Szef Repsol Hondy przyznał po wyścigu o GP Hiszpanii, że choć trudno jego zespołowi myśleć pozytywnie po kontuzji Marca Marqueza, to stało się bardziej niż oczywiste, że kombinacja zawodnik+motocykl w tym roku znowu jest piorunująco szybka. #93 doznał złamania ręki po tym, jak podczas odrabiania strat po wyjechaniu poza tor, zaliczył high-side i został uderzony maszyną. Przerwa potrwa co najmniej jeden wyścig.
Jaka była strategia na wyścig w Jerez?
„Strategią było dobre wystartowanie (Marca Marqueza) gdy zgasną światła i próba objęcia prowadzenia. I to się wydarzyło do momentu wyjazdu poza tor na początku wyścigu. Nie spodziewaliśmy się tego. Priorytetem Alexa było natomiast ukończenie wyścigu, a drugim celem finiszowanie blisko czołowej grupy, z walką o punkty. Do dla niego dobry wynik, biorąc pod uwagę że to pierwszy wyścig. Wszyscy w naszym garażu jesteśmy z niego zadowoleni.”
Pozytywne i negatywne strony wyścigu?
„Cóż, strona negatywna jest oczywista. Kontuzja Marca. To ogromna negatywna strona. Kiedy masz kontuzjowanego zawodnika, tak naprawdę nie ma co mówić o pozytywach. Ale z drugiej strony, wszyscy widzieli i zrozumieli, jaki jest poziom Marca na dzień dzisiejszy. W Katarze (na testach) niektórzy mogli wątpić w jego osiągi. Dziś wszystko stało się bardziej niż jasne. Jego pakiet – Honda RC213V i on sam są dwa kroki z przodu. Nie tylko był nieco szybszy – był o wiele szybszy niż ktokolwiek inny. Czy się to podoba czy nie, on wciąż staje się lepszy rok po roku.”
Punkt widzenia z pit wall?
„Kiedy Marc wyjechał poza tor, dwa okrążenia zajęło mu przywrócenie koncentracji. Ale widzieliśmy, że zamierza gonić zawodników jadących przed nim. Gdyby były 4 czy 5 dodatkowych okrążeń, mógłby złapać (Fabio) Quartararo, Marc był o sekundę szybszy na okrążeniu. Wiemy, jakiego mamy zawodnika. Dziś po raz kolejny pokazał to wszystkim. Ale niestety jest kontuzjowany i musi odpocząć, wyleczyć ramię i kiedy będzie gotowy, wróci do walki o zwycięstwa. Takie rzeczy zdarzają się jeśli jesteś Markiem Marquezem, on robi rzeczy wyjątkowe. Nie musi niczego żałować, nasz cały zespół ma ogromny szacunek i podziw dla tego, co robi.”
Źródło: repsolmedia.com
Tym wyczynem Marc przeszed do historii królewskiej klasy, a kibice jeszcze przez wiele lat będą mówić i dyskutować o tym co Marc wyprawiał w niedzielę.
W Moto 2 miał podobny wyścig. Spadł na koniec stawki, wyprzedził wszystkich i wygrał.
Takie rzeczy co wyprawia Marc ogląda się tylko w filmach.
Jest wyjątkowy i jedyny. Nawet Rossi to przyzna.
A który to był wyścig w moto2?
on miał tych wyścigów wiele po prostu nie miał takiego w motogp ;) , motegi 2012 , australia 2011 , estori 2010 i valencia 2012
Miałem na myśli Motegi 2012, tamtych chyba nie oglądałem.
polecam obejrzeć
Marquez nie jest jedyny. Binder, jeszcze w Moto3 z ostatniego miejsca przebił sie na pierwsze miejsce i wygrał wyścig. W tym samym sezonie zdobył mistrzostwo Moto3.
Ale dla Bindera był to jednorazowy wyczyn u szczytu formy w moto3. A dla MM to codzienność ;-)
Binder jest prze kozakiem. Wyrobił sobie markę, był mistrzem. Minimalnie przegrał w Moto2. W MotoGP jeszcze namiesza. Czysty talent i bez prowadzenia za rękę jak reszta stawki.
