu, dzięki czemu mogłem jeździć bardziej spójnie, a co za tym idzie — kręcić regularne czasy. Udało mi się prowadzić tą grupę, a bez tego nie mógłbym tego dokonać. (…) Lubię tor Laguna Seca i jeśli dobrze pójdzie, znów będę walczył o czołową szóstkę.” Rok temu w USA „JT” był dziewiąty, chociaż w kwalifikacjach udało mu się wywalczyć piąte miejsce.

Bez zawodnika, bez zastępstwa, bez znajomości toru
Niestety w USA nie pojawi się jeden z debiutantów tego sezonu – Mika Kallio. Fin podczas wypadku na jednym z ostatnich zakrętów wyścigu o Dutch TT uszkodził palec lewej ręki. Jak się okazało, kontuzji tej samej części ciała (choć w mniej poważnym stopniu) nabawił się jeszcze w Walencji, w trakcie swych pierwszych testów w klasie MotoGP. Jak sam #36 żartował — może lepiej byłoby ten palec po prostu amputować? Kilka dni temu 26’latek z Valkeakoski jechał po najlepszy finisz w nowej dla siebie kategorii — szóste miejsce. Niestety upadek pozbawił go tej szansy. Zadecydowano, że Mika nie pojedzie na tor Laguna Seca, bowiem byłby to dla niego nowy obiekt, a więc istniałoby zwiększone ryzyko złapania innej kontuzji. Lepiej więc, by były zawodnik 250-tek w pełni wyzdrowiał na GP Niemiec. Zespół Pramac Racing potwierdził przy okazji, iż nie wystawi zastępstwa za Kallio. Drugi kierowca tejże ekipy – Niccolo Canepa zaliczy z kolei debiut na kalifornijskiej trasie. Z całą pewnością nie będzie to łatwy weekend dla tego zespołu.

Po dwóch upadkach, czas na rewanż
Po pechu w Holandii, zespół Repsol Honda liczy, iż tym razem uda im się odbić od dna — bo chyba tylko tak można nazwać upadki obu zawodników i to dokładnie w tym samym miejscu. Rok temu w rundzie o GP USA udziału nie wziął Dani Pedrosa. Choć wystąpił w obu piątkowych treningach, skutki odniesionej tydzień wcześniej w Niemczech kontuzji nie pozwalały mu na dalszą jazdę. „Ten tor jest niesamowity i naprawdę można cieszyć się jazdą na nim — do póki jesteś szybki. Kiedy masz problemy, nie jest już tak fajnie. Wciąż ciężko pracujemy by wprowadzić motocykl na taki poziom, kiedy będziemy mogli wygrywać,” stwierdził #3. Sam Valentino Rossi powiedział niedawno, iż pomimo tych problemów 23’latka z Sabadell na początku sezonu, może on trochę namieszać w walce o tytuł i wygrać kilka wyścigów. Kilka okrążeń po Danim, w pierwszym zakręcie toru Assen upadł także Andrea Dovizioso, który rok temu w USA, jeszcze na satelickiej RC 212V dojechał do mety na świetnym, czwartym miejscu. „W ubiegłym sezonie ścigałem się tam po raz pierwszy i byłem pod wielkim wrażeniem tegoż toru. Niektóre jego fragmenty są niebezpieczne, a standard różni się od europejskich obiektów, ale sama atmosfera jest świetna, a ja bardzo to lubię,” mówił z kolei „Dovi”. Włoch wywalczył już w tym roku kilka czwartych miejsc, których wydaje się — ma dość. #4 chciałby w końcu wskoczyć na podium i miejmy nadzieję, że uda mu się dokonać tego prędzej niż później.

Czas na hat-trick Vermeulena?
Przez dwa ostatnie sezony, dwukrotnie na torze Laguna Seca dojeżdżał na trzecim miejscu. Chris Vermeulen nie urywa, że fajnie by było zaliczyć w ten weekend swego rodzaju hat-trick. „To z pewnością jeden z moich ulubionych obiektów,” przyznał Australijczyk, który w 2006 roku rozpoczynał zmagania w USA z Pole Position, a do mety dojechał jako piąty. „Chciałbym wywalczyć pierwsze podium dla Suzuki w tym roku i jestem pewien, że możemy być konkurencyjni już od pierwszego dnia i dać niezły show,” dodał #7. Podczas ostatniej rundy 27’latek z Brisbane na mecie był piąty, co okazało się jego najlepszym finiszem w tym roku. Dzięki temu zajmuje on dziewiąte miejsce w klasyfikacji generalnej, a do poprzedzającego go Melandri’ego traci zaledwie dwa punkty. Nieco poniżej oczekiwań poszło z kolei Lorisowi Capirossi’emu. Włoch, który w Mugello i Katalonii na mecie był piąty, tym razem dojechał dopiero jako dziewiąty. Mogło być jednak lepiej gdyby nie Elias, który w ostatniej szykanie „wywiózł” z toru nie tylko siebie, ale i właśnie #65. Rok temu w USA „Capirex” też nie spisał się najlepiej, chociaż tamtą pozycję trzeba tłumaczyć wciąż niedoleczoną kontuzją, której nabawił się najpierw w Katalonii, a później „poprawił” ja w Assen. „Teraz jadę na tor Laguna Seca w pełni sił, a z wyścigu na wyścig maszyna zdaje się spisywać coraz lepiej. Mam więc nadzieję, że będę mógł walczyć w czołówce,” dodał drugi kierowca zespołu Rizla Suzuki.

Co na to wszystko bwin.com?
Warto też na koniec dodać to, jak rozkładają się, na chwilę obecną, szanse poszczególnych zawodników na niedzielne zwycięstwo według bwin.com. Serwis ten, poświęcony rożnego rodzaju zakładom, płaci 1:1,85 za zwycięstwo Valentino Rossi’ego, natomiast 1:3,6 za to, że zatriumfuje Casey Stoner. Najmniejsze szanse z czołówki, wg. tegoż serwisu na to, by stanąć na najwyższym stopniu podium mają Jorge Lorenzo oraz Dani Pedrosa. Kurs za zwycięstwo któregoś z Hiszpanów wynosi odpowiednio 1:4,8 i 1:8.

Tradycyjnie w Sportklubie
Podobnie jak to miało miejsce podczas kilku ostatnich rund Grand Prix, tak i w ten weekend Fani nie będą mogli narzekać na brak relacji w TV z MotoGP. Stacja SportKlub pokaże na żywo piątkową jak i sobotnią sesję treningową, kwalifikacje, trening warm-up oraz wyścig klasy królewskiej. Pamiętajcie, że różnica czasowa wynosi między Monterey a Polską aż dziewięć godzin, więc popołudniowe sesje oglądać będziemy około 23:00. Szczegółowy harmonogram już wkrótce na naszej stronie.

AUTOR: nelka-23

Zainteresowana wszelkiego rodzaju sportami motorowymi, głównie MotoGP, WSBK oraz F1. Studentka Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej. Z portalem MOTOGP.PL związana od maja 2006 roku, od 2012 współpracująca z zespołem LCR Honda startującym w MotoGP.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie będzie opublikowany. Wymagane pola oznaczone są gwiazdką *

*

Niniejsza strona internetowa korzysta z plików cookie. Pozostając na tej stronie wyrażasz zgodę na korzystanie z plików cookie. Dowiedz się więcej w Polityce prywatności.
140 zapytań w 2,283 sek