Sobota, tak jak w trakcie rundy w Jerez de la Frontera, także i na obiekcie Le Mans nie była do końca udana dla Cala Crutchlowa. Zaliczył on bowiem spory upadek w czwartej sesji treningowej, przez co ta została wstrzymana. Mimo tego w kwalifikacjach wywalczył on czwarte miejsce, ale start Brytyjczyka w wyścigu jest zagrożony.
W ostatniej sesji przed kwalifikacjami, #35 zaliczył potężną wywrotkę w zakręcie „La Chappelle” już po piętnastu minutach jazdy. Na torze natychmiast wywieszono czerwone flagi, gdyż Cal nie podnosił się z toru. Dopiero po chwili wstał o własnych siłach i udał się do centrum medycznego, które po wykonaniu badań pozwoliło mu wrócić do jazdy. Późniejsze badania wykazały jednak pęknięcie w górnej części jego kości piszczelowej, po stronie kolana. To jednak wcale nie koniec urazów Crutchlowa, o czym mówił w rozmowie z MotoGP.com.
„Opony nie były dogrzane do odpowiedniej temperatury i upadłem. To była bolesna wywrotka. Mam małe pęknięcie kości piszczelowej tuż przy kolanie, co bardzo boli. Dodatkowo poobijałem mój żołądek i płuca. Wykrztusiłem trochę krwi, jak również leciała mi ona z nosa. Jesteśmy jednak motocyklistami…” – powiedział 27-latek.
Krwawienie ustało, jednak pod znakiem zapytania nadal stoi fakt, w jakim stanie będzie kolano byłego Mistrza World Supersport jutro. Lekarze przewidują, że w nocy mocno ono spuchnie i będzie poważnie przeszkadzało w jeździe.
Dlatego rano zawodnik Monster Yamaha Tech3 przejdzie niezbędne badania, które potwierdzą bądź wykluczą jego udział w wyścigu. My jesteśmy jednak pewni, że #35 zrobi wszystko, aby ustawić się na starcie!
Powodzenia Cal!