Home / Moto2 / Zawodnicy klasy Moto2 o Grand Prix Portugalii

Zawodnicy klasy Moto2 o Grand Prix Portugalii

Wspaniała walka na ostatnim okrążeniu była znakomitym uwieńczeniem bardzo interesującego wyścigu klasy Moto2. Podobnie, jak w czasie rundy w Hiszpanii i tym razem o zwycięstwo walczyło dwóch „starych znajomych” – Marc Marquez i Pol Espargaro.

W Jerez wyścig przerwany z powodu opadów deszczu wygrał Pol Espargaro. Marc Marquez robił więc wszystko, by na Estoril stanąć na najwyższym stopniu podium. Udało mu się to, dzięki czemu dopisał do swojego konta drugie zwycięstwo w sezonie 2012:

To była rywalizacja jak za czasów naszej jazdy w 125cc – bardzo skomplikowana i zacięta, szczególnie na samym końcu. Na pierwszych okrążeniach wyścigu starałem się jechać tak, żeby w jak najlepszym stanie zachować tylną oponę. Jednak mimo mojej zachowawczości, pod koniec wyścigu przyczepność nie była zbyt dobra. Rozkręcałem się z każdym okrążeniem wyścigu, krok po kroku nabierałem pewności siebie i zacząłem jechać tak, jak w czasie treningów i kwalifikacji, czułem się bardzo komfortowo na motocyklu. Kiedy objąłem prowadzenie w wyścigu, starałem się jechać na maksimum możliwości, tak by zdobyć przewagę nad resztą stawki. Okazało się jednak, że jest to nie do wykonania. Ostatnie okrążenie było niesamowite – zamykałem drogę Polowi, dałem z siebie naprawdę 100%. To był wspaniały wyścig i chcę cieszyć się tą wygraną” – tak wyścig Moto2 podsumował Marc Marquez.

W sezonie 2011, kiedy to Pol Espargaro debiutował w stawce Moto2, jego forma była bardzo zmienna. Fatalne występy przeplatały się z wyścigami zakańczanymi na podium. Jednak na początku sezonu 2012 Hiszpan błyszczy i stał się czołową postacią pośredniej kategorii. Do tej pory wszystkie trzy rudny kończył na podium – w Portugalii uplasował się na drugiej lokacie:

Ten wyścig był bardzo zabawny, pod koniec było trochę nerwowo, ale ile było przy tym radości! To było wspaniałe walczyć z Marciem tak, jak robiliśmy to w klasie 125cc. Na ostatnim okrążeniu próbowałem zrobić wszystko, co tylko było możliwe, by wygrać, ale kiedy zaatakowałem Marca na szykanie, próbując go wyprzedzić, on miał lepszą linię jazdy, więc nie mogłem przeprowadzić skutecznego ataku i musiałem pojechać za szeroko, więc stało się jasne, że nie mam już szans na wygraną. Jednakże jestem szczęśliwy, ponieważ do tej pory odbyliśmy trzy wyścigi i trzy razy kończyłem je miejscem na podium, w dodatku wygrałem w Jerez. Pracujemy ciężko dla mistrzostwa, nie dla pojedynczych triumfów w wyścigach, więc sądzę, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Dziękuję zespołowi i wszyscy, którzy pomagają mi w osiąganiu tych sukcesów”.

Również Thomas Luthi zachwyca dyspozycją w pierwszej części sezonu. Szwajcar często jest najszybszym zawodnikiem sesji treningowych, jednak wciąż brakuje tego ostatniego słowa – triumfu w wyścigu. Za każdym razem Thomas jest bliski sukcesu, brakuje mu jednak odrobiny szczęścia i nie jest w stanie dowieźć upragnionego zwycięstwa do mety:

Miałem dobre tempo jazdy od samego początku wyścigu, ale zdawałem sobie sprawę, że chłopaki jadą tuż za mną. Wiedziałem, że będzie bardzo ciężko, zwłaszcza że od początku jechałem agresywnie, co odbiło się na stanie mojej tylnej opony pod koniec wyścigu. Kiedy obaj mnie wyprzedzili, chciałem zrobić wszystko, by utrzymać ich tempo i jechać za nimi, ale to nie było możliwe. W każdym razie, dałem z siebie wszystko, co mogłem, zdobyłem trzecie miejsce i jestem całkiem zadowolony z tego rezultatu” – mówił Thomas Luthi.