Oj to prawda, wypadek był mega efektowny ;)
Pogoń była widowiskowa, ale serio, to jest jedyna pogoń jaką widziałeś w motogp? Polecam w zbliżającym się sezonie ogórkowym pooglądać stare wyścigi, tam się działo wcale nie mniej, a maszyny też nie były takie przyjemne jak może sugerować dzisiejsza narracja. Zwykle zimą jest promka i za euracza jest dostęp do całego archiwum.
WARTO! I serio, znajdziesz tam kupę radości :)
o tym mówie
W Alberto Puigu najbardziej lubię to, że się z nim nie zgadzam. Nie lubię odwracania kota ogonem, a w tym Alberto jest mistrzem, co poniekąd świadczy o jego profesjonaliźmie. Spośród tego co mówi można wyłowić coś co od dłuższego czasu jest wiadome:
1. Nie ma Repsola bez Marqueza, wiadomo którego. Wszystko jest tam podporządkowane jemu i nikt w tym królestwie nie śmie się jemu sprzeciwić. Nic dziwnego, bo Marc robi różnicę – „Wiemy, jakiego mamy zawodnika.”
2. „Jego pakiet – Honda RC213V i on sam są dwa kroki z przodu. Nie tylko był nieco szybszy – był o wiele szybszy niż ktokolwiek inny”. Prawda, ale kluczowe w tym zdaniu jest słowo „pakiet”. Jeśli spojrzy się na fakt, że kolejny zawodnik na Hondzie był 10 na mecie, a debiutant, ubiegłoroczny mistrz Moto2 na 13 miejscu, do wyścigu nie wystartował drugi po Marquezie najszybszy zawodnik Hondy, bo kolejny raz zaliczył potężnego dzwona, tak samo jak Marquez później, już w wyścigu to wyłania się obraz jakim „fajnym” motocyklem jest RC213V. Ten motocykl służy tylko Marquezowi.
3. Powyższe dwa punkty prowadzą mnie do wniosku – cała reszta jest bezsilna, bo nie są w stanie stworzyć porówywnalnego pakietu. Takiego, który również byłby w stanie zrobić aż taką różnicę. Mogą jedynie małymi krokami zbliżać się do poziomu RC213V + MM93 i liczyć na to, że tej jazdy na limicie będzie coraz więcej, a Marqueza powstrzyma jedynie on sam. Co właśnie się wydarzyło, ale jeszcze za wcześnie na ocenę konsekwencji.
Poprawka. W trzecim zdaniu zapomniałem dodać: „Spośród tego co mówi można JEDNAK wyłowić coś co od dłuższego czasu jest wiadome”.
rocket , było tyle wypadków że alex pobił wynik lorenzo z zeszłego roku ;)
A moim zdaniem to właśnie problem tkwi w tym co próbujesz obrócić w zespół „sprzęt-zawodnik”. Otóż Marquez był „o sekundę” szybszy, bił wszystkich na głowę dlatego że jechał za szybko. Co tu można dodać — wyniki Marqueza zdumiewały i zdumiewają nie dlatego że wygrywa, ale dlatego że przyjmuje niewiarygodne ryzyko i z niewiadomego powodu przez te lata był całkowicie bezkarny. Każdy inny podejmując takie ryzyko doświadcza jakiegoś crash-a, a Marquez drwi z granic bezpieczeństwa.
Teraz jednak fuks się skończył – czy to koniec MArqueza to tego nie wiem i jest niemądre zgadywanie takiego bzdetu. Ale fakt jest że fuks tym razem się skończył, a Marquez był szybszy bo ryzykował za dużo.
Czy byłby szybszy gdyby musiał być bardziej ostrożny – nikt się tego już nie dowie, ale na pewno nie byłby tak daleko przed innymi.
Każdy, absolutnie każdy, zawodnik motoGP potrafiłby jechać tak szaleńczym tempem i podejmować tak bezkompromisowe i agresywne dla opon manewry wyprzedzania – KAŻDY. Tylko że skończyłoby się to tak jak u Lorenzo, a potem każdy kibic oczywiście prawiłby całymi tygodniami morały o tym że trzeba być skończonym i*()ą żeby podejmować takie ryzyko :). Przy Marquezie nikt tak nie mówi – a prawda jest taka że ten wyścig był dokładnie tego przykładem – manewry wyprzedzania na skrajnym ryzyku, bez dbania o to co się stanie z przeciwnikiem, wypychanie na które nikt już nie zwraca uwagi, jazda daleko poza granicami bezpieczeństwa, w końcu błąd do którego przy takim ryzyku mogło dojść.
