Od początku grudnia w życiu Ratthaparka Wilairota zaszło sporo zmian, o których piszemy już poniżej. Póki co możemy zdradzić, że na pewien czas został on… mnichem, a dodatkowo rozstał się ze swoim, byłym już, zespołem!
Zacznijmy jednak od początku. Cały miniony rok nie był dla Tajlandczyka pomyślnym. Dokładnie dwanaście miesięcy temu, podczas świąt Bożego Narodzenia, stracił on ojca, który chorował na raka. Niedługo po tym prawie stracił własne życie podczas wypadku motocyklowego, w trakcie którego kierowcą był jego przyjaciel. Ten zginął, a Ratthapark długo przebywał na oddziale intensywnej opieki medycznej.
Niespodziewanie dla wszystkich wystartował on już od początku sezonu 2011, w trakcie którego, tak jak przed rokiem, reprezentował barwy zespołu Thai Honda Singha SAG. W trakcie poprzedniego cyklu zmagań często jednak ulegał kontuzjom, a kolizja z Marquezem na Phillip Island, będąca całkowicie winą Marca, nie pomogła. To sprawiło, że wywalczył on zaledwie cztery punkty w trakcie całego cyklu zmagań. Gdy połączymy to z zaledwie pięcioma ukończonymi wyścigami spośród czternastu, do których wystartował, uzyskamy zaledwie trzydzieste miejsce w klasyfikacji generalnej.
Zgodnie jednak z Buddyzmem, który w Tajlandii jest główną religią, każdy mężczyzna w trakcie swojego życia musi zostać mnichem na okres od kilku tygodni do trzech miesięcy w trakcie pory monsunowej. Rezygnacja z pragnień i medytacja to część tego, co musi on przejść wraz z podjęciem święceń podczas ceremonii, w trakcie której poświęca samego siebie. Wilairot kilka tygodni temu podjął owe święcenia, a także, w myśl tradycji, zgolił włosy i brwi, jak również założył białą szatę na znak czystości.
„To będzie ważny okres w moim życiu,” mówił wówczas Ratthapark, który zdecydował się zostać mnichem na piętnaście dni. „Przyjmując święcenia i wszystkie inne tradycyjne obrzędy, chcę przejść tą drogę, która będzie sposobem na odnalezienie siebie i zrozumienie sytuacji, których doświadczamy w życiu. Myśląc o końcu 2010 roku i całym 2011 to świetna okazja, aby zostawić wszystko za sobą i rozpocząć nowy okres w życiu. Teraz przez pewien czas będę też chodził w buddyjskiej szacie i poddawał się obowiązkom mnicha,” dodał #14, który w owym stroju pomagał nawet bratu podczas lokalnego weekendu, w trakcie którego Ratthapong ścigał się na motocyklu.
To jednak wcale nie koniec zmian w życiu 23’latka z Chonburi. Jak donoszą hiszpańskie media, rozstał się on ze swoim zespołem Thai Honda Singha SAG za porozumieniem stron, gdyż obie nie były zadowolone z wyników. Ekipa, z którą popularny w Tajlandii „Feem” spędził pięć lat, już podpisała kontrakt z Angelem Rodriguezem. Co ciekawe, przedłużenie umowy z Wilairotem, pomimo kontuzji i problemów osobistych, wydawało się być niezwykle prawdopodobne.
Mówimy o tym dlatego, iż testując maszynę FTR Moto M212 w Walencji uzyskiwał on obiecujące czasy okrążeń. Teraz wiele wskazuje na to, że dołączy on do zespołu Fausto Gresiniego jako team-partner dla Gino Rea, chociaż nazwiska obu zawodników włoskiej ekipy nie zostały oficjalnie potwierdzone.