Alex Rins po wyścigu o GP Australii powiedział, że jego wyścig na Phillip Island był „skończony” po tym, jak w zakręcie #4 uderzył w niego późniejszy zwycięzca, Maverick Vinales. Rins jechał w czołowej grupie, na siódmej pozycji, kiedy w zakręcie Hondy na zewnętrzną wytrącił go jego rodak z Yamahy. Rins nie dał już rady dołączyć do uciekającej czołówki.
Dopiero po siedmiu okrążeniach Rins zdołał przedrzeć się przed Jacka Millera, jednak negatywnie wpłynęło to na stan ogumienia. Ostatecznie zakończył wyścig na piątej pozycji, choć potencjał był na lepsze miejsce.
„Wyścig był skończony gdy odczułem mocne uderzenie ze strony Mavericka. W tamtym momencie byłem wściekły, to było nieoczekiwane. Straciłem wszelkie szanse, ponieważ zgubiłem pierwszą grupę, a potem traciłem czas próbując wyprzedzić Millera. Kiedy dogoniłem grupę, nie miałem już opon. Trzeba wyciągnąć z tego wnioski i być bardziej agresywnym.”
Mimo to Rins nie stracił optymizmu. „To był bardzo pozytywny wyścig i trzymaliśmy się do końca. Miałem fajną walkę z Valentino. Dzień wcześniej czułem się mocny, a potem pokonałem Rossiego. Jesteśmy zadowoleni z tego, jaki mamy motocykl. Udajemy się do Malezji dobrze przygotowani.” – dodał zawodnik Suzuki.
Źródło: motorsport.com
Fot. Suzuki