Home / Artykuły / Wywiad ze Sławomirem Szymczakiem – komentatorem wyścigów w Eurosporcie

Wywiad ze Sławomirem Szymczakiem – komentatorem wyścigów w Eurosporcie

Jego spokojny głos to odbicie motorsportu w Eurosporcie, a w szczególności wyścigów motocyklowych. Wielki fan motoryzacji i jednośladów, mający za sobą solidny warsztat dziennikarski i bagaż sportowych doświadczeń. Dziennikarz, który jak sam powiedział nie wystawia się do internetu publicznego, nam jednak z Panem Sławkiem Szymczakiem, komentatorem Eurosportu udało się porozmawiać w trakcie rundy World Superbike, odbywającej się w Aragonii.

Dominik Zajączkowski: Skąd pasja do motoryzacji, skąd pasja do wyścigów motocyklowych i skąd pasja do dziennikarstwa? Jak to się zaczęło?

Sławomir Szymczak: Zacząłem od koszykówki, byłem nastolatkiem i wchodziłem na poziom zawodowstwa w Polonii Warszawa. Wywalczyłem nawet wicemistrzostwo Polski. Na owe czasy mieliśmy mocny, fajny skład i z tego co pamiętam, Polonii nie udało się już później powtórzyć tego sukcesu. Równolegle jeździłem też na motocyklu, startowałem w Motocrossowych Mistrzostwach Polski, Mistrzostwach Okręgu Warszawskiego czy Strefy Centralnej w motocrossie. Motocykle były ze mną od samego początku.

Jako dzieciak jeździłem na „baku” Junaka mojego ojca, trzymając się chromowanej kratki, albo w koszu motocykla mojego wujka. Jako mały chłopak z lubością podglądałem spotkania kumpli od motocykli mojego ojca. Z podziwem patrzyłem na zawody na pobliskiej polanie „kto dłużej będzie jeździł na zablokowanej kierownicy”, albo kto dalej skoczy ze żwirowej hopki… Przeszedłem przez wszystkie motocykle – SHL-ki, Simsony Awo, motorynki, WFM-ki, crossówki, motocykle drogowe, zabytkowe. Sam nie wiem, ile tych motocykli miałem i mam do tej pory.

Jeżeli chodzi o dziennikarstwo to ciekawa sprawa, bo na początku zawodowo robiłem zupełnie coś innego. Byłem już mechanikiem samochodowym w serwisie FSO, byłem też właścicielem firmy budowlanej, a także jako deweloper budowałem domy. Pewnego razu oglądając zawody motocrossowe na programie „AB MOTEUR” powiedziałem żartem, że lepiej skomentowałbym ten wyścig, z którym, ze słabą znajomością tematu, niesamowicie męczyła się jakaś dziewczyna. Podchwyciła to moja znajoma Paulina, która była rzecznikiem prasowym od spraw sportu w Canal+ i sprawy potoczyły się szybko.

Najpierw poproszono mnie o analizę programów „AB MOTEUR” – to taki motoryzacyjny program, dawne czasy: satelitarna telewizja, duże paraboliczne anteny, te sprawy… Zrobiłem tę analizę i bardzo im się spodobała. Paulina w końcu skontaktowała mnie z Witkiem Domańskim – szefem Eurosportu, który akurat budował polski Eurosport i kompletował ekipę. Powiedział, że spadam mu z nieba i żebym przyszedł się sprawdzić. No i tak się wszystko zaczęło i trwa do dzisiaj.

Oprócz motoryzacji, komentuje Pan również inne dyscypliny sportu, m.in. koszykówkę, a więc Pana postać powinna być bardziej kojarzona z dziennikarzem sportowym, czy dziennikarzem motoryzacyjnym?

Zdecydowanie z motoryzacyjnym, bo wszystko zaczęło się od motocykli. Koszykówka dlatego, że jednak ładnych kilkanaście lat klepałem tę piłkę na poziomie mistrzostw Polski, więc trochę czuję ten sport. Dziennikarze mają kilka „swoich” dyscyplin.

Wyścigi motocyklowe, Rajd Dakar, rajdy samochodowe, motocross, czy Le Mans – czyli taka wisienka na torcie, którą redagujecie prosto z Francji. Jest jakaś hierarchia w Pańskiej pracy, który rodzaj wymienionych sportów darzy Pan największą sympatią?

