Barbera szósty, Abraham siódmy mimo upadku

Po nienajlepszym początku weekendu o Grand Prix Hiszpanii ostatecznie dwaj zawodnicy Ducati – Hector Barbera oraz Karel Abraham zaliczyli w wyścigu bardzo dobre wyniki.

Hector Barbera treningi wolne w Jerez de la Frontera zakończył łącznie na trzynastej pozycji ze stratą ponad półtorej sekundy do lidera. Swojej lokaty Hiszpan nie poprawił także i w sesji kwalifikacyjnej, przez co do swojego pierwszego w tym roku domowego wyścigu ruszać musiał z początku piątej linii. Przez pierwszą część niedzielnych zmagań #8 plasował się w grupie walczącej o ósme miejsce, a wszystko dzięki wywrotkom zawodników z czołówki. Ostatecznie kierowca ekipy Mapfre Aspar MotoGP uciekł grupie, a po wywrotkach Bena Spiesa oraz duetu Monster Yamaha Tech3, a także po wyprzedzeniu przez Valentino Rossiego, na metę wpadł on jako szósty.

„To był naprawdę dziwny wyścig,” rozpoczął 24’latek z Walencji, dla którego jest to póki co najlepszy finisz w klasie MotoGP. „Wiedziałem, że mokra nawierzchnia będzie sporym utrudnieniem, a asfalt ma niezwykle mało przyczepności. Postanowiłem więc wykorzystać moje umiejętności i spróbować utrzymać się w pionie. Uważam, że to był najdziwniejszy wyścig w całej mojej karierze, ale udało mi się zdobyć mój najlepszy wynik w MotoGP. Nie do końca wiem, co powiedzieć, ale jestem bardzo szczęśliwy. To dla nas bardzo dobry wynik, a uzyskany po tak trudnym weekendzie z pewnością podniesie nasze morale.”

Dzięki wywalczeniu dziesięciu punktów Hector przesunął się na ósmą pozycję w klasyfikacji generalnej, gdzie dotychczas zgromadził czternaście „oczek”. Na koniec Barbera przyznał, że bardziej skupiał się na dojechaniu do mety, niż na uzyskaniu jak najlepszego finiszu. „Może nie jechałem tak szybko jak mogłem, ale widząc tak wielu upadających zawodników, postanowiłem zachować ostrożność. Przypuszczam, że większość kierowców myślało tak samo. Czułem się komfortowo podczas jazdy i to pierwszy raz, kiedy tak dobrze czułem się na mokrej nawierzchni jako zawodnik MotoGP,” przyznał podopieczny Jorge Martineza „Aspara”.

Dla Karela Abrahama miniony weekend w Andaluzji także nie rozpoczął się najlepiej, bowiem od zaledwie szesnastej lokaty w łącznej tabeli czasów uzyskiwanych w trakcie treningów. Runda ta obfitowała też w wywrotki w wykonaniu Czecha oraz sporego pecha. Najpierw w FP2 wyjechał on poza tor, by później przewrócić się niegroźnie w zakręcie Dry Sack. W sobotę rano podczas wykonywania próbnego startu w jego Desmosedici GP11 zerwał się łańcuch. W trakcie warm-upu także o mały włos nie wylądował on na deskach!

Ostatecznie do wyścigu #17 zakwalifikował się na szesnastej pozycji, ale pierwsze okrążenie zakończył on jako ostatni. Dopiero w połowie dystansu dołączył on do grupy walczącej o ósme miejsce, gdzie ostatecznie wyszedł na jej czoło i wraz z Hiroshim Aoyamą nieco uciekł reszcie. Wówczas jechał on na siódmym miejscu, jednak niedługo po tym wyprzedzili go dwaj inni zawodnicy Ducati – Valentino Rossi oraz Hector Barbera. Na dziewiętnastym okrążeniu Czech wywrócił się w zakręcie imienia Angela Nieto, ale pomimo tego powrócił do rywalizacji. Korzystając z wywrotek jadących przed nim rywali, na metę wpadł jako siódmy.

„Jestem bardzo szczęśliwy z powodu tego wyniku. Finiszowanie na siódmej pozycji w zaledwie drugim wyścigu w MotoGP to coś niesamowitego. Trochę mi przykro, jestem też nieco zły, że się przewróciłem, bo mogłem być wyżej. Jechałem koło w koło z Aoyamą, jednak niestety popełniłem błąd i upadłem. Świetnie czułem się na motocyklu i cieszy mnie to, że nie straciłem rytmu po upadku. Tylko podniosłem motocykl, a wirażowi pomogli mi wyjechać ze żwiru. Po wywrotce wciąż notowałem bardzo dobre czasy, co naprawdę mnie cieszy. Przed Estoril muszę trochę popracować nad moimi przedramionami, bo motocykl daje im niezły wycisk,” potwierdził 21’latek z Brna, który zgromadził dotychczas dwanaście punktów i zajmuje w „generalce” dziesiąte miejsce.