Home / MotoGP / Suzuki coraz bliżej decyzji o zespole satelickim

Suzuki coraz bliżej decyzji o zespole satelickim

Brivio, Vinales

Suzuki oczekuje, że jeszcze przed wakacyjną przerwą w MotoGP da odpowiedź na pytanie, czy stworzy w królewskiej kategorii zespół satelicki przed 2017 rokiem. Japoński producent tradycyjnie już skupia się niemal w całości na swojej fabrycznej ekipie, inaczej niż robi to konkurencja: Ducati wystawia aż sześć prywatnych maszyn, Honda trzy a Yamaha dwie.

Faworytem do współpracy z Suzuki był zespół LCR Luccio Cecchinelliego, który nie jest do końca zadowolony z problematycznych motocykli Hondy. Gdyby tak się stało, miejsce w składzie zespołu znalazłby Johann Zarco, który w czerwcu będzie testował Suzuki. Póki co jednak nie wiadomo, jak zakończą się plany z zespołem satelickim.

„Suzuki naprawdę chciałoby zobaczyć więcej motocykli na starcie.” – powiedział menedżer Davide Brivio. „Chcielibyśmy mieć motocykle satelickie, ale nie wiem, czy będzie to wykonalne na rok 2017. Być może to zbyt trudne. Pracujemy i wygląda na to, że to niełatwe zadanie. Na razie nie da się powiedzieć, czy to zrobimy czy nie.”

Kliknij, aby pominąć reklamy

„Nie ma żadnego terminu ostatecznego. Ale są powody, dla których musimy to zrobić w odpowiednim momencie, jeśli chcemy znaleźć partnera. Musimy dać odpowiedź we właściwym czasie. Przypuszczam, że podjęcie decyzji musiałoby się dokonać w przeciągu miesiąca, maksymalnie dwóch.”

Suzuki ma tylko jednego potwierdzonego zawodnika na sezon 2017: Andreę Iannone, który trafi tam wprost z Ducati. Maverick Vinales odchodzi do Yamahy, a spore pretensje w stronę Suzuki kierował Aleix Espargaro, z którym zespół przez długi czas nie podejmował rozmów, traktując priorytetowo innych zawodników.

„Nie upłynęło zbyt wiele czasu jak dowiedzieliśmy się, że Maverick odchodzi. Wtedy musieliśmy bardzo szybko zareagować, ponieważ Iannone był bliski umowy z inną marką. Trzeba go było szybko potwierdzić, jeśli chcieliśmy by dla nas jeździł. Teraz możemy popracować nad drugim miejscem w zespole. Rozmawiamy z menedżerem Aleixa i zobaczymy, na co się zdecydujemy w następnej kolejności.” – wyjaśnił Brivio.

Kliknij, aby pominąć reklamy

Źródło: autosport.com

AUTOR: Paweł Krupka

Fan sportów motorowych każdego rodzaju - w szczególności Formuły 1, poprzez wyścigi motocyklowe, rajdy samochodowe, a na żużlu kończąc. Na portalu MOTOGP.PL regularnie od 2009 roku.

komentarzy 12

  1. Byłoby fajnie wreszcie zobaczyć i Suzuki ze swoim satelitą. Jeszcze Aprilia i git :)

  2. KasiaKowalska

    @polerst – zgadzam się w 100 procentach !!!!!

    Nadal jednak uważam, że Suzuki w sferze rozważań powinno odpuścić sobie obu braci Espargaro. Powinni patrzeć jeszcze dalej w przyszłość i nie „przespać” gdyż uciekną im wtedy tacy utalentowani zawodnicy jak np. Rins, Lowes, Baldassari, Morbidelli. Na Rinsa na pewno czają się już inni (Yamaha, Honda).
    AE świetnie jeździ i nie ujmuję mu niczego ale trochę już jest w MotoGP i raczej nie zanosi się że trafi na półkę z napisem „Zawodnicy Wybitni”. Rins moim zdaniem ma taką szansę.