Obiecujący początek sezonu odnotowuje także tegoroczny debiutant Johann Zarco. Mogło się wydawać, iż znakomita dyspozycja Francuza w czasie treningów na torze Jerez jest wynikiem tego, że zawodnik ten dobrze czuje się na mokrym torze. Johann na Estoril udowodnił jednak, że jest mocny w każdych warunkach. Na początku wyścigu jechał jak równy z równym w grupie z Marquezem, Espargaro i Luthim, ostatecznie jednak nie był w stanie wytrzymać morderczego tempa rywali i dojechał do mety na bezpiecznym, czwartym miejscu:

To był dla mnie bardzo dobry wyścig! Startowałem z czwartego pola startowego i po ruszeniu do wyścigu starałem się tak wejść w pierwszy zakręt, by zachować pozycję, starałem się więc nie zostawiać miejsca innym zawodnikom, ale niestety i tak zostałem wyprzedzony przez kilku z nich. Zająłem się więc odrabianiem strat, a po kilku okrążeniach dojechałem do liderów wyścigu i awansowałem na trzecie miejsce. Ruszyłem do ataku – wyprzedziłem Espargaro, później na pierwszym zakręcie znalazłem się przed Marquezem i widziałem, że przewaga Luthiego jest niewielka, ale wtedy pojawiły się problemy z tylną oponą. Z każdym okrążeniem czułem, że moje MotoBI traci przyczepność coraz bardziej. Mimo to udawało mi się utrzymywać tempo okrążenia w granicach 1’41, co jest dla mnie powodem do zadowolenia. Kiedy byłem na czwartej pozycji, zaczęły się drobne uślizgi motocykla. Na domiar złego, gonił mnie Andrea Iannone, więc postanowiłem trochę przyśpieszyć, żeby nie wdawać się w walkę z nim. Udało mi się utrzymać czwarte miejsce. Ten wynik jest lepszy, niż spodziewaliśmy się po weekendzie na Estoril, więc jesteśmy naprawdę szczęśliwi. To sprawia, że na moją domową rundę która odbędzie się na Le Mans mogę udać się bez presji na wynik. Teraz chcę kontynuować moje treningi i być jeszcze silniejszym zawodnikiem z czołówki klasy Moto2”.

Andrea Iannone zajął drugie miejsce w czasie wyścigu w Katarze, który otwierał sezon 2012. Później było dużo gorzej i w Jerez wypadł fatalnie. Początki na torze Estoril też były trudne – kłopoty z motocyklem sprawiły, że w piątek był dopiero 28 zawodnikiem w stawce! Kwalifikacje poszły już jednak lepiej i Włoch powrócił do czołówki. Wydawało się, że w wyścigu będzie w stanie walczyć o podium, jednak mimo tego, że jechał w czołówce, jego jazda była bardzo nierówna. W końcu popełnił kosztowny błąd, który spowodował, że stracił wiele miejsc i musiał odrabiać straty. Po tym incydencie Iannone bardzo podkręcił tempo jazdy, ale wystarczyło to tylko na zdobycie piątego miejsca w rywalizacji:

Niestety, zrobiłem duży błąd na 11 okrążeniu, co uniemożliwiło mi zdobycie lepszego wyniku. Jednakże po tym błędzie do samej mety byłem bardzo szybki. Jedyne, co muszę teraz zrobić, to patrzeć na pozytywy i zachować spokój. Musimy w dalszym ciągu pracować nad tym, aby znaleźć dobre rozwiązania dla motocykla, aby mieć większą wydajność. Na razie się nie martwię, jestem pewien, że uda nam się pokazać naszą konkurencyjność i będziemy walczyć o najlepsze miejsca. Dziękuję wszystkim, którzy pomagają mi być lepszym każdego dnia – mówił Andrea Iannone.

