Home / MotoGP / Ograniczenia testów – za i przeciw

Ograniczenia testów – za i przeciw

Testy przed nadchodzącym sezonem klasy MotoGP zostały ograniczone właściwie do minimum. Wywrotka podczas jednych z tych prób, może całkowicie wykluczyć zawodnika z przedsezonowych przygotowań. Przeanalizujmy zatem zalety i wady takiego stanu rzeczy..Testy przed nadchodzącym sezonem klasy MotoGP zostały ograniczone właściwie do minimum. Wywrotka podczas jednych z tych prób, może całkowicie wykluczyć zawodnika z przedsezonowych przygotowań. Przeanalizujmy zatem zalety i wady takiego stanu rzeczy…

Próby przed sezonem ograniczono z jasnego powodu: zmniejszanie kosztów. Teoretycznie teamy wydadzą mniej pieniędzy na podróże, jak chociażby w tym roku. Zawodnicy dwukrotnie w lutym zameldowali/zameldują się na torze Sepang, by w połowie marca pojechać do Kataru. Zlikwidowano między innymi testy na obiekcie Jerez de la Frontera, gdzie jeźdźcy klasy MotoGP zawsze walczyli o nowe BMW podczas „super sesji kwalifikacyjnej”.

Udało się zmniejszyć więc do minimum koszty transportu całej maszynerii związanej z MotoGP. Dodatkowo testy w Malezji i Katarze praktycznie w stu procentach gwarantują idealne warunki pogodowe. Wciąż pozwala to przechowywać sprzęt na jednym kontynencie, bez konieczności transportowania go, przykładowo z Azji do Europy, by po kilku tygodniach znów wysłać wszystko na inny kontynent — czyli na przykład na otwarcie sezonu do Kataru. Zmniejszyły się także co prawda koszta eksploatacji maszyn (mniej przejechanych kilometrów = mniejsze koszta), jednak nie zmienia to faktu, że teraz ekipy muszą pracować jak w ukropie, by w trakcie zaledwie kilku dni zebrać wszystkie potrzebne dane do rozwoju motocykla. Więcej korzyści z ograniczenia testów właściwie nie widać…

Negatywów tegoż punktu w regulaminie jest jednak więcej niż plusów. Po pierwsze, i chyba najważniejsze, zawodnicy mają niezwykle mało czasu na zebranie potrzebnych danych. Wiadomym jest, że przed każdym sezonem wielu konstruktorów decyduje się na stworzenie całkowicie nowych motocykli, przez co trzeba spędzić sporo czasu, by znaleźć odpowiednie ustawienia itd. Dodatkowo w przypadku tegorocznych prób, ograniczają się one właściwie do dwóch torów (trzech, jeśli liczyć testy w listopadzie na obiekcie imienia Ricardo Tormo). Oznacza to, iż zebrane informacje wciąż nie mówią wszystkiego o nowej maszynie. Przykładowo w zeszłym roku, kierowcy jeździli jeszcze w Jerez de la Frontera, a kilka lat wcześniej także na Phillip Island czy w Katalonii.

Kolejnym argumentem, który przemawiać może za tym, iż decyzja ograniczenia prób to pomysł niezbyt trafny to to, iż zawodnicy teraz bardziej obawiają się zmieniać zespoły. Wcześniej nie sprawiało to większych problemów, jeźdźcy nie obawiali się przechodzenia z jednego teamu do drugiego. Mieli bowiem wystarczająco dużo czasu, by odpowiednio dostosować się do nowej dla siebie maszyny. Tak było chociażby w przypadku Valentino Rossi’ego na koniec sezonu 2003. Włoch zdecydował się przejść z Hondy do Yamahy, jednak spora ilość przedsezonowych prób sprawiła, że spokojnie mógł się dopasować do M1-ki i wygrać na niej nie tylko pierwszy wyścig w 2004, ale także całe mistrzostwa. Jak jednak stwierdzili swego czasu Nicky Hayden, „The Doctor” i Toni Elias, zmiana pracodawcy, choć wciąż jest ryzykowna, to nadal umożliwia notowanie już podczas pierwszego sezonu na nowej maszynie, całkiem przyzwoitych, jeśli nie bardzo dobrych, wyników.

Największym problemem są jednak kontuzje. Gdy zawodnicy mogli testować przed sezonem niemalże ile chcieli, nawet kontuzja któregoś z nich nie przeszkadzała w przygotowaniu się do nowego cyklu zmagań. Nadal miał bowiem jeszcze kilka okazji do tego, by odpowiednio dopasować się do maszyny. Temat ten powrócił po informacji, że podczas jazdy motocyklem crossowym, prawą dłoń uszkodził Jorge Lorenzo. W tym miejscu jeszcze bardziej możemy się przekonać o ryzyku związanym z małą ilością testów. Jakikolwiek inny uraz może oznaczać, że zawodnik na motocyklu wyścigowym być może nie pojawi się nawet do rozpoczęcia sezonu, tak jak to być może będzie miało miejsce w przypadku Hiszpana. Jeśli „Por Fuera” szybko dojdzie do zdrowia, być może pojawi się w marcu na torze Losail, jednak wcale nie jest to pewne. Kilka lat temu miałby jednak jeszcze parę okazji do wypróbowania motocykla…

Są jednak zwolennicy ograniczonych prób (głównie producenci), którzy twierdzą, iż wciąż każdy kierowca jest w tej samej sytuacji. Choć teoretycznie jest sprawiedliwie, z drugiej już niekoniecznie… Mimo tego zawodnicy być może będą ćwiczyli jeszcze mniej, by nie narażać się na niepotrzebne kłopoty. Jazda nawet z prędkością 30 km/h może być niebezpieczna, o czym przekonał się właśnie Lorenzo. Ba, mało tego, niebezpieczne może być nawet samo chodzenie. Boleśnie przekonał się o tym rok temu Valentino Rossi, który zasłaniając zasłony upadł na szklany stolik i rozciął stopę oraz palec lewej ręki. Wychodzi więc na to, że nawet we własnym domu nikt nie jest bezpieczny.

A jak Wy oceniacie owy przepis? Czy waszym zdaniem jest on niepotrzebny i lepiej było, gdy zawodnicy mogli testować do woli, czy wręcz przeciwnie? Zachęcamy do dyskusji…

AUTOR: nelka-23

Zainteresowana wszelkiego rodzaju sportami motorowymi, głównie MotoGP, WSBK oraz F1. Studentka Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej. Z portalem MOTOGP.PL związana od maja 2006 roku, od 2012 współpracująca z zespołem LCR Honda startującym w MotoGP.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie będzie opublikowany. Wymagane pola oznaczone są gwiazdką *

*

Niniejsza strona internetowa korzysta z plików cookie. Pozostając na tej stronie wyrażasz zgodę na korzystanie z plików cookie. Dowiedz się więcej w Polityce prywatności.
140 zapytań w 1,287 sek