Zdecydowanie motocross, bo jeździłem w motocrossie i to jest fantastyczna historia. Później wyścigi motocyklowe, samochodowe. Oczywiście interesuję się tym wszystkim, co ma koła i silnik i kocham zapach benzyny, ale to motocross jest najbliższy mojemu sercu, a wyścigi są tuż zaraz. Najwięcej mojego komentarza to wyścigi. Był taki czas, kiedy w Eurosporcie mieliśmy MotoGP, World Superbike i motocross, a także mnóstwo ścigania na czterech kołach. Sam nie wiem jak my to wszystko byliśmy w stanie ogarnąć, a jak wiesz ekipę mamy mocną…

Przejdźmy zatem do wyścigów: śledzi Pan wyścigi Motocyklowych Mistrzostw Świata MotoGP? Która seria jest Panu bliższa?

WSBK – dlatego, że siedzę w tym na co dzień. Oczywiście MotoGP też oglądam. Oglądam wszystko co mogę i kiedy mam na to czas.

Pamiętamy, kiedy w czasach świetności WSBK konkurowało z serią MotoGP i było na jednym poziomie jeśli chodzi o oglądalność, czy widowiskowość, a może nawet na wyższym. Teraz znaczącą przewagę mają mistrzostwa świata motocykli prototypowych. Uważa Pan, że ta sytuacja może się powtórzyć? Chociażby po zmianach, które zostały wprowadzone przed sezonem?

Myślę, że to zależy od konkrentego kraju. Kiedyś, lata temu przyjechaliśmy do Anglii i jak zwykle spotkaliśmy się z naszym przyjacielem Julianem Ryderem – komentatorem, dziennikarzem brytyjskiego Eurosportu, komentatorem MotoGP i Superbike. Powiedział nam wtedy, że Superbike są dużo bardziej popularne w Anglii niż MotoGP. Nie wiem z czego to wynika, może jakaś pragmatyka, świadomość tego i to do mnie przemawia, że jak ja jeżdżę Ducati i podobne Ducati startuje w Superbike’ach, to ja bym chciał zobaczyć jak to jeździ. Widzę, że to jest baza, mój motocykl. Natomiast w MotoGP to jest prototyp czyli to jest kosmos! W każdym razie zawsze tak będzie, że najwyżej technologicznie postawiona seria będzie tą serią numer jeden i będzie najciekawsza.

Co myśli Pan o prowadzeniu przez Dornę obu serii mistrzostw świata? Temat zdrowej rywalizacji WSBK i MotoGP jest chyba zamknięty.

Wolałbym, żeby byli dwaj różni promotorzy, bo to chyba lepiej i szybciej napędza rywalizację. Rywalizacja pomiędzy seriami nakręca nowe pomysły, a to chyba jest korzystniejsze dla kibiców.

Zmiany! Czyli ograniczenia maksymalnych obrotów, punkty koncesyjne dla zespołów – to chyba uatrakcyjniło rywalizację w stawce. Co sądzi Pan o zmianach po dwóch weekendach wyścigowych tego sezonu?

Wygląda na to, że tak, chociaż jak się słucha zawodników… Sam Jonathan Rea mówi, że musi trochę zrozumieć ten motocykl na nowo, bo nie jest już tak jak kiedyś. Coś się zmieniło w związku z ograniczeniem tych obrotów. To już są ich tajemnice, ale jakiś problem jest. Jeśli chodzi o to kto wygrywa i jakie są miejsca zawodników, to nagle Yamaha potrafi być wysoko. Zobaczymy co będzie z Hondą, po zmianie elektroniki z Coswortha na Magneti Marelli. Jeżeli to wszystko ma doprowadzić do tego, żeby wyrównywać poziom, to OK. Nie lubię kiedy przepisy zaczynają regulować i ustawiać rywalizację, ale w obecnym świecie chyba bez tego obejść się nie może.

Dominacja Kawasaki w Tajlandii przełamana, mogliśmy oglądać kapitalne ściganie. Rea nie dominuje jak w ostatnich latach, ale znów jest na czele klasyfikacji generalnej. Czy pańskim zdaniem wyrówna wyczyn Carla Fogarty’ego, czyli zdobędzie czwarty tytuł WSBK już w tym sezonie?

