Francesco Bagnaia uważa, że jego rywal w walce o tytuł MotoGP, Jorge Martin, jest „zdenerwowany” podczas finałowej rundy sezonu. Jednak Włoch podkreśla, że to normalne dla zawodnika, który znajduje o włos od zdobycia mistrzostwa. Wszystko rozstrzygnie się w niedzielę podczas GP Solidarności. #1 ucieszył się, gdy zobaczył, jak Enea Bastianini wyprzedza jego konkurenta. Na torze Bagnaia był dziś bezbłędny i poza zasięgiem, włączając w to kwalifikacje, i sam zrobił tyle, ile się dało.
Zawodnik Pramaca z kolei zdołał zakwalifikować się jedynie na czwartej pozycji do finałowego wyścigu sezonu. Sobota była pierwszym dniem, w którym Martin zakończył jakąkolwiek sesję w czołowej trójce, kończąc Sprint na trzecim miejscu za Bagnaią i jego zespołowym kolegą, Enea Bastianinim.
Bagnaia zmniejszył stratę do Martina w klasyfikacji generalnej do 19 punktów, ale z 25 punktami do zdobycia podczas niedzielnego wyścigu Hiszpan potrzebuje jedynie miejsca w pierwszej dziewiątce, aby zdobyć swój pierwszy tytuł.
Dwukrotny mistrz świata, Bagnaia, przyznał, że sytuacja Martina przypomina mu własne doświadczenia z 2022 roku, gdy w finałowej rundzie miał 23 punkty przewagi nad Fabio Quartararo z Yamahy. „Doskonale pamiętam sezon 2022 i myślę, że Jorge odczuwa trochę presji, ale to normalne. Widziałem przez cały weekend, że był dość zdenerwowany, ale to naturalne. Myślę, że w trakcie wyścigu poradzi sobie z sytuacją. Dziś wykonał świetną pracę – zakwalifikował się do drugiego rzędu, ukończył na podium, więc nie sądzę, że będzie to dla niego bardzo trudne.”
„Spodziewam się, że w niedzielę zobaczymy wyścig podobny do dzisiejszego – Jorge będzie jechał ostrożnie, nie podejmując zbędnego ryzyka. Ma spory margines, bo nawet jeśli ja wygram, on może zakończyć na dziewiątym miejscu i wciąż zdobyć tytuł. To sytuacja podobna do mojej sprzed dwóch lat.” – skomentował jeszcze #1.
Kamery telewizyjne uchwyciły Martina wyraźnie zirytowanego podczas piątkowych treningów, gdy wrócił do boksu i nie zastał swojego szefa mechaników. Później tłumaczył, że zdenerwował się z powodu chwilowej nieobecności swojego inżyniera w garażu Pramaca.
W sobotnim Sprincie Martin wyprzedził Bastianiniego na piątym z dwunastu okrążeń i przez chwilę zdołał się od niego oddalić. Jednak w końcówce Włoch odrobił stratę i na ostatnim okrążeniu, w #5 zakręcie, wykonał świetny manewr, zabierając Martinowi drugą pozycję.
Bagnaia przyznał, że na ostatnich okrążeniach Sprintu dokonywał obliczeń w głowie, patrząc na sytuację na torze. „Szczerze mówiąc, podczas ostatnich trzech okrążeń analizowałem różne scenariusze. Chciałem zdobyć jak najwięcej punktów, by zmniejszyć stratę do 19 punktów zamiast 21. Te dwa punkty naprawdę robią różnicę. Liczyłem na to, że Enea sobie poradzi, bo widziałem na wielkich ekranach, że jest blisko Martina. No i w końcu udało mu się wyprzedzić w zakręcie numer 5 – był naprawdę świetny.”
Źródło: motorsport.com
Moim zdaniem wypowiedzi Bagnai są conajmniej dziwnie. Podczas sprintu liczy punkty zamiast myśleć tylko o wygranej ? Podejrzewam, że w jego głowie siedzi tylko i wyłącznie nie ukończennie wyścigu przez Martina, bo w zasadzie prawie tylko to dało by Bagnai tytuł mistrzowski. Tardozzi twierdzi, że tytuł należy się jemu pupilkowi, ponieważ ten wygrał więcej wyścigów niż Martin, ale cyfry nie kłamią, a więcej ma ich Martin.
Jeśli jutro Martin pojedzie rozsądnie to zdobędzie tytuł, a jutrzejszy ostatni wyścig sezonu to może być jednyna szanasa na jego uzyskanie, ponieważ w Aprilli może być to niemożliwe.
Nie podoba mi się takie zachowanie Bagnai. Chyba mocno go tyłek piecze, że prawdopodobnie tytułu nie zdobędzie…
Co on opowiada!? Martin jak niebwywali klapsa w niedziele, tytul ma w reku. Niczym nie musi sie stresowac. Poza tym jest profesjonalista. To nie jest poziom polskiej reprezentacji w pilce noznej, zeby cos w finalowym wyscigu poszlo nie tak. Ciekawe jak duże napięcie w gaciach mial Bagnaia, gdy po zewnetrznej wyprzedzał go Vinales. Na tym co mu wyleciało aż się ześlizgnął z motocykla.
Tymczasem to Pecco musi nawoływać cały padok, aby mu pomógł wyglebić Martina. Marzy mi się, aby w przyszłym sezonie któraś z fabryk utarła nosa Ducati.