Puig może mówić co mu się podoba – dorobek jaki ma Honda pozwala na każde bajdurzenie :). Nawet na takie że są zadowoleni z wyścigu Alexa.
No nie, a częściowo tak :). To prawda, że każdy mógłby jechać tak szaleńczym tempem i podejmować tak bezkompromisowe ryzyko, ale wielu, którzy tego próbują kończą poza torem w obłoku kurzu. Tylko, że Marquez dzięki takiej jeździe zdobywa seryjnie mistrzostwa świata i śrubuje statystyki wygranych wyścigów. Przy takiej jeździe i ryzyku to pierwszy raz kiedy opuści wyścig z powodu kontuzji. To nie może być tylko naginanie szczęścia, choć dla każdego było jasne, że kiedyś bezkarność może się skończyć. Coś też musi być w samej Hondzie, że pozwala mu na taką jazdę i manewry. Inni zawodnicy nie potrafią wykorzystać tego potencjału. Czy Marquez wypycha innych zawodników i nie dba o nich? Uważam, że tak, jest agresywny i bezwzględny, ale jednak korzysta z tego dodatkowego handicapu jakim jest patent na tak późne hamowanie, w tak dużym złożeniu. To nie jest tak, że inni się nie wyprzedzali w wyścigu. Robili to, ale wszystkie te wyprzedzenia wygladają bardzo podobnie, bo takiego handicapu jak Marquez nie mają.
Bardziej chodzi mi o tą tylko „częściową” prawdę z tym co opowiadają kibice oraz Puig przypisując już absolutnie kosmiczne rzeczy do MM93. Np. to że w tym wyścigu mógłby wszystkich objechać i to dwa razy, i tylko przez „drobny przypadek” nie wyprzedził wszystkich po tym jak wyleciał z toru – właściwie dziwne że nie wystartował od razu jak rakieta i nie zrobił kilkudziesięciu sekund przewagi, taki jest genialny.
A tak nie jest i nie było – Marquez ma swój sposób na wychodzenie z trudnych sytuacji, ma jakiś swój magiczny sposób treningu, potrafi jakimś cudem balansować niczym baletnica na motocyklu. Ale mimo wszystko to ma granice – Marquez ani nie był aż tak przerażająco szybki, ani nie deklasował całej reszty – nie wiem po co Puig tworzy takie bajki a kibice potem je jeszcze powiększają.
Marquez szalał w tym wyścigu – i fuks się skończył, także ten że tym razem coś mu się stało, bo przecież ten koleś potrafił mieć już dzwony w których jedyne co ucierpiało to podrapany kombinezon. Tym razem tak mocno przesadził że dwukrotnie wylatywał z toru, a potem jeszcze zabrakło fuksa i dostał własnym motocyklem. To wszystko było wynikiem tego że wiedział że nie jest wcale aż tak szybki żeby pokonać dwie różnie ustawione Yamahy – wiedział że może mu uciec Vinales i nie chciał mu na to pozwolić a jednocześnie wiedział że Quartararo już kilka razy pokazał mu że jest na tym torze szybszy, że mimo tego że nie jest „kosmitą” to wykręca lepszy czas od niego – Fabio mógł pod koniec wyścigu na podobnie zniszczonych oponach i zeżartym paliwie okazać się zagrożeniem. To trochę koliduje z wizjami Puiga o tym co to mógł zrobić Marquez. Tak jak widzieli to także komentatorzy w tv – po kwalifikacjach Marquez był wyraźnie wkurzony że nie ma PP.
