Już wcześniej kilkukrotnie pisaliśmy, że aby osiągnąć ewentualny sukces wraz z Ducati, Valentino Rossi musiałby jeszcze poczekać… Według Davide Brivio jednak jego rodak nie miał na to najzwyczajniej w świecie zbyt wiele czasu, bo przecież liczy już sobie 33 lata.
W piątek oficjalnie potwierdzono to, o czym spekulowano od kilku tygodni – wraz z końcem sezonu „The Doctor” opuści szeregi Ducati i powróci do Yamahy. Na Desmosedici nie udało się, i już nie uda, osiągnąć tego, o czym tak marzył – wywalczyć tytuł mistrzowski, jako Włoch na włoskim motocyklu, a na dodatek pierwszy zawodnik w historii, który był najlepszy na maszynach trzech producentów.
Obecny doradca Valentino, a przy okazji były menadżer jego części zespołu za czasów startów #46 na Yamasze, jest przekonany, że Rossi w końcu odniósłby na Ducati sukces. Dotychczas jednak na Desmosedici 33’latek tylko dwukrotnie finiszował na podium, a na chwilę obecną w klasyfikacji generalnej jest ósmy! Dla porównania, w trakcie siedmiu lat współpracy z producentem z Iwaty Włoch wywalczył cztery tytuły mistrzowskie i 46 zwycięstw.
„To nie był łatwy wybór, bo Ducati może być tym zwycięskim projektem, ale na to potrzeba czasu,” mówił Brivio, który opuścił Yamahę wraz z 9’krotnym Mistrzem Świata na koniec sezonu 2010 i rozpoczął pracę jako jego doradca. „Jest to zbyt wiele czasu dla zawodnika, który ma już 33 lata,” kontynuował dla La Gazzetta dello Sport.
Jednocześnie, według Davide, #46 nie powinien mieć do siebie żalu za to, że przeszedł do Ducati. „Dobrze, że zmienił motocykl i spróbował. Jeśli chodzi o relacje ze wszystkimi i atmosferę w zespole – były to dobre dwa lata. Jedyne, czego brakowało to wyniki, które są jednak najważniejsze.”
Jak wiadomo, w poprzednich latach relacje na linii Rossi-Lorenzo, który teraz będzie ponownie team-partnerem Valentino, nie były najlepsze. Sam Włoch przyznawał, że miał swego czasu żal do Yamahy, że miał za zespołowego kolegę tak dobrego zawodnika. „Zrozumiałem jednak, że Yamaha wykonała dla siebie ruch najlepszy z możliwych.” Teraz Brivio uważa, że także pod tym względem decyzja „The Doctora” o powrocie jest tą odważną…
„Podjął on trudną, jeśli nie najtrudniejszą ze ścieżek, bo trzeba odwagi by rywalizować z Jorge, obecnie najlepszym zawodnikiem w stawce, na tej samej maszynie. Rossi stawia siebie w roli gotowego do walki, w której może stracić wszystko. Musisz mieć jaja, by coś takiego zrobić. Zademonstrował on, że nadal ma ogrom motywacji do tego, by walczyć o zwycięstwa.”
Jak wiadomo, kiedy 33’latek z Tavullii odchodził z Yamahy, do Ducati przeszła wraz z nim w zasadzie cała ekipa. Czy tak stanie się i tym razem, tego na razie nie wiadomo. Plotki mówiły, że ponowna współpraca Rossiego z producentem z Iwaty, mając u swojego boku swojego szefa mechaników Jeremy’ego Burdgessa, wcale nie jest pewna.
„Vale określił swoje pragnienia, a teraz to do Yamahy należy decyzja,” potwierdził Brivio. Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę fakt, że z fabrycznej ekipy odchodzi po sezonie Ben Spies, który prawdopodobnie „zabierze” ze sobą cały swój zespół…