Pozytywnie nastawiony do nadchodzącego weekendu jest, podobnie jak jego zespołowy kolega z ekipy Rizla Suzuki, weteran Motocyklowych Mistrzostw Świata, Loris Capirossi. Włoch liczy na to, że z Francji wyjedzie z dobrym rezultatem.
„Capirex” w pierwszej tegorocznej rundzie – Grand Prix Kataru – dojechał do mety na przyzwoitym, dziewiątym miejscu, dzięki czemu w klasyfikacji generalnej dopisał na swoje konto siedem punktów. Nie był to może szczyt marzeń, ale Loris był dość optymistycznie nastawiony po tym rezultacie.
„Naprawdę nie mogę się doczekać, kiedy wsiądę na motocykl. Chociaż sezon już się zaczął, nie mogę uwierzyć, że jesteśmy w połowie maja, a odbyły się dopiero dwa wyścigi,” rozpoczął Capirossi nawiązując po części do odwołania drugiej rundy sezonu, która miała mieć miejsce w Japonii. Nawet pomimo tego, to i tak dość poważne rozciągnięcie w kalendarzu. Dla porównania warto podać fakt, iż zawodnicy Superbike’ów są już po sześciu rundach, łącznie po dwunastu wyścigach!
Po starcie z jedenastego pola w Jerez, już na pierwszym okrążeniu Capirossi wskoczył dwa „oczka” wyżej. Jego marzenia o dobrym wyniku na andaluzyjskiej trasie szybko się jednak skończyły, bowiem Włoch upadł na zaledwie drugim okrążeniu. Po uślizgu przodu wypadł on w ostatnim zakręcie, pozbawiając się przy tym szansy na jakiekolwiek punkty.
„Po tak niedługim czasie ciężko jest ocenić w jakim miejscu się znajdujemy. Po rundzie w Jerez zaliczyliśmy jeden dzień testów, które okazały się dla nas naprawdę dobrymi, bowiem udało nam się zrobić krok do przodu,” komentował dalej 36’latek z Bolonii. Chociaż w wyścigu przejechał on zaledwie niecałe trzy kółka, to podczas poniedziałkowych prób i tak udało mu się poprawić swój czas o 0.7sek.
Po raz kolejny też nie mogło zabraknąć opinii na temat nieprzewidywalności pogody, jaka panuje nieopodal słynnego toru Bugatti. „Le Mans zawsze jest na swój sposób ryzykowne, bowiem nigdy nie wiesz, jakie będą warunki. Podobno tym razem ma być słonecznie, jednak nigdy nie można być pewnym w stu procentach, więc musimy być gotowi na wszystko.”
Na obiekcie Le Mans Włochowi zwykle szło całkiem nieźle, rok temu był tam ósmy, podczas mokro-suchego wyścigu. Ostatni raz na francuskim podium #65 pojawił się w sezonie 2006, kiedy to dojechał do mety jako drugi, przegrywając jedynie z Marco Melandrim.
Na koniec Loris wypowiedział się też na temat swoich oczekiwań co do dalszej rywalizacji w tym sezonie, jak również powiedział kilka słów na temat swojego zespołowego kolegi – Bautisty. „Jestem gotowy do powrotu na motocykl i podekscytowany możliwością walki. Mam też nadzieję, że Alvaro będzie mógł dobrze jeździć. Cały czas się poprawiamy, a do tego wszystkiego potrzeba dwóch silnych zawodników.”