    • @kasiakowalska – „Szparag” Aleix i Andrea Iannone to już nie jest pierwsza młodość i myślę właśnie, że Suzuki powinno zakontraktować kogoś młodego, zdolnego, co potrafi pojechać szybko, ale który jeszcze nie ma tej formy ustabilizowanej (bo wtedy i wymagania większe) i tu może być pies pogrzebany dla Suzuki względem Rinsa. Bo Rins oczekuje już na pewno czegoś lepszego i na pewno niedługiego kontraktu, z którego by mógł wyjść po dwóch latach :D ale Morbi, Balda (właśnie zobaczyłem, że ten ma dopiero 19 lat, myślałem, że jest ciut starszy :D) to dobre pomysły, Lowesa już zgarnęła Aprilia, choć swoje lata też już ma.
      Na pewno dobrym pomysłem byłoby stworzenie choćby jednoosobowego zespołu satelickiego z takim zawodnikiem, który ściągnie rodzimych sponsorów :) Może Luthi z tym swoim Interwetten? Nie wiem, jak to tam Francuzi podchodzą do Zarco.

      A jako fan zespołu LCR – mimo że przykro się ogląda zespół Luciego daleko z tyłu, to myślę, że przejście do Suzuki byłoby strzałem w stopę… :/ Myślę, że prędzej Aspar się skusi.

  3. Pozostaje kwestia, jak Suzuki będzie traktowało taki zespół prywatny, dobry eksperyment porównawczy z Hondą i Yamahą. Ducati całkiem inna filozofia.

  4. Na satelity potrzeba sporo kasy, sporo pracy, by ogarnąć „tyle” motocykli, sporo głów inżynierskich, generalnie sporo wszystkiego. Moim skromnym zdaniem, Ducati ze swoim zapleczem Audi i oczywiście takie tuzy jak Honda czy Yamaha, mogą i powinny sobie pozwalać na satelity, choć wiemy dobrze, że i w tych satelitach czasem wsparcie inżynierskie, jak i dostawa części oraz myśli technologicznej pozostaje na średnim poziomie i pozostawia sporo do życzenia. Jednak Suzi, a tym bardziej Aprilia powinny się skupić na zbudowaniu dobrej podstawy, z której można tworzyć jakąś ekspansję, porozpychaniu się łokciami i wtedy tworzenie satelit z dobrym zapleczem i ogólnym ogarnięciem spraw wszelakich. Aprillia działa podobnie, jak przed laty, gdzie mieli coś zawojować, ale po 2/3 latach już ich nie było – czyli przyszli sobie z jakimś projektem, jakoś sobie jeżdżą, i zapowiada się, że jakoś sobie pójdą, bo po co pracować nad czymś, co nie przynosi efektów…

  5. To dobry pomysł:)oczywiście z odpowiednim wsparciem fabryki,myślę że Raco z moto 2 by mógł przejść do tego zespołu.Dla mnie bardzo dobry skład do fabrycznego zespołu to Iianone i Rins(Rinsa pewnie trzeba trochę nadpłacić ale myślę że warto)

    • Wg ploteczek rozmawiali z Rinsem i to nie kwota kontraktu była problemem tylko jego długość.

    • Tak jak mówisz, Yamaha i Honda swoje składy już obstawili, nie wierzę, żeby ktokolwiek wolał Tech 3 lub LCR od fabrycznego Suzuki ( pod warunkiem, że taka szansa się nadarzy, nie skreślajmy Aleixa ), chyba że nazywasz się Cal Crutchlow.

  6. Już kiedyś to pisałem przy okazji Vinalesa i powtórzę – w tej chwili Suzuki i Aprilia (za niedługo też KTM) robią za „przelotówkę” dla Hondy i Yamahy. Kogo niby Suzuki ma ściągnąć z Moto2, skoro kierowca ten i tak przejdzie do dominującej Yamahy/Hondy, bo z błękitnymi nie ma szans na wygrywanie? Vinales wydawał się być kierowcą, który zacznie coś osiągać z Suzuki, wydawało się że każdy konstruktor będzie mieć kogoś dobrego, a w chwili obecnej już wiadomo że Vinales nawet wyścigu nie wygra w tym sezonie, bo będzie to dobry pretekst do przejścia do konstruktora z Iwaty. A kogo by rajcowało wygrywanie z Suzuki, skoro może to samo zrobić z Yamahą? Aktualnie monopol na wygrywanie ma Honda z Yamahą, Ducati z Jorge może sobie coś doda, ale… to tyle. Jedynym sposobem na przełamanie tego trendu jest to, żeby kierowca CHCIAŁ zdobyć tytuł z Suzuki. A teraz kiedy Suzuki jest mocne, to któryś z zawodników MUSI wygrać z Suzuki, MUSI zdobyć tytuł z Suzuki… Albo dojdziemy do tego że Suzuki ogłosi odejście, wszyscy będą za nimi płakać żeby wrócili, a kiedy „znów odejdą i wrócą”, to będą w tym samym miejscu co teraz – czyli niby mocne, ale jedynie robi za „przelotówkę” dla Hondy i Yamahy.