Co do wypychania i niebezpiecznych wyprzedzeń to kwestia dyskusyjna tak samo jak ukaranie kogoś za jazdę na motocyklu wsbk a skwitowanie uśmiechem zajechania Rinsowi drogi w kluczowym momencie sesji (właśnie przypadkiem RINSowi, z którym MM93 od jakiegoś czasu bardzo ostro pogrywa) :) – można to widzieć tak, można inaczej. Dla mnie większość manewrów Marqueza była piękna, ale też bardzo niebezpieczna, trudno znaleźć podobnie niebezpieczne momenty w wyprzedzaniach Doviego, Vinalesa czy Quartararo – oni jednak trochę uważają na to czy przeciwnik ich widzi, czy o nich wie, czy czasem nie urwą przeciwnikowi nogi albo czy aby na pewno nie storpedują na łuku wypchniętego zawodnika :). Marquez nie myśli o tym nawet przez ułamek sekundy.
Nie był o sekundę szybszy od Quartararo, którego rzekomo miał dogonić.gdyby miał jeszcze 4-okrążenia. Odrobiłby może 2 sekundy a miał straty ponad 5.
mariusz, widzę że znów jesteś w formie – skoro KAŻDY mógłby jechać szaleńczym tempem i osiągać „takie” wyniki z tego płynące, ale nikt na to się nie decyduje, bo inaczej by się przewrócił, to czemu wywracają się nie jadąc takim tempem?
Czyli Każdy mógłby jechać szybciej, gdyby jechał szybciej, ale nie chce jechać szybciej więc jedzie wolniej, ale gdyby chciał to jechałby szybciej… Chłopie, zakładam zeszyt złotych myśli.
Rozumiem, że zaraz wyskoczysz z tym, że kazdy mógłby mieć tyle tytułów ile mają np Rossi czy Marquez, gdyby tylko podkręcili tempo, jednak reszta zostawia to tym, którzy tempo takie chcą forsować. I fakt, że Biaggi nie pokonał Rossiego jest wynikiem tego, że nie chciał jechać szybciej… I fakt, że Rossi nie ogarnął się na Ducti, to tylko dlatego, że na Ducati nie chciał się ogarnąć, bo inaczej po prostu jechałby szybciej. A Pedrosa nigdy nie chciał zostać Mistrzem MotoGP – gdyby chciał, to po prostu by przyspieszył…
KRocket – bardzo trafne podsumowanie. Będziemy mogli trochę sprawdzić czy faktycznie tak jest jak Pol przyjdzie. Ja mam jeszcze taką refleksje, ze MM chyba ma doradców którzy mu wmawiają Honde do końca, jako jedyna słuszną drogę. Powtórzę się jeszcze raz,- MM może zdobyć jeszcze 10 tytułów dla Hondy ale Stonera nie pobije.
Bo? Czemu niby Stoner jest lepszy od MM?
kolega ma zapewne syndrom tego, że Stoner zdobył tytuły na różnych moto, a Marquez „wyłącznie” na Hondzie
już w pierwszym wyścigu
Był ostatni to musiał gonić bo normalnie jechałby bardziej asekuracyjnie Ryzyka nie podjął tylko jechał na swoim limicie Myśle ze miał chwile nieuwagi że wjechał ta tą farbe ,złapał uślizg po czym asfalt złapał przyczepność i koniec ,nie ma możliwości obrony Ta jego szybkość to z jaką łatwością doganiał wyprzedzał pokazuje że nie ma sobie równych a inni producenci mają ból głowy – jak to możliwe ? Wystawiliśmy motocykle moto2 czy co ? Puig ma racje ,Honda+Marquez to pakiet idealny
Już wielokrotnie było pisane na tym forum ale to powtórzę. Honda ma ten sam problem co miało Ducati. Stoner wyciągał z tego sprzęta do granic i w końcu zaczął glebić coraz częściej. Stoner odszedł i wiemy co było dalej.
Rodacy!
Mam do Marca stosunek ambiwalentny, nie jestem jego psychofanem, ale jednocześnie każdy obiektywny obserwator przyzna, że jest to wyjątkowy talent.
Zastanawia mnie jednak coś innego – jeździ już długie lata w królewskiej klasie, wiele przeżył, wiele widział, to z kolei przekłada się na wielkie doświadczenie takiego zawodnika – to dlaczego u licha w pierwszym wyścigu sezonu chce zrobić rzecz, nie powiem niewykonalną ale bardzo trudną?!
