Już podczas konferencji w trakcie GP Wielkiej Brytanii Marc Marquez przyznawał, że tory o kierunku jazdy przeciwnym do ruchu wskazówek zegara pasują mu najbardziej. W tym roku w kalendarzu mieliśmy kilka takich wyścigów, taki też będzie ostatni w sezonie wyścig o GP Walencji. Czy to oznacza, że Hiszpan będzie faworytem? Statystyki pokazują, że nie jest to wykluczone.
Marquez w swojej karierze w MotoGP już 29 razy wystartował na torach „anti-clockwise”, gdzie jest znaczna przewaga zakrętów w lewo. Obiekty takie wymagają od zawodników przestawienia się na inne zużycie ogumienia, więcej pracy ma także Michelin, muszący dostarczyć inną asymetryczną oponę. Na tych 29 wyścigów, Marquez wygrał aż 20. A w 2017 wygrał na razie wszystkie…
Austin
Na razie były cztery takie tory. Zaczęło się od grand prix w Stanach Zjednoczonych. Marquez na początku oglądał plecy partnera z Repsol Hondy – Daniego Pedrosy, ale na 9. okrążeniu wyszedł na prowadzenie, którego utrzymał do samego końca. #93 dzięki zwycięstwu awansował po słabym początku roku z ósmej na trzecią pozycję w klasyfikacji generalnej. Ktoś jeszcze pamięta styl dominacji Mavericka Vinalesa na początku roku? Tamten rozkład sił w MotoGP już dawno nie istnieje.
Sachsenring
Drugi wyścig na torze o kierunku jazdy przeciwnym do ruchu wskazówek zegara odbył się w Niemczech. Marquez nadział się na wyjątkowy opór ze strony Jonasa Folgera. Niemiec u siebie długo walczył o pierwsze miejsce, ale Sachsenring to kolejny teren Marka Marqueza. Osiem zwycięstw w ośmiu kolejnych startach – to bilans Hiszpana w GP Niemiec na Sachsenringu. Po skasowaniu 25 punktów, #93 awansował na pozycję lidera mistrzostw świata.
Motorland Aragon
Na GP Aragonii Marquez przyjeżdżał, dzieląc się pierwszym miejscem w tabeli z Andreą Dovizioso, mającym identyczny dorobek punktowy. Był to świetny dla niego wyścig, bowiem po przebijaniu się przez stawkę, na 9 okrążeń przed metą wyszedł na prowadzenie, wyprzedzając Jorge Lorenzo. Dzięki 25 punktom wypracował sobie 16 punktów przewagi nad Dovim, który był zaledwie siódmy.
Phillip Island
Ostatni przypadek toru „anti-clockwise” to Phillip Island. Walka o zwycięstwo była niewiarygodna, ale tylko na początku. Marquez, gdy już znalazł się na czele, odjechał Valentino Rossiemu, Maverickowi Vinalesowi i Johannowi Zarco, odnosząc niezwykle cenne zwycięstwo. To m.in. dzięki niemu ma teraz aż 21 punktów przewagi nad Dovizioso. Czy kolejny taki tor przyniesie szczęście Marquezowi? Dowiemy się w niedzielę, po godzinie 14:00.
Źródło: motogp.com
I to dopiero sa niezle statystyki !
Repsol, co się z Tobą stało? Boję się Ciebie… Jesteś łysy, jesteś zły, i na pewno ostre kły…
;)
Prawa fizyki nagina w lewo i w prawo :-)
A w Poznaniu nie wygrał ani razu…cienias ;)
Do Poznania nie przyjedzie, bo się boi Pawła Szkopka – Yamahy są wszędzie.. ;)