Dla Lorisa Capirossiego nadchodzące wielkimi krokami zmagania o Grand Prix Japonii będą niezwykle ważne. I nie chodzi tu tylko o sam powrót po kontuzji, ale również o to, że dla Włocha będzie to runda na jego ulubionym torze.
Jak pamiętamy, „Capirex” zmuszony był odpuścić Grand Prix Aragonii z powodu kontuzji małego palca lewej ręki, której to nabawił się na swoim domowym obiekcie Misano World Circuit już w drugiej szykanie wyścigu. Owy palec przez ponad tydzień musiał pozostać unieruchomiony, ponieważ #65 chciał odzyskać w nim pełną sprawność. To zmusiło go do odpuszczenia zmagań w Aragonii, jednak teraz powraca na swój ulubiony obiekt – Motegi.
„Mój palec jest w dziewięćdziesięciu procentach sprawny, ale to tylko palec, więc jestem gotowy do jazdy. Codziennie chodzę na fizjoterapię, by ciągle było lepiej. Będę kontynuował ją do samego wyścigu, więc liczę na to, że mój stan poprawi się jeszcze bardziej,” przyznał Capirossi, dla którego będzie to najprawdopodobniej ostatni wyścig w Japonii na maszynie Suzuki. Jak wiadomo, łączony jest on z teamem Pramac Racing, a w niedawno udzielonym wywiadzie dla GPOne.com menadżer Włocha – Carlo Pernat przyznał, że umowa jest niemalże podpisana.
Dla Lorisa ten tor z serii „stop and go” jest jednym z ulubionym i najszczęśliwszym w całym kalendarzu. 37’latek urodzony w Bolonii wygrywał na Motegi trzykrotnie, za każdym razem na Ducati. Miało to miejsce w latach 2005-2007, jednakże na Suzuki nie szło mu już tak dobrze. Podczas swoich dwóch japońskich występów na GSV-R dojeżdżał do mety kolejno na szóstym i siódmym miejscu, a w ten weekend sukcesem będzie finisz w czołowej dziesiątce.
„Kocham Motegi, to mój ulubiony obiekt, a dodatkowo mam z nim związanych wiele miłych wspomnień. Wygrałem tu trzykrotnie, a tym razem niesamowita byłaby walka z najszybszymi facetami – szczególnie, że to niezwykle ważny weekend dla Suzuki. Wiem, że będzie ciężko, ale wierzymy w siebie i jak zwykle damy z siebie sto procent,” dodał „Capirex”, którego najlepszym finiszem w tym roku jest siódme miejsce zdobyte w Katalonii.
Jak już wspomniał #65, ten weekend będzie niezwykle ważnym dla „Błękitnych” – po pierwsze, Suzuki świętować będzie u siebie w domu pięćdziesiątą rocznicę walki w wyścigach motocyklowych. Po drugie, już w ten weekend ma zapaść decyzja o przyszłości maszyn GSV-R w MotoGP – istnieją plotki, że za rok japoński producent wystawi tylko jeden motocykl, a za jego sterami zasiąść ma Alvaro Bautista.