Home / WSBK / Bez uszczypliwości w zespole Aprilii

Bez uszczypliwości w zespole Aprilii

Producent z Noale zaliczył bardzo udany weekend wyścigowy. Obaj zawodnicy dosiadający RSV4 zdołali zaliczyć wysokopunktowane pozycje zwieńczone miejscami na podium, jednak sposób dotarcia do nich był nieco kontrowersyjny w przypadku Marco Simoncellego, który gProducent z Noale zaliczył bardzo udany weekend wyścigowy. Obaj zawodnicy dosiadający RSV4 zdołali zaliczyć wysokopunktowane pozycje zwieńczone miejscami na podium, jednak sposób dotarcia do nich był nieco kontrowersyjny w przypadku Marco Simoncellego, który gościnnie wystąpił w kategorii World Superbike.

Kibice zebranie na torze mogli podziwiać kilka wybornych sytuacji wyścigowych na torze, lecz jedna z nich była szczególnie interesująca, można by rzec, ze wręcz kontrowersyjna. Simoncelli na trzynastym okrążeniu drugiego wyścigu po kilku bardzo szybkich wcześniejszych kółkach zdołał dopaść jadącego wówczas na trzeciej pozycji Maxa Biaggi. Debiutujący w tej serii wyścigowej Włoch nie czekał zbyt długo z atakiem na pozycję premiowaną podium i na szykanie Variante Bassa dosyć twardym atakiem wepchnął się pod łokieć zaskoczonego Maxa.

Po wyścigu, który Simoncelli ukończył na trzeciej pozycji rozgorzałą dyskusja na temat ów zdarzenia. Opinie obserwatorów na całym świecie były bardzo skrajne. Wielu zarzucało Marco niepotrzebne ryzyko w tym ataku, szczególnie że moment w jakim został on wykonany nie był kluczowym — do końca wyścigu było jeszcze osiem okrążeń. Aktualny jeszcze mistrz świata kategorii 250 skomentował weekend w kilku zdaniach. „To był fantastyczny, bardzo intensywny weekend, w poniedziałek zdecydowałem się uczestniczyć w tej rundzie WSBK i jak się okazało rezultat był fantastyczny. Kiedy dotarłem na Imolę moim celem było miejsce w pierwszej piątce, w pierwszym wyścigu pozycja ta była w zasięgu dopóki nie upadłem na sekcji Tosa.”

Dalej Marco skupia się na wydarzeniach z wyścigu numer dwa. „Drugi wyścig rozpocząłem dużo lepiej i uzyskałem dobre tempo dzięki któremu złapałem Biaggiego. Nie chciałem wykonać tego manewru, który wydarzył się na Variante Bassa, ale aby nie skończyć w żwirze pokonałem szykanę tak jak zwykle i skończyło się to dosyć szczęśliwie. Muszę podziękować mojemu zespołowi Superbike, 250 oraz całej Aprilii za wsparcie którego mi udzielili.” Warto dodać, że w wypowiedzi dla magazynu Visordown Super Sic zaznaczył, że jest „bardzo szczęśliwy, że nie spowodował wypadku”.

Znany ze swojej zrzędliwej natury Max o dziwo nie skarżył się na swojego tymczasowego partnera z zespołu. Czterokrotny mistrz świata w pierwszym wyścigu wykonał bardzo podobny manewr do Marco, lecz co najważniejsze w sposób czysty i na okrążeniu kończącym wyścig. „Zaraz po starcie próbowałem zabrać się z zawodnikami Ducati, którzy od raz dyktowali mocne tempo, w połowie wyścigu popełniłem jednak dwa błędy które kosztowały mnie utratę przewagi jaką posiadałem nad pozostałymi. Nie spodziewałem się Simoncellego w tym miejscu i aby nie uderzyć o ścianę czy Spiesa musieliśmy wykonać pewne manewry by pozostać na torze. Generalnie to był bardzo pozytywny weekend, nie myślałem, że uda się odrobić tyle punktów do Rea zważywszy na jego doskonałe czasy tutaj zarówno w testach jak i sesjach. Chciałbym pogratulować Simoncellemu, który wypadł bardzo dobrze, szczególnie w drugim wyścigu.”

Wnioskując po słowach zawartych w powyższym komentarzu „Mad Max” nie miał pretensji do swojego rodaka. Pytanie tylko czy było tak rzeczywiście, czy może niesforny Rzymianin nieco spokorniał po tym jak palił za sobą swoimi wypowiedziami kolejne mosty w niemal każdym liczącym się zespole kategorii MotoGP. Być może tym razem Biaggi ugryzł się w język i zachował uszczypliwe komentarze tylko dla siebie.

AUTOR: Redakcja

Dodaj komentarz

Twój adres email nie będzie opublikowany. Wymagane pola oznaczone są gwiazdką *

*

Niniejsza strona internetowa korzysta z plików cookie. Pozostając na tej stronie wyrażasz zgodę na korzystanie z plików cookie. Dowiedz się więcej w Polityce prywatności.
140 zapytań w 1,232 sek