Trzecie miejsce zwodnika LCR Honda CASTROL, Cala Crutchlowa w niedzielnym wyścigu o Grand Prix San Marino, było jednocześnie jego pierwszym od czasu zwycięstwa odniesionego w Argentynie. Brytyjczyk zaliczył spokojny wyścig, który był domowym dla jego zespołu, a pod koniec – wykorzystując upadek Jorge Lorenzo – awansował do czołowej trójki.
#35 Cal Crutchlow – 3. miejsce (42’12.695): „Zespół wykonał świetną pracę w ten weekend. To domowa runda mojego teamu, byłem zawiedziony tym, że ostatnio nie mogłem się ścigać w moim wyścigu, więc tutaj daliśmy z siebie maksimum. Oczywiście mieliśmy trochę szczęścia z upadkiem Lorenzo w końcówce, ale zbytnio mnie to nie obchodzi, bo świetnie pracowaliśmy.”
„Jestem dumny z mojego zespołu, z którym jedziemy do Aragonii w dobrej formie. Na początku straciłem około sekundy za Viñalesem i Rinsem, przez co potem nie miałem szansy jechania w jednej grupie z Marquezem i Lorenzo, ale tak to już bywa. Na samym początku nie chciałem naciskać za mocno i wyprzedził mnie Rins. Ogólnie jednak jesteśmy zadowoleni i mamy nadzieję, że do końca roku podtrzymamy tę dyspozycję”.
Źródło: inf. prasowa
Szczęściu trzeba pomóc. Był po prostu najlepszy z reszty stawki (AD i JL wraz z Ducati oraz MM są obecnie poza zasięgiem pozostałych). W pokonanym polu zostawił nie byle kogo.
Na marginesie: patrząc na walkę MM z Ducatami odnoszę wrażenie, że Honda jest rzeczywiście słabsza i to więcej, niż odrobinę.
To raczej nie wrazenie tylko rzeczywistość – Ducati ma niesamowicie skonfigurowany motocykl Jedynie MM robi roznice Jeszcze Cal sie coś ciągnie