Swój jubileusz miał w czasie Grand Prix Portugalii Alex de Angelis. Dla zawodnika wyścig na torze Estoril był 200 startem w karierze! Pochodzący z San Marino kierowca uczcił ten fakt w pięknym stylu – po niezwykle zaciętej walce z kilkoma zawodnikami, do mety dojechał na szóstym miejscu:

To mój najlepszy wynik w tym sezonie i walczyłem o niego bardzo zacięcie, było ciężko zwłaszcza na ostatnich okrążeniach, ponieważ było wielu chętnych na tę pozycję, a ja naprawdę chciałem wygrać pojedynek w tej grupie, która starała się o szóstą lokatę. Początek wyścigu był skomplikowany, zaczynałem z dalekiego miejsca i w tłumie kierowców nie mogłem uzyskać odpowiedniego tempa. W końcu nabrałem pewności i postanowiłem zawalczyć o swoje, na kilku ostatnich okrążeniach wykonałem serię wyprzedzeń i dostałem się na czoło drugiej grupy wyścigu. Ta szósta lokata bardzo nas cieszy, dodaje optymizmu całemu zespołowi, mechanikom i sponsorom. Chcemy kontynuować pracę nad tym, by powrócić do czołówki, sądzę że jestem w stanie walczyć z najlepszymi”.

Bardzo waleczną postawę w wyścigu wykazał Toni Elias. Doświadczony Hiszpan ze wszystkich sił starał bronić się szóstej pozycji, zadanie nie było jednak łatwe, bowiem wielu kierowców walczyło z nim o ten rezultat. Elias ostatecznie do mety dojechał na siódmym miejscu, ale były Mistrz Świata Moto2 nie ukrywa, że to wciąż za mało:

To nie jest rezultat, jakiego chciałem ale jest jak jest. Walczyłem i robiłem wszystko, co mogłem. Znalazłem się mniej więcej w tym samym miejscu, co w Jerez, chociaż jest może nieco lepiej. Miałem świetny start, ale wiele straciłem na pierwszym zakręcie. Utknąłem w grupie z innymi zawodnikami na kilku pierwszych okrążeniach, przez co straciłem kontakt z czołówką. Nie mogłem uzyskać dobrego tempa jazdy bez kontaktu z liderami. Teraz naszym celem jest poprawa ustawień i konfiguracji, abym był szybszy w wyścigu. Jeśli będę musiał przy tym walczyć z zawodnikami łokieć w łokieć – zrobię to. W wyścigu rywalizowałem z kierowcami, którzy walczyli bardzo ostro. Ostatecznie nie jest źle”.

Swój najlepszy rezultat w sezonie 2012 uzyskał na torze Estoril Julian Simon. Hiszpan na mecie był ósmym zawodnikiem. Dla byłego Mistrza Świata klasy 125cc portugalski tor jest szczęśliwym miejscem – rok temu zajął tutaj drugie miejsce, a teraz udało się wskoczyć do top10:

Pierwsze rundy sezonu to był dla nas ciężki czas. Zdobyliśmy wtedy tylko jeden punkt, więc ósmy rezultat należy uznać za coś pozytywnego. Miałem dobry start i byłem przekonany, że jestem w stanie jechać w tym miejscu, w którym byli Zarco i Iannone, ale wtedy przytrafiło mi się zderzenie z de Angelisem i moje szanse na dojechanie do czołówki zniknęły. Ale mimo wszystko jestem całkiem zadowolony. Walczyłem z innymi zawodnikami, dużo wyprzedzałem i muszę przyznać, że dawało mi to sporo frajdy. Jednak pod koniec wyścigu zacząłem mieć drobne problemy, trudno było mi utrzymywać tempo i wszystko zaczęło się komplikować, ale czułem, że szóste miejsce jest w moim zasięgu. Niestety, znowu doszło do kontaktu pomiędzy mną a zawodnikiem i ponownie spadłem o dwie pozycje. Ale cieszę się mimo wszystko. Zespół i ja coraz lepiej przygotowujemy motocykl. Kolejna runda odbędzie się na torze Le Mans, a to trasa którą bardzo lubię i myślę, że możemy patrzeć w przyszłość optymistycznie”.

Dziewiąty na mecie był Mika Kallio. Do tej pory Fin wszystkie wyścigi sezonu kończy w czołowej dziesiątce, jednak nie ukrywa, że liczy na coś więcej: „Początek wyścigu przebiegał zgodnie z planem. Czułem się dobrze na motocyklu o udało mi się odrobić kilka miejsc, aż dołączyłem do grupy walczącej o szóstą lokatę. Niestety, kiedy w baku zostawało coraz mniej paliwa, zaczęły doskwierać mi te same problemy, które nękały nas w Katarze i Jerez – wibracje motocykla. Uniemożliwiało mi to dalszą walkę z grupą i musiałem zadowolić się dziewiątym miejscem na mecie. Jeśli uda nam się ustalić, dlaczego mamy taki problem z maszyną i znajdziemy rozwiązanie – wiem, że możemy być o wiele bardziej silni i konkurencyjni. Nie mogę powiedzieć, że jestem zadowolony z pozycji osiągniętej na Estoril, ale patrzą na to przez pryzmat naszych problemów, nie jest najgorzej”.

