Home / Moto2 / Ciąg dalszy zamieszania wokół wypadku Marqueza i Espargaro

Ciąg dalszy zamieszania wokół wypadku Marqueza i Espargaro

To jeszcze nie koniec konfliktu dotyczącego kary dla Marca Marqueza. Tym razem z decyzją podjętą przez członków FIM, którzy anulowali sankcję nałożoną na Marca Marqueza przez Dyrekcję Wyścigową, nie zgadza się Sito Pons, właściciel zespołu, który reprezentuje poszkodowany w całej sytuacji Pol Espargaro. Team Pons 40 HP Tuenti złożył już w tej sprawie apelację.

Wiele emocji wywołał wyścig klasy Moto2 podczas Grand Prix Katalonii. Zaciętą walkę o zwycięstwo toczyła czwórka zawodników: Andrea Iannone, Thomas Luthi, Marc Marquez i Pol Espargaro. Kiedy wyścig wkroczył w decydującą fazę, a do mety pozostały już tylko trzy okrążenia, jadący na trzeciej lokacie Marc Marquez popełnił błąd i ratując się przed spadnięciem z motocykla, pojechał szeroko na zakręcie. Powstałe na torze wolne miejsce chciał natychmiast wykorzystać jadący za nim Pol Espargaro. Zawodnik zespołu Pons 40 HP Tuenti rozpoczął wyprzedzanie, kiedy to Marquez z dużą prędkością chciał powrócić na optymalną linię jazdy. W efekcie doszło do zderzenia tych dwóch zawodników. Niestety, incydent ten nie zakończył się pomyślnie dla Pola Espargaro – Hiszpan wyleciał z motocykla i wypadł z toru, w dodatku został uderzony przez własną maszynę. Marc Marquez nie ucierpiał w tym zdarzeniu i kontynuował wyścig, kończąc go na trzecim miejscu.

Po wyścigu Marc Marquez tak skomentował zaistniałą sytuację:

Wyścig był twardy i trudny, szczególnie, że Andrea był niezwykle mocny. Podążałem za nim i myślałem, że może uda mi się go zaatakować na jednym z ostatnich okrążeń. Był jednak zbyt silny. Jechałem więc za nim w dalszym ciągu, czułem się komfortowo na motocyklu, ale popełniłem wtedy mały błąd i o mało się nie rozbiłem. Po tym doszło do zderzenia z Polem. Chcę go przeprosić, ale nie widziałem go, nie wiedziałem że znajduje się tuż za mną. Te 16 punktów zdobyte tutaj jest bardzo ważne, nie można wygrywać wszystkich rund, a ta była szczególnie ciężka”.

Badaniem całego incydentu zajęła się Dyrekcja Wyścigu. Po przeanalizowaniu faktów uznano, że Marquez naruszył regulamin i złamał artykuł 1.21.2, który stanowi: Zawodnicy muszą ścigać się odpowiedzialnie i w sposób taki, który nie powoduje zagrożenia dla innych uczestników i zawodników, zarówno na torze, jak i w pit-lane”. W efekcie nałożona została na Marca Marqueza kara 60 sekund, które dodano do jego wyścigowego wyniku. Oznaczało to, że Hiszpan spadł w klasyfikacji z trzeciego miejsca na dwudzieste trzecie, a na podium wskoczył drugi z zawodników zespołu Pons 40 HP Tuenti Esteve Rabat.

Środowisko natychmiast podzieliło się na przeciwników i zwolenników takiego ukarania zawodnika. W obronie Marca Marqueza stanęło wielu doświadczonych kierowców z klasy MotoGP, którzy tak skomentowali całą sytuację:

Nie zgadzam się z tą karą” – mówił Valentino Rossi„Marc nieczysto postąpił w Katarze i to było słuszne, że wtedy otrzymał oficjalne ostrzeżenie, bo pojechał tak, że nie zostawił miejsca Luthiemu i zmusił go do wyjazdu poza tor. Jednak w Katalonii to nie była jego wina. Espargaro próbował wjechać w miejsce, które nie było do końca otwarte, a Marquez nie mógł go zobaczyć. Zawodnik nie może się martwić o to, kto jedzie za nim, zwłaszcza na trzy okrążenia do końca wyścigu”.

Podobną opinię wyraził także Jorge Lorenzo: Nie sądzę, że zrobił to specjalnie. Po prostu nie widział go. Marc wykonał gorszy manewr w Katarze, ale w Katalonii to Espargaro podjął ryzyko i niefortunnie rozbił się. Ale takie rzeczy czasami zdarzają się w wyścigach”.

Oburzony na decyzję Dyrekcji Wyścigu był Casey Stoner, który nie ukrywa, że nie podoba mu się to, co obecnie dzieje się w Mistrzostwach Świata: „Nie rozumiem, jak mogli go ukarać! Widziałem naprawdę gorsze rzeczy! To kolejny dowód na to, że ten sport potrzebuje zmian”.

