Tak jak pisaliśmy całkiem niedawno, w nadchodzącym sezonie Hiroshi Aoyama ścigać się będzie z numerem #7. W kategorii 250cc jeździł on z #4, jednak teraz w MotoGP po odejściu Chrisa Vermeulena „siódemka” stała się Tak jak pisaliśmy całkiem niedawno, w nadchodzącym sezonie Hiroshi Aoyama ścigać się będzie z numerem #7. W kategorii 250cc jeździł on z #4, jednak teraz w MotoGP po odejściu Chrisa Vermeulena „siódemka” stała się wolna, więc Japończyk zdecydował się właśnie na nią.
Australijczyk, który przeszedł do Superbike’ów, ale jeździł z #7, po części by uczcić pamięć swego rodaka Barry’ego Sheene’a, swego czasu zawodnika Grand Prix. „Hiro” chciał z kolei uczcić Daijiro Kato, który ścigał się z numerem #74. Liczba ta, po tragicznym wypadku Japończyka na torze Suzuka w 2003 roku, wciąż jest jednak obecna w klasie królewskiej. Chociaż żaden zawodnik nie chce się ścigać z „siedemdziesiątką czwórką”, wielu z nich wciąż ma na kasku lub kombinezonie małe #74. Niektórzy przypominają też o Kato gdy miejsce ma runda na torze Motegi.
Przy okazji wyścigu na obiekcie Misano Adriatico w sezonie 2007, miejsce miało przyjęcie charytatywna o nazwie DediKato. Impreza upamiętniająca Daijiro została zorganizowana przez Fausto Gresini’ego, a wzięli w niej udział także wybrani zawodnicy Motocyklowych Mistrzostw Świata. Rozmawiali podczas niej na temat bezpieczeństwa w wyścigach, a także na drogach publicznych.