Ostatnią lokatę w pierwszej 10 wywalczył Bradley Smith. Mimo iż jest to miejsce dalekie od tych, do jakich przyzwyczaił nas ten zawodnik w zeszłym sezonie, Brytyjczyk stara się skupiać na pozytywnych aspektach:

To był trudny wyścig, ale jestem dość zadowolony z tego, że znalazłem się w top10. Dokonaliśmy świetnego wyboru opon. Straciłem trochę w porównaniu z chłopakami z czołówki, ale przez cały wyścig uzyskiwałem spójne czasy. Moje tempo było szybkie i to jest najbardziej pozytywna rzecz tego weekendu. Wynik mógłby być trochę lepszy, ale popełniłem błąd na pierwszym zakręcie, kiedy do mety pozostały już tylko trzy okrążenia. Starałem się odrobić jak najwięcej strat. Z przodu była dość duża luka, ale wszyscy kierowcy jadący w grupie ze mną jechali naprawdę świetnie, to w końcu byli bardzo doświadczeni kierowcy. Teraz przed nami wyścig we Francji, czyli domowa runda dla mojego zespołu. Jest to ważny weekend dla mojej ekipy, więc zrobimy wszystko, aby zaprezentować się jak najlepiej i jak to tylko możliwe, zbliżyć do czołówki”.

Wspaniałe miejsce w kwalifikacjach, które dało trzecie miejsce startowe, nie przełożyło się na dobry rezultat w wyścigu i Scott Redding do mety dojechał dopiero na 11 lokacie. Na ten wynik niewątpliwie miały wpływ problemy z motocyklem:

Motocykl od samego startu nie brzmiał dobrze i nie prowadził się odpowiednio. Nie mogłem wychodzić z szybkich zakrętów tak jak chciałem i zajęło mi kilka okrążeń, by przystosować się do nowego stylu jazdy. Widziałem, jak grupa wiodąca ucieka mi, ale z powodu kłopotów z przyczepnością tyłu nie mogłem trzymać się z nimi. Za każdym razem, kiedy próbowałem jechać trochę mocniej, tył ślizgał się, a ja traciłem przyczepność. Zrozumiałem, że nie nie będę w stanie jechać z liderami. Od tego czasu wszystko szło już tylko gorzej. Jestem rozczarowany, ale muszę patrzeć w przyszłość. Przed nami runda na torze Le Mans i mam nadzieję, że powrócę na taką lokatę, na której powinienem był być”. 

Teraz przed zawodnikami czwarta runda sezonu 2012, która odbędzie się w dniach 18 – 20 maja na francuskim torze Le Mans.

AUTOR: Ania Pyzałka

Na portalu MotoSP.pl od 2005 roku. Szczególnie oddnana klasom Moto3 i Moto2. Uwielbia patrzeć, jak rodzą się nowe talenty świata MotoGP.

komentarze 3

  1. Oby więcej takich wyścigów. Panom należą się brawa – wspaniała walka!

  2. Redding: „mam nadzieję, że powrócę ta taką lokatę, na której powinienem był być”.
    Lubię gościa XD

  3. Redding jeździ na prawdę widowiskowo. Z chęcią zobaczyłbym go w MotoGP – to kawał chłopa, więc litrówka będzie dla niego idealna. Mój rówieśnik. Może nie jest talentem pokroju Marqueza, ale na pewno jednym z większych w swojej kategorii wiekowej. :))

Dodaj komentarz

Twój adres email nie będzie opublikowany. Wymagane pola oznaczone są gwiazdką *

*

Niniejsza strona internetowa korzysta z plików cookie. Pozostając na tej stronie wyrażasz zgodę na korzystanie z plików cookie. Dowiedz się więcej w Polityce prywatności.
166 zapytań w 1,629 sek