Carmelo Ezpeleta z Dorny przyznał, że w Azji uda się zorganizować w tym roku wyścigi tylko, jeśli zezwoli się na wejście publiczności na tor. Zaplanowane są trzy wyścigi: GP Tajlandii w Buriram, GP Japoni na Motegi, oraz GP Malezji na Sepang.
Wiemy już, że europejska część sezonu może składać się z około 10-12 wyścigów. Kolejne miały odbyć się w Azji i być może Stanach Zjednoczonych, ale te pierwsze stanęły pod znakiem zapytania. Powodem są koszty organizacji przy braku wpływów z biletów. USA z kolei jest krajem, który ma największe problemy z koronawirusem.
„Być może we wrześniu będziemy w końcu mogli ogłosić, czy odbędą się jakieś grand prix poza Europą. Wyścigi w Europie mogą odbywać się bez publiczności, ale w Azji zrobienie tego bez widowni będzie bardzo ciężkie ze względów finansowych.” – powiedział Ezpeleta.
„Więc pojedziemy do Azji, jeśli będzie możliwe zorganizowanie wyścigów z publicznością. Rozmawiamy z różnymi promotorami by wiedzieć, czy to możliwe, czy nie.” – dodał.
Buriram legitymuje się największą widownią w sezonie 2019 – przez weekend na trybunach zasiadło 226 655 fanów. Dzień wyścigu na Sepang przyciągał z kolei regularnie ponad 100 000 osób.
Skąd rozbieżności w kosztach organizacji wyścigów w Europie i Azji? W europejskich rundach Dorna może częściowo pokryć brak wpływów organizatora z biletów, gadżetów czy jedzenia. W przypadku wyścigów na innych kontynentach nie może tego zrobić, bowiem dochodzą dodatkowe koszty wysyłki całego sprzętu za ocean.
Źródło: crash.net