Myślę, że tak. Zestaw Johny Rea i Kawasaki, to jest zwycięski zestaw i to nie ulega wątpliwości, przy czym widzę tu ogromną rolę kierowcy. Motocykl nie jedzie sam. Mamy tutaj najlepszy przykład Toma Sykesa. Podejrzewam, że Rea i Sykes mają podobne możliwości korzystania z tego co „Kawa” oferuje. Okazuje się jednak, że Kawasaki w rękach Sykesa nie jedzie aż tak szybko. Myślę, że Rea pokazał co potrafi, chociaż niepokoi mnie to co mówi, że te ograniczenia spowodowały, że ten motocykl trochę inaczej jeździ i trzeba się go uczyć. Ale on sobie poradzi.

Kliknij, aby pominąć reklamy

Po ogromnych problemach w zeszłym sezonie, Honda jest w stanie ponownie jeździć w czołówce, może nie w ścisłej ale wygląda to całkiem nieźle. Uważa Pan, że to zasługa Leona Camiera, zmian w regulaminie czy może Honda zbudowała lepszy motocykl niż w ostatnich latach?

W Hondzie jest problem przede wszystkim z motocyklem. Poprzedni rok to dla Hondy coś, co trudno sobie wyobrazić. Śmierć Nicky’ego Haydena to dramat, który dotknął Hondę i nas wszystkich. Stefan Bradl do końca sezonu nie poradził sobie z tym motocyklem, a przecież to znakomity zawodnik. Teraz zamieniają elektronikę i myślę, że mają pomysł na ten motocykl. Każdy wie, co znaczy Honda. Jak nie w tym, to w przyszłym roku i będzie lepiej. Uważam też, że Jake Gagne nie jest tym zawodnikiem, który powinien jeździć w Hondzie, nie jest jakimś superbohaterem. Myślę, że pomoże tutaj Camier, który pokazuje że jeździ lepiej od Amerykanina. Poza tym ma dobrą opinie jako ten, który potrafi rozwinąć projekt motocykla. Camier potrafi powiedzieć, czego oczekuje od maszyny, nie każdy to potrafi.

Xavi Fores imponuje w tym sezonie na prywatnym Ducati, może sprawić niespodziankę i stanąć na najwyższym stopniu podium?

W poszczególnych wyścigach, myślę że tak. Jest to gość, który pokazuję że umie jeździć. Przepisy sprawiają, że dostępność części dla prywatnego zespołu powinna być taka jak dla fabryki. Więc jeżeli zespół jest mocny i kierowca jest dobry to istnieje taka możliwość. Fores daje gazu, widać, że jeździ dobrze.

Kto Pana zdaniem rozczarowuje, a kto imponuję w sezonie 2018?

Rozczarowuje mnie Gagne. Liczyłem, że ten chłopak lepiej się zaprezentuje, a tu nic wielkiego nie pokazał. A z faworytów to wiadomo – Ci co jadą na czele, jadą tak jak trzeba.

W Pana opinii World Superbike, to seria bardziej dla zawodników w podeszłym wieku, czy seria z potencjałem dla młodych?

Nie wiem dlaczego tak się ułożyło, że jest dużo zawodników, nie powiedziałbym wiekowych, ale doświadczonych w Superbike’ach. Każda z wyścigowych serii ma swoją specyfikę, ale nie sądzę żeby Superbike były dla weteranów. Każdy młody zawodnik myśli o MotoGP, a nie o Superbike jako docelowej serii i może dlatego tak to się układa.

Nikt w świecie Motocyklowych Mistrzostw Świata nie wywalczył tytułu mistrza świata zarówno w WSBK i MotoGP. Uważa Pan, że jest ktoś w stanie to osiągnąć? Jeśli tak, to kto?

Nie sądzę, żeby to się wydarzyło. Podejrzewam, że mógłby to zrobić Valentino Rossi, ale musiałby przejść do WSBK, i to nie wtedy, kiedy już mniej mu się chce, z czterdziestką na karku, tylko w takim wieku, kiedy jeszcze może mieć większą motywację. Z kolei w drugą stronę nikt nie weźmie człowieka z Superbike od razu na numer jeden do MotoGP, to wszystko tak nie działa. Max Biaggi był blisko, ale nie zdobył tytułu w MotoGP. Był Hayden, ale nie stał się dominatorem w Superbike’ach. Jeździł dobrze, potrafił wygrać ale to było za mało.

