Home / MotoGP / Czołowa trójka opowiada o wyścigu w Walencji

Czołowa trójka opowiada o wyścigu w Walencji

Podczas wczorajszego wyścigu klasy MotoGP w Walencji po dwóch trzecich dystansu nic nie wskazywało na to, że będzie to najciaśniejszy finisz w erze motocykli o pojemności 800cc. Oto co do powiedzenia po tych zmaganiach miała czołowa trójka.

Przez cały weekend niemalże ton rywalizacji nadawał tegoroczny Mistrz Świata Casey Stoner, który to w kwalifikacjach wręcz rozgromił rywali, sięgając po Pole Position z sekundową przewagą nad drugim Danim Pedrosą. Tymczasem Ben Spies powracał do rywalizacji po opuszczeniu dwóch ostatnich wyścigów – w Australii i Malezji – a wszystko przez kontuzje. Ostatecznie Amerykanin postanowił wystartować w Walencji, gdzie dość niespodziewanie sięgnął po trzecie pole na starcie. Tymczasem Andrea Dovizioso, po upadku na swym ostatnim okrążeniu w kwalifikacjach, na starcie ustawił się zaledwie na ósmym polu.

 

Po zgaśnięciu czerwonych świateł Australijczyk spisał się tak, jak spisać się powinien – bez problemu objął prowadzenie. Włoch natomiast awansował na czwarte miejsce, ale po karambolu w pierwszym zakręcie, nieco tracił do poprzedzającego go, jadącego na lokacie numer trzy, „BigBena”. #4 jednak dobrze wiedział, że aby pokonać swojego team-partnera Pedrosę w walce o trzecie miejsce w tabeli, musiał wywalczyć pięć punktów więcej. W „generalce” przed tą rundą dzieliły ich bowiem cztery „oczka” i nawet gdyby zrównali się ilością punktów, to wygrałby Dani, bo wygrał w tym roku kilka wyścigów, a Andrea żadnego.

 

Wracając jednak do wyścigu – Stoner momentalnie zaczął odjeżdżać, w połowie dystansu mając już dziesięć sekund przewagi nad rywalami. O drugie miejsce walczyli tymczasem zacięcie #26, Dovizioso i Spies. Manewry wyprzedzania zwłaszcza pomiędzy dwoma reprezentantami ekipy Repsol Honda nie sposób zliczyć, jednak od dwudziestego czwartego kółka Dani spadł ostatecznie na czwarte miejsce i zaczął tracić do jadących przed nim zawodników. Tymczasem Ben, po długiej jeździe za „Dovim”, w końcu zdecydował się zaatakować, skutecznie na dwudziestym szóstym kółku. Okrążenie wcześniej jednak zaczęło padać nad torem, toteż prowadzący Casey drastycznie zwolnił. To pozwoliło #4 i „BigBenowi” dogonić go! Amerykanin wyprzedził Australijczyka na dwudziestej siódmej cyrkulacji, podczas gdy Andrea zaczął nieco tracić. Na sam koniec jednak #27 dał z siebie maksimum i pokonał na linii mety Spiesa o zaledwie 0.015sek! Trzeci na metę wpadł tymczasem, blisko sześć sekund za zwycięzcami, Dovizioso.

26’latek z Kurri-Kurri, tegoroczny Mistrz Świata, wygrał wczoraj swój dziesiąty wyścig w tym sezonie! Co ciekawe, Stoner triumfował w pierwszych zmaganiach ery 800-tek jak i ostatnich. „Miałem serce w gardle! Bardzo dobrze mi szło w wyścigu, a wtedy zaczęło padać. Jako, że jechałem pierwszym nie wiedziałem, jak szybko mogę jechać, więc zwolniłem, by w ogóle dojechać do mety, ale nawet kiedy rywale mnie dogonili, byłem w stanie utrzymać się przed nimi. Potem w jednym zakręcie zamiast zredukować bieg do jedynki wrzuciłem luz i Ben mnie wyprzedził. Próbowałem się za nim utrzymać, ale bardzo dobrze się spisywał w tych warunkach. W pierwszej połowie ostatniego kółka miał on ładną przewagę, ale wiedziałem, że jestem szybki w trzecim i czwartym sektorze. Pomyślałem, że muszę zaryzykować i chyba przez cały sezon nie pojechałem na takim limicie. Fantastycznie wygrać na samej mecie, kilkukrotnie tak przegrywałem, więc to tym lepsze uczucie. Gratuluję Benowi, bo zaliczył on wspaniały wyścig, jak i mojej ekipie za ciężką pracę przez cały rok,” potwierdził zarówno pierwszy, jak i ostatni Mistrz Świata ery 800-tek.