W bardziej wyważonym tonie o sprawie wypowiedział się Andrea Dovizioso: „Myślę, że winę należy podzielić 50/50. Kaski, których używamy, bardzo ograniczają nasze pole widzenia. Marquez był z przodu i mógł nie widzieć Espargaro, z kolei dla Pola trudna do przewidzenia musiała być trajektoria przyjęta przez Marca”.

Zespół Marca Marqueza odwołał się od decyzji Dyrekcji Wyścigu. Międzynarodowa Federacja Motocyklowa przychyliła się do odwołania i uznała, że przyznanie kary Marquezowi nie było uzasadnione. Hiszpan wrócił więc na trzecie miejsce klasyfikacji wyścigu Moto2.

W takim wypadku swoje stanowisko postanowił przedstawić zespół Pons 40 HP Tuenti. Nie da się ukryć, że Team ten został „poszkodowany” dwukrotnie – nie dość, że Pol Espargaro w wyniku wypadku nie ukończył wyścigu, to jeszcze drugi ich reprezentant – Esteve Rabat – awansował na trzecie miejsce podium, by następnie znów spaść na czwartą lokatę.

Oficjalny komunikat zespołu brzmi następująco:

Zespół Pons 40 HP Tuenti, uczestniczący w mistrzostwach klasy Moto2, zawsze akceptował i respektował autorytet i decyzje Dyrekcji Wyścigu oraz Komisji Bezpieczeństwa, które regulują bezpieczeństwo wyścigów mistrzostw MotoGP, bazując na ich wiedzy, ocenie i doświadczeniu, które zapewniają przebieg zgodny przepisami ustalonymi przez FIM.

Zespół jednak pragnie wyrazić swoje stanowisko na temat wydarzeń, do których doszło pod koniec wyścigu podczas Grand Prix Katalonii. Czyni to, aby stanąć w obronie swojego zawodnika, Pola Espargaro, który stara się zdobyć tytuł Mistrza Świata klasy Moto2. Espargaro jest bezpośrednio pokrzywdzony zdarzeniem z udziałem Marca Marqueza, jak również oświadczenia członków FIM.

Incydent, do którego doszło na trzy okrążenia do zakończenia wyścigu, w którym Espargaro rozbił się po kolizji z Marciem Marquezem, został przez Dyrekcję Wyścigową uznany za złamanie przepisów. Marquez powrócił do idealnej linii wyścigowej bez upewnienia się, że jego manewr nie zagraża innym zawodnikom na torze, za co został ukarany 60 karnymi sekundami. Kolizja spowodowała upadek Espargaro, co mogło doprowadzić do poważnych obrażeń.

Zespół jest zaniepokojony faktem, że [Marquez] nie widział Espargaro, nie przyznał się do spowodowania wypadku i co gorsza – zignorował podstawowy obowiązek sprawdzenia, czy tor jest wolny, kiedy podjął próbę powrotu do optymalnej linii przejazdu – co wydaje się być oczywiste w sporcie, który wiąże się z tak dużym ryzykiem i wymaga integralności jego uczestników.

Kilka godzin po rozporządzeniu Dyrekcji Wyścigu, członkowie FIM przychylili się do apelacji złożonej przez zespół Marqueza i znieśli nałożoną na zawodnika karę. Orzeczenie to jest niezgodne z decyzją Dyrekcji Wyścigu i Komisji Bezpieczeństwa, oraz sprzeczne z normami i przepisami bezpieczeństwa, które muszą być spełniane w MotoGP.

Orzeczenie to wpływa krzywdząco na walkę o tytuł mistrzowski przez Espargaro, ponieważ przyznaje 16 punktów Marquezowi, tak więc zespół Pons 40 HP Tuenti zobligowany jest do przedstawienia apelacji Międzynarodowej Federacji Motocyklowej.

AUTOR: Ania Pyzałka

Na portalu MotoSP.pl od 2005 roku. Szczególnie oddnana klasom Moto3 i Moto2. Uwielbia patrzeć, jak rodzą się nowe talenty świata MotoGP.

komentarze 3

  1. uważam,że kara dla Marqueza była słuszna,myślacy zawodnik,który zalicza uślizg musi sie spodziewac,ze zawodnik jadacy za nim będzie jechał optymalnym torem i będzie sie starał to wykorzystac,jazda Marqueza pokazuje jego brak szacunku do innych zawodników

  2. on to robi chyba specjalnie bo nie ma wyścigu żeby ze podobnego numeru z jego strony było i trudno w to uwierzyć że w jego otoczeniu nikt by tego nie zauważył jak i on sam

  3. Ś.P. Marco za podobny manewr z Pedrosą otrzymał karę Marquez nie. REPSOL rządzi…

Dodaj komentarz

Twój adres email nie będzie opublikowany. Wymagane pola oznaczone są gwiazdką *

*

Niniejsza strona internetowa korzysta z plików cookie. Pozostając na tej stronie wyrażasz zgodę na korzystanie z plików cookie. Dowiedz się więcej w Polityce prywatności.
155 zapytań w 1,588 sek