Wielu kibiców chciałoby zobaczyć Jonathana Rea w MotoGP, on sam jednak twierdzi, że mógłby przejść jedynie do konkurencyjnego zespołu. Czy Pana zdaniem poradziłby sobie przy aktualnej stawce?

Nie poradziłby sobie, choć myślę, że na jakieś podia stać go na pewno. Pamiętamy przecież Troy’a Baylissa, który pokazał, że można: kiedy w Walencji na koniec sezonu wszystkich tak rozłożył, że nie wiedzieli o co chodzi. Takie proste przejście jest niemożliwe w przypadku Rea, bo nie ma Kawasaki w MotoGP. Musiałby przejść do zupełnie innego zespołu.

Z drugiej strony Loris Baz, powracający do WSBK po trzyletniej przygodzie w MotoGP, gdzie nie błyszczał ale zaliczył kilka udanych wyścigów, w tym sezonie nie radzi sobie w WSBK, tak jak radził sobie kilka lat temu. Jaka jest tego przyczyna? BMW nie jest konkurencyjne?

Tu jest jeszcze kontuzja, na którą narzekał. Teraz przed zawodami na torze Aragon, czytałem z nim wywiad i powiedział, że już jest ok i powinno być wszystko dobrze. Ma potencjał, ale lata lecą. W 2014 roku był piąty w Mistrzostwach Świata, od tego czasu minęły 4 lata. BMW jest zdecydowanie mniej konkurencyjne w tej postaci. Nie ma już fabrycznego teamu BMW w Superbike’ach.

Co sądzi Pan o dwóch imponujących debiutantach? Pierwszy to Toprak Razgatlioglu – następca i protegowany Kenana Sofuoglu. Jakie są Panśkie odczucia po debiucie Turka w Superbike?

Chłopak jeździ bardzo fajnie, chociaż pewnie czegoś jeszcze musi się nauczyć. Tutaj także na Aragon nawet nieźle się prezentował, w czwartym treningu był na ósmym miejscu. Ładnie rozpoczął Superpole 1, ale okazuje się, że jednak czegoś jeszcze mu brakuje. Może to nie taki talent jak Sofuolgu ale jeździ dobrze.

Drugi z nich Michael Ruben Rinaldi, debiutuje podczas europejskiej rundy w Aragonii w juniorskim zespole Aruba Ducati, moim zdaniem bardziej kompletny od Turka. Jakie jest pańskie zdanie?

Tak, jeździ bez żadnych kompleksów. Podoba mi się bardziej niż Razgatlioglu. Nie zawsze jest tak, że młodzi zawodnicy przechodzą bez problemów z kategorii do kategorii. Mało tego – niektórzy starsi nie dają sobie rady. Sam Sofuoglu przecież w Superbike’ach w ogóle nic nie pokazał i wrócił do World Supersport. Podobnie było z Sebastienem Charpentierem, byłym mistrzem świata Supersportów. Różnie to bywa z tymi chłopakami po przeniesieniu się do wyższych klas.

Kliknij, aby pominąć reklamy

Daniel Blin wystartuje z dzikimi kartami podczas rund mistrzostw świata w Aragonii i Assen kategorii Supersport 300. Startuje też na pełen etat w mistrzostwach Włoch. Jak widzi Pan przyszłość naszego młodego zawodnika?

No oby jak najwięcej takich chłopaków, teraz mam porównanie po czasówkach, trzydziesty pierwszy czas to jednak słabo, sporo odstaje i nie wiem co jest tego przyczyną, może jakieś problemy z motocyklem (po wyścigu okazało się, że wszystkie Yamahy miały o wiele gorsze osiągi od konkurencyjnych motocykl- red.). Ci młodzi chłopcy jeżdżą zero-jedynkowo, walczą mocno, mają podobne sprzęty, więc bardzo mi się to podoba. Przydałoby się, żeby Daniel pojechał cały sezon, a nie tylko dwie rundy, bo tak to nie wiadomo czy on może z nimi powalczyć, czy nie. Każda kategoria ma swoją specyfikę, trzeba więc umieć odpowiednio przygotować motocykl, a z tym chyba na razie jest problem.

A co sądzi Pan o nowej kategorii World Supersport 300?

Tak jak powiedziałem, podoba mi się, bo przygotowuje młodych chłopaków. Budżetowo zupełnie inna historia, a przecież są to starty w serii mistrzostw świata. Jest to dobre przygotowanie dla tych chłopaków, podobne maszyny, a oni sami mają serce do walki (śmiech), wszyscy wchodzą ławą w zakręt, nie ma odpuszczania. Wjeżdża dziesięciu w zakręt, a ten który prowadzi, w następnym zakręcie już jest dziesiąty, a nie pierwszy. To jest fajne.

