Po pamiętnej rundzie na Donington, podczas której to Marco Melandri i Max Biaggi kilkukrotnie wchodzili sobie w drogę, jeden drugiemu nie szczędzi uszczypliwości. Po drugim wyścigu na torze Monza młodszy z Włochów pozwolił sobie na nieco szyderczy komentarz skierowany w stronę mistrza świata. Sprawa dotyczy oczywiście kary przejazdu przez pitlane.
Kierowca Yamahy był bardzo bliski odniesienia swojego drugiego w tym sezonie triumfu, lecz w czasie drugiego przejazdu na torze Monza musiał uznać wyższość swojego zespołowego kolegi, Eugena Laverty. Pomimo świetnych rezulatatów Eugena my sami nie pokazaliśmy naszego prawdziwego potencjału, komentował tuż po wyścigu #33. Miałem problemy zarówno z silnikiem jak i oponami. Mistrzostwa są jednak długie i sprawy na pewno dla mnie ulegną poprawie. Najważniejsze było to, że byliśmy konkurencyjni już na starcie weekendu w piątek.
Kolejna runda mistrzostw świata Superbike odbędzie się za oceanem na torze Miller Motosports Park w stanie Utah. Widziałem ten tor w telewizji i podobało mi się to co zobaczyłem. Będzie dla mnie zupełnie nowym obiektem, jednak udając się tam jako vice lider klasyfikacji generalnej czuję się szczęśliwy.
Na koniec Marco zapytany o kluczową dla końcowego rezultatu drugiego przejazdu decyzję sędziowską nie omieszkał wysłać lekkiego pstryczka w stronę swojego rodaka i lekko ironizując zażartować z aktualnego mistrza świata. Jeśli on zjawiłby się w czwartek na standardowej odprawie przed wyścigiem, wiedziałby doskonale co powinien zrobić w tej sytuacji. Wystarczyło się po prostu pojawić i słuchać uważnie; to nie fizyka jądrowa, zakończył z przekąsem Melandri.
Runda na Miller Motosports Park już za trzy tygodnie.