I teraz najważniejsze pytanie: Gdzie jest jego instynkt samozachowawczy, który przecież z wiekiem rośnie???
Nie jestem psychologiem i mogę się tylko domyślać, że dłuższa przerwa, spowodowana koronawirusem tak właśnie wpłynęła na jego zachowanie – trochę za bardzo się stęsknił za jazdą, adrenaliną i radością z tego płynącą. Poza tym, zapewne był świadom swojego tempa po treningach, a wszystko to spotęgowane zostało złością na swój błąd i daleką pozycję. A przecież od wieków towarzyszy mu presja, której sam ostatnio dał wyraz: ,,jak jeździsz w Repsolu, to jesteś zobligowany do przyjeżdżania na podium”. W przypadku Marqueza wygląda to tak: ,,jak jesteś MM, to jesteś zobligowany do wygrywania”. I to nie tylko zespół czy kibice tworzą presję- najgorszą presję tworzy dla siebie Marquez, który uwielbia być najlepszy, dodatkowo w stylu, który innych kosztuje zawał. Nie wiem, czy to jest do końca tak, że ma narcystyczny charakter i uwielbia oglądać siebie na 1 miejscu, nieważne, czy kosztem innych zawodników, wyrzuconych z toru. Takie coś na pewno w nim siedzi. Ja raczej obstawiałabym uzależnienie od adrenaliny i tego poczucia wolności i radości jaką daje jazda na motocyklu z w dodatku jak wyprzedzasz innych jak tyczki. Nie zapominajmy, że Marquez jest Hiszpanem, emocje grają pierwsze skrzypce i o chłodną głowę trudno. Tym bardziej że został obdarzony niesamowitym talentem do jazdy, który obejmuje władzę nad motocyklem ,,musisz opanować sobie narzędzie pracy, nie możesz się go bać” i niesamowitą zdolność wyczuwania zachowań motocykla oraz refleks, który pozwala mu ratować sytuacje, w których fizyka wymięka. No i tu teraz mamy takie połączenie: wiem, jak świetne mam tempo, spadłem na koniec stawki, muszę być na podium, bo punkty mi uciekną, ostatni wyścig był wieki temu, rywali mijam jak tyczki- i tu koło się zamyka, im był lepszy, tym bardziej chciał jechać szybciej i wyprzedzić kolejnego. Mam wrażenie, że mu się włączył swój świat, rozum zaplątał się w czerwoną płachtę i MM rozpoczął słynną ,,remontadę”. Okej, jest to facet inteligentny, który potrafi się dostosować do okoliczności, przetwarzać wszystkie dostępne dane i słabości innych o to wykorzystać na maksa. Tylko, że prym wiedzie chyba właśnie ta adrenalina i niepohamowana ambicja bycia najlepszym. A jak ma się taki talent i zespół, a przeciwnicy mogą co najwyżej popatrzeć na tytuł, to to go tak napędza, że żadne hamulce w postaci rozumu go nie zatrzymają. Zatrzymać może sam siebie o mam wrażenie, że on jako całość jest dla siebie największą siłą, zagrożeniem i słabością. Bez tego cała reszta nie miałaby szans go pokonać, a tak jest dziura w tym pięknym obrazie zwanym #93. I w takich sytuacjach instynkt samozachowawczy idzie w cholerę, no bo tyle razy nic mu się nie stało. Zresztą, zwykły Kowalski ma hamulce w postaci jak nie rozumu, to męża/żony/dzieci/kredytu do spłacenia, braku kasy na szaleństwa. A MM? Rodziny własnej nie ma (podobno dziewczynę, ale wątpię, by mogła wygrać z miłością do motocykla, wyścigów i wygrywania), kasy ma dość, w dodatku ma niesamowite szczęście robienia tego co kocha i jeszcze za to mu płacą. Więc? Jak głowa nie dojdzie do głosu, to ciało w końcu nie nadąży i skończy w czterech deskach. Taki charakter, wszystko albo nic. I bardzo mu współczuję najbliższych tygodni, bo taka kontuzja, podczas gdy inni jeżdżą to dla niego największa kara i tortura. Jemu jazda jest potrzebna jak powietrze, inaczej się dusi.