    Piszę tylko o Suzuki, ale to samo tyczy się Aprilii która już przygarnęła Lowesa (i mam nadzieję że wiele z nim osiągną), i KTMa który ściągnął niedocenianego przez Yamahę Smitha.

    • KasiaKowalska

      @gzehoo skoro MV przechodzi do Y to może tak Aleix w końcu zacząłby coś wygrywać na Suzuki i nie musiałby się martwić o swoją przyszłość. Nie byłby też żadną przelotówką dla H i Y. Skoro jak niektórzy tu twierdzą AE jest bardzo utalentowany i ma ten dar ścigania to może by się bardziej przyłożył i zaczął chociaż częściej przyjeżdżać do mety na miejscach wyższych niż MV. Poza tym jeśli Suzi chce rozwijać swój moto w oparciu o zawodników bardzo utalentowanych takich jak np. Rins, Baldassari, Morbidelli to może powinni też pomyśleć może o większej finansowej pokusie (niż dotychczas proponują) aby ich przekonać do przejścia do Suzuki a nie do Y czy H ? Kasa przecież też jest ważna gdy się jest młodym i nie tylko :-))

      • @gzehoo ma rację. Jednak głównym wyznacznikiem jest zarówno prestiż danej marki jak i szanse jakie motocykl daje na regularne zwycięstwa w GP oraz walkę o tytuł. Każdy z zawodników zdaje sobie sprawę, że jeżdżąc na satelicie takich szans właściwie nie ma i tak naprawdę nie gwarantuje również miejsca w zespole fabrycznym, czego doskonałym przykładem jest Tech3. Jazda dla fabryki innej niż Yamha i Honda pozwala jedynie ocierać się o podia. Ambicje utalentowanych zawodników są ogromne. Oni chcą po prostu wygrywać. Świadczą o tym chociażby słowa P. Espargaro który zrzekłby się wynagrodzenia na rzecz motocykla dającego realne szanse na walkę o najwyższy stopień podium. Zresztą dla młodych kierowców samo przejście do królewskiej kategorii z pewnością wiąże się z bardziej lukratywnymi kontraktami aniżeli w Moto2 chociażby z uwagi na większą liczbę sponsorów powiązanych z najwyższą klasą.

        Trzeba przyznać, że Suzuki zrobiło ogromny postęp, ale do Yamahy i Hondy jeszcze im daleko. Wystarczy spojrzeć jak dużo czasu tracą do zwycięzców poszczególnych GP. Co do AE wydaje mi się, że gdzieś zatracił ten 'pazur’ a jazda na motocyklu przez te kilka lat za bardzo mu spowszedniała. Stanowczo brak mu agresji i płynności jazdy co szczególnie widać w porównaniu z MV. Ten z kolei mimo wszystko podjął najlepszą dla siebie decyzję. O ile nie wątpię, że przy takim tempie rozwoju Suzuki będzie stać na wygrywanie poszczególnych wyścigów, to zanim do tego dojdzie miną jeszcze 2-3sezony. W tym czasie MV z Yamahą ma szansę zostać już mistrzem świata, więc po co czekać?

Dodaj komentarz

Twój adres email nie będzie opublikowany. Wymagane pola oznaczone są gwiazdką *

*

Niniejsza strona internetowa korzysta z plików cookie. Pozostając na tej stronie wyrażasz zgodę na korzystanie z plików cookie. Dowiedz się więcej w Polityce prywatności.
188 zapytań w 1,787 sek