Randy nareszcie zadowolony

Randy de Puniet oraz cały zespół Honda LCR mogą uznać wczorajszy wyścig na portugalskim obiekcie Estoril za udany. Francuz przez całe zmagania radził sobie naprawdę dobrze, dzięki czemu finiszował w czołowej dziesiątce.

Zmagania o bwin Grande Premio de Portugal #14 rozpoczął całkiem nieźle, bowiem od siódmego wyniku w drugim treningu wolnym. Do lidera stracił on półtorej sekundy, jednak był zadowolony ze swojego rytmu jaki prezentował podczas łącznie dwudziestu czterech przejechanych okrążeń. „Tak jak na Phillip Island zdecydowałem się na wykonanie długiego przejazdu, żeby sprawdzić warunki panujące na torze i cieszy mnie to, że byłem całkiem szybki,” mówił w piątek 29’latek z Maisons Laffitte, który niemalże przez cały czas „kręcił się” na pozycjach od pierwszej do czwartej. Dopiero na sam koniec spadł na siódme miejsce.

W sobotni poranek, podczas jazd na mokrym torze Randy spisał się naprawdę słabo – nie dość, że zaliczył małą wysiadkę w jednym z zakrętów, to na dodatek zakończył sesję na… piętnastej pozycji! Pojechał on aż o 3.5sek wolniej niż w piątek, przez co od lidera Jorge Lorenzo oddzieliły go aż 4.6sek! Kiedy jednak okazało się, że odwołano kwalifikacje, a zawodnicy zostaną ustawieni na starcie według najlepszych czasów z połączonych wyników sesji treningowych, wczoraj de Puniet zajął ósme pole startowe. „Podczas FP2 skupialiśmy się na przetestowaniu wszystkiego przed wyścigiem, a nie na czasach okrążeń. Tak czy inaczej ruszę z trzeciej linii i chociaż wiem, że mogło być lepiej, mam dobre tempo na mokrej nawierzchni,” skomentował w sobotnie popołudnie zawodnik ekipy Honda LCR.

Start do niedzielnego wyścigu wyszedł Francuzowi wręcz idealnie, bowiem już w pierwszym zakręcie awansował o jedną pozycję – był siódmy. Świetna jazda w dwóch kolejnych zakrętach pozwoliła mu nadrobić kolejne dwa miejsca, a jednego z rywali (Marco Melandriego) wyprzedził on nawet w trzecim łuku po zewnętrznej! Na drugim kółku jednak Casey Stoner pokonał Randy’ego, spychając go na szóstą lokatę. Kiedy z dalszej rywalizacji wypadł właśnie #27, w międzyczasie przed de Punieta wysunęli się także dwaj zawodnicy również jeżdżący na RC 212V – Marco Simoncelli oraz Dani Pedrosa.  W połowie dystansu #14 musiał ostro walczyć właśnie z Hiszpanem oraz z Colinem Edwardsem, jednak ostatecznie udało mu się ich pokonać i finiszować na szóstej pozycji. Prawdopodobnie gdyby jednak nie kilka błędów popełnionych na kolejnych okrążeniach w pierwszym zakręcie, mógłby on walczyć nawet o podium.

„Jestem całkiem zadowolony, bowiem to mój najlepszy rezultat od czasu odniesienia kontuzji,” rozpoczął podopieczny Lucio Cecchinelliego, który na Sachsenringu po przewrotce został potrącony przez jednego z rywali, przez co złamał nogę. I chociaż po urazie tym szybko wrócił do rywalizacji, jego wyniki nie były najlepsze. „Pogoda była naprawdę dobra, ale dla wszystkich wyścig był loterią, ponieważ nie jeździliśmy przez cały weekend na suchym torze. Dobrze wystartowałem i komfortowo czułem się na motocyklu. Kilka razy jednak zbyt mocno opóźniłem hamowanie w pierwszym zakręcie, przez co w sumie straciłem około trzech sekund. Podejrzewam, że gdyby nie to, mógłbym walczyć o podium.”

Obecnie w klasyfikacji generalnej zawodnik ekipy Honda LCR zajmuje dziewiąte miejsce z dorobkiem stu dziesięciu punktów. Ma on jeszcze szansę awansować o jedną pozycję do góry, ponieważ do poprzedzającego go Marco Simoncelliego traci on zaledwie pięć „oczek”. „Od czasu mojej kontuzji nadal napotykam pewne problemy podczas hamowań i redukcji biegów, jednak naprawdę jestem zadowolony z tego rezultatu. Chciałbym podziękować całemu zespołowi za ich ciężką pracę oraz za to, że dali mi dobry ogólny pakiet,” dodał na koniec 29’latek z Maisons Laffitte, który w przyszłym roku reprezentować ma barwy teamu Pramac Racing, w którym jego zespołowym kolegą będzie Loris Capirossi. Ogłoszenie podpisania umowy pomiędzy satelicką ekipą Ducati a Francuzem ma nastąpić jeszcze w tym tygodniu.