Oj chyba jesteś dobrym psychologiem! Nie umiałbym rozłożyć tego zjawiska zwanego MM na czynniki pierwsze tak jak Ty to zrobiłeś, i pewnie jest w tym dużo racji.
:)
Bo widzisz, kobiety lubią rozkładać wszystko na czynniki pierwsze, zwłaszcza przez pryzmat emocji. Mężczyźni wolą cyferki i suche dane :). Psychologiem nie jestem, ale obracam się w środowisku sportowym, poza tym widzę trochę podobieństw między sobą i MM. Poza skalą talentu, który u niego w skali się nie mieści i płcią :D
jeden dojrzewa szybciej, drugi później, w jego przypadku stawiam że najwcześniej dopiero po 30tce będzie mowa o jakimś instynkcie samozachowawczym, to nie Lorenzo który oprócz adrenaliny i rywalizacji sportowej lubi lans i wystawne życie
Puig opowiada głupoty mówiac, że MM93 dogoniłby FQ20, bo jechał sekundę szybciej na okrążeniu. Przeanalizujcie czasy (Analysis by Lap), maksymalnie był ok. 0.5 sekundy szybszy (i to raz, a przewaga oscylowała na poziomie 0.3-0.4 per lap).
Poraz kolejny Manager Hondy jest nieobiektywny i opowiada bajki. Jak można wygadywać takie dyrdymały!?
Nie on pierwszy i nie ostatni i nie pierwszy i nie ostatni raz. Dyrdymały to ostatnio bardzo powszechny sposób wyrażania myśli, zwłaszcza gdy chce się kogoś do siebie przekonać (vide wybory). A Puig być może chce trochę ugłaskać Marqueza, który mam wrażenie, wkurwił się niesamowicie po tym, jak potraktowali jego brata. I chyba w tym wyścigu szedł na zatracenie też z tego powodu – musiał dać upust emocjom i w dupie miał dobro zespołu, który go tak wnerwił. No i wyszło ,,na złość mamie odmrożę sobie uszy”.
Trzeba było iść do Ducati ;) 3 lata on plus brat na fabryce.
Idź mu powiedz że jest nieobiektywny.
elektrycerz – nie czepiaj się Puiga za brak precyzji w wyrażaniu się bo on zawsze jest mało precyzyjny (tym bardziej po angielsku, co u niego kuleje dość mocno), bo sam popełniasz ten sam błąd (precyzji), a z obiektywnością też jesteś ostatnio konkretnie na bakier (o co też masz do niego pretensje) – Alberto napisał „he could have caught”, czyli „mógłby”, a nie to co napisałeś poniżej, że „dogoniłby”. I nie ma dla Marqa znaczenia ile jechał szybciej – nie miał przy sobie stopera. Jeśli #93 miał szansę dogonić, a gonił prawie cały wyścig, to ją chciał wykorzystać, widząc że się zbliża i idzie mu dobrze odrabianie strat. Robi więcej niż ktokolwiek inny – taki jest Marquez. Czego tu nie rozumieć???
Jednak w przeszłości wiele razy odpuszczał i dojeżdżał po prostu na podium, czyli potrafi i tak, ale potrafi i inaczej – ma odpowiedni repertuar. Drażni Cię to? Wolisz prostych zawodników? To się na nich skup.
Oni się kłaniają mu bardzo nisko (jak Puig powiedział), za to kim jest i co wyprawia.
Możesz tego nie rozumieć, ale na pewno musisz (mimo wolnej woli) pamiętać, że Marquez nie jeździ dla Ciebie. Serio.
Jako zawodnik kontraktowy, Marc jeździ dla fabryki, dla sponsorów, dla swojego teamu, dla swoich fanów i kibiców w ogóle. Natomiast jako sportowiec (posiadający swoje ego – jak sam wiesz), Marc jeździ dla siebie, ma on również swoje ambicje, które czasem się rozjeżdżają z ambicjami i celami zespołu, czy z oczekiwaniami fanów oglądających widowisk – „Bo my chcemy, bo my chcemy!!!!”
