Drugie tegoroczne zimowe testy wypadły, zdaniem zawodników teamu Monster Yamaha Tech3 całkiem pozytywnie. Oto co mieli oni po nich do powiedzenia.
Wciąż lepszym z duetu tegoż zespołu jest oczywiście weteran Colin Edwards, który w czwartek zajął szóste miejsce, będąc drugim najlepszym kierowcą Yamahy. Łącznie w trakcie prób na torze Sepang Amerykanin pokonał sto piętnaście okrążeń, notując ostatniego dnia czas 2’00.966, który okazał się gorszym od liderującego Casey’a Stonera o sekundę i trzy dziesiąte. Warto nadmienić, że w stosunku do pierwszych testów w Malezji #5 poprawił się o 0.685sek.
„Te próby były dla nas niesamowite, świetnie się bawiłem nawet pomimo tego, że przy tej temperaturze warunki były naprawdę ekstremalne. Mam wiele doświadczenia i jeżdżę na motocyklach od zawsze, ale pomimo tego wciąż się uczę. Naprawdę cieszyłem się, gdy tu przyjechaliśmy oraz tym, że mogłem zmieniać motocykl i sprawdzać, które z modyfikacji pracują, a które nie. Wiele dowiedziałem się na temat samej M1-ki oraz opon Bridgestone. Nauczyłem się także, że pomimo tego, iż mam już swoje lata – jeszcze nie powiedziałem ostatniego słowa,” komentował „Texas Tornado”, który dokładnie dziś świętuje swoje trzydzieste siódme urodziny.
Dla Colina nadchodzący sezon będzie już dziewiątym w MotoGP, jednak jego zaangażowanie w pracę i chęć ścigania wcale nie zmalały. W trakcie drugich testów na torze położonym nieopodal Kuala Lumpur pracował on nad poprawą geometrii, by jego Yamaha M1 była jeszcze lepsza w zakrętach w połączeniu z nowym podwoziem. Był on również zadowolony z tego, że udało mu się poprawić przyczepność tylnej opony. Dodatkowo praktycznie wcale nie skupiał się on na czasach i spędził właściwie całe testy na twardych mieszankach opon.
„Przez większą część prób jeździłem na nowej ramie, przede wszystkim eksperymentując z geometrią i zrobiliśmy w tym obszarze spory postęp. Poprawiliśmy, w stosunku do ostatnich testów, wyczucie przodu motocykla, dzięki czemu mogę znacznie lepiej spisywać się w zakrętach. Jestem też bardzo zadowolony z tego, że poprawiliśmy trakcję. Yamaha wykonała świetną pracę, a my wyjeżdżamy z Malezji zmęczeni, ale ze sporą pewnością siebie. Nie mogę się już doczekać testów w Katarze i rozpoczęcia sezonu,” zakończył 37’latek z Houston.
Jeszcze przed rozpoczęciem testów Cal Crutchlow napotkał spore problemy. Wszystko zaczęło się bowiem od tego, iż już w drodze do Malezji nabawił się on zatrucia pokarmowego i poważnie rozważał możliwość zakończenia tych testów zanim tak naprawdę by je zaczął. Na szczęście jednak udało mu się pojawić na torze, ostatniego dnia uzyskując czas 2’02.064, który dał mu czternaste miejsce i sekundową stratę to jego team-partnera, ostatecznie szóstego – Edwardsa.
„Z pewnością był to emocjonujący tydzień i cieszę się, że dobrze się zakończył. Zatrucie pokarmowe, które dopadło mnie w drodze na Sepang nie pomogło mi, przez co przez całe testy czułem się naprawdę słaby. Dwie wywrotki, jakie zaliczyłem pierwszego dnia też nie pomogły w poprawie mojego zaufania co do motocykla. Jeśli mam być szczery, środa to była prawdziwa walka,” mówił Brytyjczyk, którego dwie wtorkowe wywrotki, obie po uślizgach przodu jego M1-ki, na szczęście nie sprawiły, że pogorszył on wciąż niedoleczony uraz barku czy nabawił się nowej kontuzji. „Mój zespół jest jednak fantastyczny i wciąż mocno mnie wspiera, dzięki czemu trzeciego dnia było znacznie lepiej.”
Mistrz serii World Supersport z sezonu 2009 w tym roku dopiero debiutuje w klasie MotoGP i pomimo kłopotów, wciąż jest najlepszym z „rookies”. #35 sporo czasu spędził na pracy nad tempem na twardych oponach Bridgestone przy różnych set-upach. Dodatkowo nadal pracuje on nad dopasowaniem swojego stylu jazdy do Yamahy YZR-M1 i przystosowania się do innej techniki hamowania. Podczas tych trzech dni jazd ostatecznie 25’latek z Coverty pokonał sto trzydzieści sześć okrążeń.
„Po raz pierwszy udało mi się notować bardziej konkurencyjne czasy okrążeń, ale najbardziej cieszy mnie to, że były one spójniejsze i czułem się pewniej na motocyklu. Wykonaliśmy trochę poprawek w przodzie i tyle maszyny, dzięki czemu byłem w stanie jeździć w granicach niskich 2’02. Przód był stabilniejszy, ale jednocześnie chciałbym jeszcze uzyskać nieco więcej przyczepności tyłu. W Katarze znowu czeka mnie sporo nauki, bo chociaż znam ten tor, to nigdy nie jeździłem tam na maszynie MotoGP i to na dodatek przy sztucznym oświetleniu. Jestem przekonany, że zmiany w set-upie, których tu dokonaliśmy, będą pracowały także na Losail,” zakończył Crutchlow.