Z kolei w klasie Superbike możemy oglądać Pawła Szkopka przynajmniej raz, dwa razy w sezonie. Niestety różnica poziomu polskiego, a światowego ścigania jest kolosalna. Uważa Pan, że kiedyś doczekamy się w wyścigach motocyklowych Polaka na miarę sukcesów Roberta Kubicy w Formule 1?

Pewnie jest to możliwe, tylko że nie trzeba do tego być Mistrzem Polski sto razy, trzeba się skupić zupełnie na czymś innym. Paweł jest zawodnikiem, który to rozumie ale też wie, że potrzeba na to ogromnych budżetów. Poza tym ma też swoje lata. To musi być chłopak właśnie jak Daniel Blin, jak Ci młodzi chłopcy, którzy zaczynają przepychać się za granicą, gdzie mają ostrą konkurencję. Mamy jeden tor w Polsce, który też z problemami jest wykorzystywany. Więc tych problemów są tysiące.

Niezwykle ciekawie zapowiada się sezon w kategorii Supersport. Lucas Mahias broni tytułu, powtarza się koszmar kontuzji u Sofuoglu z poprzedniego sezonu. Jest szybki ale szalony Caricasulo, szybcy również są byli zawodnicy Moto2 z MŚ – Randy Krummenacher i Sandro Cortese. Jak Pan to widzi?

Krummenacher może być tym, który narobi tam trochę zamieszania, ale Mahias to też jest taki łobuziak, który nie odpuści. Myślę, że jest on w stanie obronić ten tytuł. Mahias dość szczęśliwie trafił do tego fabrycznego zespołu, bo przedtem szukał dla siebie miejsca, dosłownie wszędzie. Widzieliśmy go w Supersportach, w wyścigach długodystansowych i we wszystkim co się dało i nagle fabryczny zespół i tytuł mistrzowski. Teraz też ładnie otworzył sezon, myślę, że ma duże szanse na obronę tytułu. Jeśli chodzi o Caricasulo, to myślę, że jest zbyt szalony i nie wytrzyma napięcia. Oby tylko nie zdjął kogoś z toru. Krummenacher w Superbike’ach sobie nie poradził, ale tutaj może odegrać jakąś ważną rolę. Jakoś nie przekonany jestem do Cortese, no ale zobaczymy on też potrafi jechać szybko. Sofuoglu punkty odlatują i myślę, że na pierwsze miejsce w tym roku nie będzie miał szans, po raz kolejny nie ma szczęścia. Myślę, że wróci, bo on kocha się ścigać. Gdyby zdobył jeszcze tytuł to byłoby super, tyle że na pewno nie w tym roku.

Pytanie od niezadowolonych odbiorców :) Podczas transmisji z WSBK w Eurosporcie, które ma Pan przyjemność komentować w czasie wyścigu jest mnóstwo reklam, które przeszkadzają w oglądaniu i często omijają ciekawe wydarzenia. Jest szansa, że wyścig będzie realizowany od pierwszego do ostatniego okrążenia bez żadnej reklamy? Często wyścigi są też retransmitowane, nie przeszkadza to w komentowaniu, kiedy zna się wyniki wyścigu?

Reklamy po prostu muszą być, bo takie są zasady stacji komercyjnych i nie ma co z tym dyskutować. Przy retransmisji zawsze staram się robić wyścig tak, jakby to było na żywo. Czasami nawet podczas komentarza z powtórki nie chcę znać wyników.

Czy planujecie realizację którejś rundy WSBK z udziałem Pawła lub Daniela, prosto z toru na wzór Le Mans? Do kalendarza WSBK wraca również tor w czeskim Brnie, który jest bardzo często odwiedzany przez Polaków – być może to jest jakiś pomysł?

Nie sądzę, żeby to było możliwe. Co do kategorii WSS300, to w poprzednim sezonie pokazaliśmy kilka wyścigów i podejrzewam, że w tym roku może być podobnie.

Do mistrzostw świata MotoGP za rok wejdzie kategoria motocykli elektrycznych. Czy w niedalekiej przyszłości, czeka to również WSBK? Co sądzi Pan o silnikach elektrycznych w motorsporcie?

