Jorge Lorenzo przyznał, że w ogóle nie interesuje się kwestiami dotyczącymi jego kolejnego kontraktu z Ducati, zostawiając negocjacje swojemu menedżerowi. Hiszpan uważa, że najlepiej będą przemawiały osiągane przez niego wyniki. Sezon 2017 zakończył się pozycjami na podium, jednak w marcu w Katarze Lorenzo miał awarię motocykla, kosztującą go nieukończony wyścig.
„Jeśli będę miał wyniki, moja wartość będzie większa. Jeśli nie, to trochę będzie mnie to kosztować. Na szczęście, mam już trochę wyników na koncie a to zawsze jest bardzo dobre i pomocne. Najważniejsze, co mnie teraz interesuje, to abym szybko jeździł tym motocyklem i jak najprędzej odniósł pierwsze zwycięstwo. Resztę roboty zostawiam mojemu menedżerowi. Nie poświęcam ani minuty na myślenie na ten temat.” – powiedział Lorenzo.
„Moim priorytetem jest zakończenie tego, co rozpocząłem: próbę zostania drugim mistrzem świata na Ducati. Aby to zrobić, najpierw trzeba wygrać pierwszy wyścig, a potem drugi i trzeci i czwarty.” – dodał #99.
Jak informuje portal motorsport.com, już na GP Kataru zakończy się współpraca Lorenzo z Alexem Debonem, byłym zawodnikiem 250ccm, który miał być doradcą #99 w garażu Ducati. Trwało to jednak zaledwie trzy miesiące. Do tej roli ma powrócić Michele Pirro, tester Ducati, którego trzykrotnie w tym roku zobaczymy z dzikimi kartami.
To jest mentalność mistrza. Gdyby Dovi tez miał takie podejście w zeszłym roku prawdopodobnie został by mistrzem. A tak przez 3/4 sezonu twierdził, że motocykl jest za słaby i nie ma szans na zwycięstwo w generalce.
zgadzam się..
Los gra w pokera z Lorenzo. Odszedł z Yamahy żeby być docenionym za swoje osiągnięcia. Miał nadzieję, że będzie wygrywał na Ducati i wszyscy będą mu za to wdzięczni. Ale jak się okazało dali mu od początku za dobry motocykl, bo on go jeszcze nie rozumiał a Dovizioso już potrafił to wykorzystać. I teraz nawet jedno czy dwa zwycięstwa Lorka nie będą jakąś mega rewelacją w boksie czerwonych. A na mistrzostwo to jeszcze pewnie musi poczekać. Prędzej wspomniany Dovi będzie tym drugim mistrzem na Ducati. Wg mnie Yamaha za szybko dała kontrakt Vinalesowi, bo chętnie widziałbym powrót #99 na Yamahę. Jeszcze za czasów Rossiego, bo tylko wtedy miałoby to odpowiedni smaczek :D Ale w takim przypadku musi poczekać, aż Rossi skończy. O ile Yamaha jeszcze będzie go chciała. Jeśli nie tam to proponowałbym inną Japońską fabrykę – Suzuki. Ale póki co mam nadzieję, że będzie konkurencyjny na Ducati i znowu będzie rywalizował z Marquezem. Przede wszystkim nie chciałbym, aby taki mistrz przepadł.
PS. Witam wszystkich bardzo bardzo gorąco :D Od dzisiaj dołączam się do konwersacji :)
Końcówka zeszłego sezony nie była zła w jego wykonaniu.