To co robisz, to próbujesz stworzyć koncept robota, albo więźnia, który związany kontraktem nie może realizować swoich osobistych celów – ale gdyby Marq wpisał się w ten koncept, to gadałbyś, że jest zwykłym robotem bez osobowości i swojego ego, i że realizuje tylko interesy firmy…
A to co byś chciał, to stworzyć koncept niedojdy, z którego cały świat miałby bekę, dzięki czemu żółto-niebiescy z dumą mogliby sobie pofolgować, bo po wielkim Vale została tylko żółć u jego wiernych, którą jak tylko mogą, to wylewają z każdej swojej dziury.
Każdy w Hondzie wie, że mają niesamowitego gościa, który nawet jak dostanie reprymendę za zbyt duże szaleństwo, zbyt duże ryzyko (co w ostatnich latach miało miejsce wiele razy), i nawet jak go ustawią na chwilę do pionu, to potem znów się włącza jego pogoń za tym czego wielu nigdy nie doświadczy w życiu, nigdy nawet nie zrozumie, i również ta pogoń tym samym dyktowana, czy determinowana – absolutem (i nie chodzi o wódkę). To jest zawodnik z URC (Ultimate Rider Championship).
Może kiedyś to pojmiesz, czego Ci życzę.
Kilka lat temu mówiło się o kilku kosmitach w motogp. Ale to było przesadzone bo obiektywnie patrząc jest tylko jeden – MM. Reszta to po prostu znakomici kierowcy którzy osiągają limity wcześniej niź On. Szczerze mówiąc czekałem na taką kontuzję bo ona była nieuchronna ale do tej pory nie zrobił krzywdy swoją jazdą nikomu oprócz siebie więc to w sumie jego życie i zdrowie. Ale jeśli 93 wróci do ścigania za 2- 3 wyścigi i zdoła wygrać tytuł to będzie policzek dla całej reszty stawki. Pokaże to jak niski jest poziom innych którzy opowiadają o braku przyczepności lub prędkości a mają do dyspozycji świetne motocykle. Już od kilku lat widać jak silne jest np Ducati a nie mają jeźdźca który wyrwałby tytuł Marcowi. Podobnie Yamaha. Cała nadzieja w Fabio i MV. Jeśli nie będą się przewracać to może uda im się „dowieźć” tytuł bo MM jak wróci to zacznie znowu seryjnie wygrywać.
Wiesz, tu nie chodzi tylko o wygrywanie – Marquez to normalny chłopak, o nienormalnych zdolnościach w jeżdżeniu czy ściganiu się motocyklem. Nie jest instagramową wydmuszką, w której własnie ten tzw efekt wyniku (dobre zdjęcie, stanie na pierwszym miejscu podium) jest najistotniejszy (choć jest istotny) – stanie na podium jest wynikiem tego, za co go kochają kibice, co w Marquezie jest najważniejsze (choć nie każdy to dostrzega). Tu chodzi o procesy, jak one wyglądają, dlaczego się w nim te programy uruchamiają i do czego prowadzą.
Jeśli nie wygra w tym sezonie, to trudno – już w 2015 nie wygrał. i co z tego?
Jeździ dalej, i dalej się stara jak może. I oby tak dalej.
SnowMan trafione w sedno
Wiadomo że jak nie zdobędzie tytułu to tragedia mu się nie stanie ;-) Ale rzecz w tym że jeśli wygra mistrzostwa po takiej kontuzji to nie chciałbym być w skórze AD MV czy FQ. Ja bym się załamał. Kaźdy z nich na pewno uważa się za championa a nawet przy kontuzji rywala nie będą w stanie zdobyć tytułu. Zresztą już poprzedni sezon i przewaga 150pkt pokazał że reszta stawki to tylko tło. Każdy wyścig zabiera im kolejne nadzieje które z wielkim wysiłkiem są budowane przez ich psychologów ;-)
A piszę to jako fan VR od 20 lat ;-)
Podziwiam za te poematy widać ze brak zajęcia ?
Chłop miał wypadek i tyle wypadki chodzą po ludziach a jak się jeździ na swych kołach to ryzyko jest zawsze dużo większe wiec po co te wywody życzmy mu szybkiego powrotu do zdrowia i niech dalej szaleje młody jest kiedyś mu szaleństwa mina taka kolej rzeczy
Pytanie z innej beczki, jak dodać grafikę do nica