Do Superbike weszło już dawno to weszło, bo na Wyspie Man mamy przecież kategorię motocykli z napędem elektrycznym. Taki wyścig to w ogóle jest inna specyfika. Podejrzewam, że już niedługo pewnie wszyscy, łącznie z zawodnikami, przesiądziemy się na elektryki. Jak widzimy chociażby na Wyspie Man, te motocykle całkiem nieźle się odpychają. Ja tego nie lubię – tego, że nie ma dźwięku, że nie ma tego zapachu. Ale motocykle elektryczne na pewno staną się popularne i nie jest to wcale taka odległa przyszłość.

Podczas pierwszej rundy British Superbike na Donington Park doszło do sensacji, kiedy to 21-letni Bradley Ray zgarnął dublet na „rodzinnym” torze Leona Haslama. Czy Ray ma potencjał aby stać się nową gwiazdą BSB i w przyszłości WSBK?

Pewnie potencjał ma, ale nie sadzę, żeby dalej też mu tak szło. Zawsze się może wydarzyć sensacja, to dopiero początek sezonu. Ale nie sądzę, by on utrzymał to tempo. Są tam przecież jeszcze tacy spece jak Shane Byrne, Leon Haslam i inni. Myślę, że oni spokojnie wiedzą co robić w takiej sytuacji. No ale gratulacje, bo chłopak pojechał rzeczywiście doskonale. Zobaczymy niedługo jak się spisze na Brands Hatch (w drugiej rundzie raz stanął na podium – red.).

British Superbike to niezwykle emocjonująca seria wyścigowa odbywająca się na klasycznych brytyjskich torach wyścigowych, często nawet ciekawsza od WSBK. Jak wygląda to z kabiny komentatorskiej?

Rewelacyjnie, tory są świetnie, ja po prostu kocham te wyścigi, bo uważam że tam żartów nie ma. Wąskie tory, trawa dookoła, chłopaki na łokcie się przepychają, wyrównana stawka, coś fantastycznego. Zawsze to lubiłem i niekiedy dwa razy więcej emocji jest przy tych wyścigach niż przy WSBK. Poziom jest znakomity. Wielokrotny mistrz świata Troy Bayliss przecież wywodzi się z brytyjskiej serii. Bardzo wielu zawodników z WSBK zaczynało ścigać się w Wielkiej Brytanii. Startują tam, bo tam jest duża konkurencja, wymagające tory, nikt nie odpuszcza.

Już w nadchodzący weekend na antenie Eurosportu – Legendarny, 24-godzinny wyścig w Le Mans oraz 4-ta runda World Superbike w holenderskim Assen. Obie motocyklowe imprezy z komentarzem Pana Sławka Szymczaka oraz z udziałem polskich zawodników.

AUTOR: Dominik Zajączkowski

Miłośnik motorsportu. Zaczynając od czterech kółek i kartingu, zatrzymując się na pasji do wyścigów motocyklowych. Pomimo 24-lat na karku, serię MotoGP śledzę od początku XXI wieku. Na portalu MOTOGP.PL redaguję od roku 2015.

Komentarze: 1

  1. Świetny wywiad! Uwielbiam pana Sławka, mimo że czasem, komentując samemu, jest trochę „zagubiony”. Ale jak komentował z Pawłem Szkopkiem, bądź z Adamem Badziakiem – komentarz był pierwsza klasa i dla mnie osobiscie takie duety przewyższają duet Adama z Grzesiem. Brakuje mi tu tylko Micka, ja naprawdę nie miałbym nic przeciwko, gdyby na stałe komentowali w Eurosporcie Mick i Sławek. Czy taka stacja jak Eurosport nie byłaby zainteresowana takim specjalistą jak Mick? Rozumiem, że Sławek ma znacznie większe zainteresowania i może komentować po prostu większą ilość sportu (czy przypadkiem nie komentował hokeja na IO? już nie będę wspominał o koszykówce :) ), no ale duet Mick-Sławek, to byłaby petarda! :D

Dodaj komentarz

Twój adres email nie będzie opublikowany. Wymagane pola oznaczone są gwiazdką *

*

Niniejsza strona internetowa korzysta z plików cookie. Pozostając na tej stronie wyrażasz zgodę na korzystanie z plików cookie. Dowiedz się więcej w Polityce prywatności.
140 zapytań w 1,271 sek