Aż 24 upadki w piątek na Motegi!
W piątek na torze Twin Ring Motegi japońscy kibice MotoGP mogli poczuć się wyjątkowo dopieszczeni – słoneczna pogoda, bezchmurne niebo i emocjonujące sesje treningowe sprawiły, że już pierwszy dzień zawodów dostarczył niemałych wrażeń. Najbardziej spektakularnym elementem dnia okazała się jednak ogromna liczba wypadków – aż 24 upadki we wszystkich trzech klasach: Moto3, Moto2 i MotoGP.
Co ciekawe, najwięcej kraks nie miało miejsca w niższych kategoriach, jak można by przypuszczać, ale właśnie w elicie, czyli w MotoGP. Już w pierwszym treningu (FP1) tor nie oszczędził takich zawodników jak Raul Fernandez (Trackhouse Aprilia), Enea Bastianini (Tech3 KTM), Jack Miller (Pramac Yamaha) i Franco Morbidelli (VR46 Ducati). Szczególnie dramatycznie wyglądał występ Marco Bezzecchiego z fabrycznego zespołu Aprilii – w ciągu zaledwie 19 minut zaliczył on dwa spektakularne loty w żwir. Były to już jego 15. i 16. upadek w sezonie 2025, co stawia go w niechlubnej czołówce tegorocznej statystyki.
Po południu, podczas sesji decydującej o awansie do Q2 kwalifikacji, sytuacja wcale się nie uspokoiła. Wręcz przeciwnie – liczba incydentów wzrosła. Na liście pechowców pojawili się Alex Marquez (Gresini Ducati), Pedro Acosta (KTM), Somkiat Chantra (LCR Honda), a także ponownie Morbidelli i Miller – obaj zaliczyli po dwa upadki w ciągu jednego dnia. Najwięcej pracy czekało jednak ekipę z Noale – aktualny mistrz świata Jorge Martin, także dwukrotnie zaliczył kontakt z asfaltem. W sumie fabryczna Aprilia zaliczyła cztery kraksy w jeden dzień.
Choć tempo w klasie MotoGP było imponująco wyrównane – aż 20 zawodników zmieściło się w jednej sekundzie – to właśnie ta intensywność jazdy mogła być jednym z czynników sprzyjających tak wysokiej liczbie wypadków. Dla porównania, w 2023 roku podczas piątkowych sesji w Motegi odnotowano jedynie 12 kraks. Wówczas cała liczba upadków w trakcie weekendu wyniosła 43. W roku poprzedzającym – aż 69.
Szczęśliwie, mimo licznych wywrotek, wszyscy zawodnicy opuścili tor o własnych siłach. Najwięcej zmartwień dostarczył tylko lokalny zawodnik z Moto3 – Ryusei Yamanaka – który po swoim wypadku musiał udać się na kontrolę medyczną. Na szczęście już po kilku minutach mógł kontynuować jazdę.
Prawdziwym „czarnym punktem” toru Motegi okazał się zakręt numer 9, gdzie aż sześciu zawodników zakończyło swój przejazd poza torem. Dla porównania, w najbardziej wymagającym miejscu pod względem hamowania – zakręcie 11, gdzie motocykle redukują prędkość z 310 km/h do 85 km/h w ciągu 4,9 sekundy – odnotowano tylko dwa upadki.
Źródło: speedweek.com




Tyle wywrotek, a 93 się nie wywalił? To chyba źle wróży, bo on się często wywracał w treningach, aby poznać limity i później się nie wywracać w wyścigach.