Home / MotoGP / Feralne Grand Prix Holandii

Feralne Grand Prix Holandii

Marco Melandri przyzwyczaił nas do tego, iż jak wsiada na motocykl cały jego ból znika. Jego pamiętne występy z „przedziurawioną” nogą rok temu wszystkich wprawiały w zachwyt. Jednak kwalifikując się dziś na 7.

Marco Melandri przyzwyczaił nas do tego, iż jak wsiada na motocykl cały jego ból znika. Jego pamiętne występy z „przedziurawioną” nogą rok temu wszystkich wprawiały w zachwyt. Jednak kwalifikując się dziś na 7. miejscu udowodnił, że jest twardy i jak na jego obecny stan zdrowia, jest to niewiarygodny wynik.

Marco to jeden z trójki najbardziej poszkodowanych podczas ostatniego GP w Katalonii (razem z nim na pierwszym zakręcie ucierpieli Capirossi i Gibernau). Włoch jednak pokazał dziś wielką wolę walki.

Patrząc na wyniki uzyskiwane przez jego rodaków, Lorisa Capirossiego (biorącego także udział w nieszczęśliwym wypadku), który zajął dziś 15. miejsce i Valentino Rossiego, który wczoraj upadł i z kontuzją ręki i nogi nie mógł nawet dokończyć dzisiejszych kwalifikacji i ostatecznie zajął ostatnią, 18. pozycję, oraz na fakt, iż Sete Gibernau w ogóle nie wystartował w GP Holandii, włoscy fani mogą być dumni ze swojego „Jeża”.
Patrząc jak ogromny ból sprawia jazda na motocyklu całej trójce zawodników i tak powinniśmy być pod wrażeniem ich osiągnięć.
Ciekawe jak wszyscy poradzą sobie podczas pełnego dystansu w czasie wyścigu?

„Cieszę się z uzyskiwanych przeze mnie rezultatów, a sam występ w jutrzejszym wyścigu jest dla mnie ogromnym sukcesem,” powiedział Marco. „Rozważając to, w jakiej jesteśmy sytuacji, 7. miejsce na starcie to prawie jak zwycięstwo. Dziś nie przejechałem zbyt wielu okrążeń nowego toru w Assen, ponieważ wciąż towarzyszy mi ogromny ból szyi i ramion. Wyścig będzie bardzo trudny i nie jestem pewny czy dam sobie radę z 26 okrążeniami. Może mi zabraknąć siły, ale postaram się dobrze wystartować i potem zobaczymy jak się to wszystko potoczy.
Chciałbym podziękować wszystkim z Clinica Mobile i całemu zespołowi, który się mną opiekował w szpitalu w Katalonii, za pełen profesjonalizm w postępowaniu ze mną.”

Przypomnijmy, iż kolega Melandriego z teamu Fortuna Honda – Toni Elias po upadku podczas pierwszych treningów wolnych już wczoraj wrócił do swojego domu w Barcelonie. Pierwsze diagnozy mówią o pęknięciu kości barku, ale na szczęście bez urazu sąsiadujących z nią mięśni.

Dziś podczas kwalifikacji było widać, iż jazda sprawia ogromny ból Lorisowi Capirossiemu. Na kilka minut przed końcem sesji Włoch zdejmował prawą rękę z kierownicy i próbował trzymać się za klatkę piersiową, aby choć w minimalny sposób pomóc sobie w walce z bólem.
„Jest naprawdę ciężko, dużo ciężej niż myślałem zanim tu przyjechaliśmy,” przyznaje Loris, który mocno walczył o oddech podczas kwalifikacji. „Nie mogę normalnie oddychać i każda mała nierówność jest jak wbicie noża w moje płuca. Przeszedłem wiele różnego rodzaju terapii, ale niestety żadna z nich nie doprowadziła do całkowitego zaniknięcia bólu z mojej klatki piersiowej. Chcę jednak podziękować ekipie z Clinica Mobile, ponieważ świetnie zaopiekowali się mną i pomogli mi także ze strony psychicznej.”

„To bardzo zły moment dla mnie. Gdyby nie niedzielny wypadek mógłbym dojechać w czołówce i prowadzić w mistrzostwach. Szkoda, że to wszystko się wydarzyło, ale takie właśnie są wyścigi. Możliwe, że moja determinacja by nigdy się nie poddawać poprowadzi mnie przez to wszystko. Chce jutro wystartować by zdobyć jakieś „oczka”, bo pod koniec sezonu może liczyć się każdy punkcik.”

„Chciałem podziękować Lorisowi za jego wytrwałość, ponieważ wszyscy wiemy, że mocno cierpi.” Dodaje manager Ducati Livio Suppo. „Nie jest miło patrzeć jak Loris ma kłopoty i musi walczyć z bólem, ale wiemy że da z siebie wszystko bo jest prawdziwym tygrysem w walce.”

Z kolei prowadzący w tabeli mistrzostw – Amerykanin Nicky Hayden zakwalifikował się dziś na 4. miejscu i chyba po jutrzejszym GP jeszcze bardziej zwiększy swoją przewagę nad obecnie drugim Lorisem Capirossim.

Tymczasem zastępujący kontuzjowanego Sete Gibernau na Ducati Desmosedici GP6 – Alex Hofmann dziś poradził sobie z kompletnie nowym „zestawem” całkiem nieźle. Lepszy motocykl i ogumienie Bridgestone’a zagwarantowały Niemcowi ostatnią pozycję startową w trzecim rzędzie. Hofmann na rundę w Holandii został „podkupiony” przez team Marlboro Ducati z zespołu Luisa D’Antina, w którym również jeździł na Desmosedici, tylko że na wersji z ubiegłego roku oraz z oponami Dunlopa.

AUTOR: Redakcja

Dodaj komentarz

Twój adres email nie będzie opublikowany. Wymagane pola oznaczone są gwiazdką *

*

Niniejsza strona internetowa korzysta z plików cookie. Pozostając na tej stronie wyrażasz zgodę na korzystanie z plików cookie. Dowiedz się więcej w Polityce prywatności.
141 zapytań w 1,219 sek