 

Bardzo zadowolony z zakończenia sezonu w tym stylu, pomimo przegranej o zaledwie 0.015sek, był także i Ben Spies. Zawodnik ekipy Yamaha Factory Racing zajął na koniec tegorocznego cyklu zmagań ostatecznie piąte miejsce w klasyfikacji generalnej, mając na koncie jeden triumf – z holenderskiego Assen. „Warunki były naprawdę trudne, przy tych delikatnych opadach ciężko było się zorientować, gdzie można nieco bardziej naciskać, a gdzie mniej. Skoncentrowałem się więc na dojechaniu do mety, byłem w stanie jechać za Danim i Andreą i wyprzedzić ich, a kiedy Casey popełnił błąd także znalazłem się przed nim. Ciężko było mi zrozumieć, jak szybko jechać, kiedy nie miałem przed sobą nikogo. Na wyjściu z ostatniego zakrętu popełniłem drobny błąd i Stoner mnie wyprzedził. Jestem jednak szczęśliwy, bo koniec końców spisaliśmy się naprawdę dobrze. Biorąc pod uwagę to, jak poszedł nam ostatni miesiąc, to naprawdę udane zakończenie sezonu. Teraz skupimy się na testach i byciu bardziej konkurencyjnymi za rok. Bardzo dziękuję mojej ekipie i Yamasze, za przygotowanie świetnego motocykla,” potwierdził 27’latek z Houston, który w przeciwieństwie do swojego wciąż kontuzjowanego team-partnera Jorge Lorenzo, jutro przetestuje M1-kę w specyfikacji 2012. Na koniec Amerykanin dodał: „Rano wszyscy wyjechaliśmy na tor by pożegnać Marco, sądzę, że nas słyszał i naprawdę był dumny!”

 

Najbardziej zadowolony po tej rundzie był chyba jednak Andrea Dovizioso, który to dzięki trzeciej lokacie na mecie i piątemu miejscu Daniego Pedrosy, uzupełnił czołową trójkę klasyfikacji generalnej. Dla Włocha, który w tym roku siedmiokrotnie stał na podium, to najlepszy finisz sezonu w MotoGP. „Jestem naprawdę szczęśliwy z powodu tego trzeciego miejsca w mistrzostwach, którego wywalczenie było możliwe dzięki ciężkiej pracy, jaką wykonaliśmy przez cały rok. Przed weekendem wiedziałem, że pokonanie tutaj Daniego będzie naprawdę trudne. Był on ode mnie szybszy także i w wyścigu, więc musiałem opracować dobrą strategię. Wiedziałem, że z powodu doboru opon nie mogę jechać na maksimum przez cały dystans, więc postanowiłem dostać się przed Daniego i nieco go spowolnić, a za każdym razem gdy mnie wyprzedzał, od razu kontratakowałem. To była fajna walka, a gdy zaczęło padać, ja rozpocząłem szybszą jazdę, bo dobrze mi idzie w takich warunkach. Tak czy inaczej pozycja w tabeli była ważniejsza, więc na koniec nie chciałem ryzykować. Bardzo dziękuję mojej ekipie za trzy wspólnie spędzone lata, a ja bardzo się cieszę, że ostatni sezon z Hondą zakończyłem na pozycji numer trzy w tabeli, mojej najlepszej w MotoGP,” powiedział przyszłoroczny zawodnik teamu Monster Yamaha Tech3, który na koniec dodał: „Na ostatnim kółku mocno myślałem o Marco, a dodatkowo udało mi się wywalczyć dobry wynik na obiekcie, na którym zawsze miałem problemy. To on pomógł mi w tym ciężkim zadaniu. Ciao Marco!

AUTOR: nelka-23

Zainteresowana wszelkiego rodzaju sportami motorowymi, głównie MotoGP, WSBK oraz F1. Studentka Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej. Z portalem MOTOGP.PL związana od maja 2006 roku, od 2012 współpracująca z zespołem LCR Honda startującym w MotoGP.

Dodaj komentarz

Niniejsza strona internetowa korzysta z plików cookie. Pozostając na tej stronie wyrażasz zgodę na korzystanie z plików cookie. Dowiedz się więcej w Polityce prywatności.
138 zapytań w 0,895 sek