Fakt wprowadzenia do MotoGP motocykli CRT nadal budzi nieco kontrowersji, a sprzeczni co do trafności owego pomysłu są nawet czołowi zawodnicy klasy królewskiej. Oto, co mieli oni do powiedzenia na temat nowych przepisów.
Zacznijmy od początku, a więc od wyjaśnienia, że maszyny te zbudowane będą z prototypowej ramy oraz silnika z motocykla seryjnego. To sprawi, że kierowcy jeżdżący na nich na początku nie będą zbyt konkurencyjni, ale Dorna Sports robi co może, by różnica między tymi maszynami a prototypami była jak najmniejsza. Z tego powodu postanowiono zrobić jak najwięcej, aby nowi zawodnicy na nowych motocyklach byli w stanie uzyskać 107% czasu triumfatora danej sesji, dzięki czemu zakwalifikują się do wyścigu. Teraz na uzyskanie takiego wyniku będą mieli szansę nie tylko w treningach wolnych czy QP, ale także podczas rozgrzewki. W trakcie warm-upu czołówka sprawdza ustawienia wyścigowe i jest wolniejsza niż przez cały weekend, co będzie dobrą szansą dla zawodników CRT.
Ostatnio ogłoszono też, że Dorna zaakceptowała dziewięć zgłoszeń ekip CRT, do listy dołączając też jeden zespół rezerwowy. Wiadomo też, że poza ścigającymi się w tych teamach Colinem Edwardsem i Randym de Punietem, reszta zawodników ma raczej małe, jeśli nie znikome, doświadczenie jeśli chodzi o jazdę w MotoGP. Amerykanin reprezentować będzie barwy NGM Forward Racing, natomiast team-partnerem Francuza będzie w ekipie „Aspara” Hiszpan Aleix Espargaro. Co do reszty, to Anthony West ścigać się będzie w zespole SpeedMaster, Włoch Michele Pirro jeździć będzie we włoskim zespole Fausto Gresiniego. Na koniec wspominamy także o Brytyjczyku Jamesie Ellisonie, który reprezentować będzie barwy PBM, Danilo Petrucci walczyć będzie w zespole Ioda Racing, a team BQR reprezentowany będzie przez Kolumbijczyka Yonny’ego Hernandeza oraz Hiszpana Ivana Silvę. Zespołem rezerwowym jest team Grillini lub Laglisse.
Najbardziej krytycznie do całego pomysłu nastawiony jest obecny Mistrz Świata klasy królewskiej Casey Stoner. Australijczyk posunął się nawet do stwierdzenia, że jeśli w przyszłości wszystkie motocykle będą tymi CRT (a tak ma być już najprawdopodobniej w 2013 roku), to nie będzie się zbyt długo ścigał w MotoGP. „Myślę, że jeżeli zabijemy prototypy, możemy równie dobrze przerzucić się na wyścigi samochodów turystycznych,” mówił #27 dla eurosport.com. „Nie będzie to wielką różnicą. Jak dla mnie, zabije to cały sens wyścigów. Według mnie nie ma sensu sytuacja, gdzie weźmiesz motocykl drogowy, poprawisz zawieszenie oraz to i owo i będziesz miał konkurencyjną maszynę. Przez wiele lat jeździliśmy na prototypach. Ostatnio zmieniło się kilka rzeczy, koszta mocno wzrosły, a ilość ludzi potrzebnych do uruchomienia tych motocykli wzrosła. Są zdecydowanie bardziej skomplikowane niż stare 500-tki. Jeśli jednak reguły zmienią się jeszcze bardziej na korzyść motocykli produkcyjnych, z pewnością będzie to dla mnie niezbyt fajne i nie wiem, czy chciałbym być tego częścią.”
Optymistyczniej do nowej „ery” nastawiony jest tymczasem Valentino Rossi, który przyznał nawet, że jazda na maszynie CRT nie byłaby dla niego problemem. „Po odejściu Suzuki z MotoGP będziemy mieli na starcie tylko dwanaście fabrycznych motocykli. To nieco smutne i jasne, że musimy zacząć używać mniej kosztownych maszyn. Jeśli to jedyny sposób, nie miałbym problemów z koniecznością jazdy na maszynie CRT, chociaż prawdopodobnie nikt nie byłby z tego powodu zachwycony,” mówił dla La Gazzetta dello Sport 9’krotny Mistrz Świata, a w specjalnym wywiadzie zorganizowanym przez Dainese dodał: „Myślę, że dla tych maszyn pierwszy rok będzie ciężki, ale będą sporo testować, co pozwoli im jeździć coraz szybciej. Uważam, że czeka ich przyszłość w MotoGP. Jeśli chcemy mieć więcej maszyn na starcie i lepsze widowisko, będziemy najprawdopodobniej musieli używać mniej rozwiniętych technicznie maszyn, ale za to mniej kosztujących.”
W powodzenie nowej „kategorii” wierzy tymczasem Dani Pedrosa, który w MotoGP zadebiutował w 2006 roku, a więc w ostatnim cyklu zmagań z motocyklami z silnikami o pojemności 990cc. „Wszystko to będzie oczywiście kosztowało mniej niż obecne motocykle. Warto jednak pamiętać, że zawodnicy w zespołach CRT, poza Edwardsem i de Punietem, będą mieli tak naprawdę znikome doświadczenie. Myślę, że w przyszłym sezonie różnice w czasach będą spore, ale trzeba wierzyć w te maszyny: Moto2 było dobrą zmianą, Moto3 wygląda obiecująco i tak samo może być w przypadku CRT. Jeśli jednak miałbym w przyszłości jeździć na takiej maszynie, nie byłbym zadowolony. Dla mnie byłby to krok wstecz, ponieważ w karierze ścigałem się już na najszybszych prototypach na świecie i nie wiem, czy zabawa byłaby równie fajna jak w przypadku MotoGP,” potwierdził 26’latek z Sabadell w wywiadzie udzielonym Sport.es.
A co o tym wszystkim sądzi Jorge Lorenzo? Mistrz Świata sezonu 2010 uważa, że wszelkie próby zmniejszania kosztów startów w MotoGP i tym samym zwiększenia stawki, są jak najbardziej pozytywne. W wywiadzie udzielonym hiszpańskiej agencji prasowej EFE „Por Fuera” przyznał: „Wszystko, co obniża koszta w trakcie obecnego kryzysu, pozwalając sponsorom mniejszym kosztem dostanie się do tego świata, jest jak najbardziej pozytywne. Według mnie, jeśli w przyszłości moc i prędkości maksymalne zostałyby nieco ograniczone, nie byłoby to wcale złe. W tej chwili bowiem poruszamy się przesadnie szybko i jest to niebezpieczne. Ściganie się przy takich prędkościach jest przyjemne, ale jak już mówiłem, nie zawsze bezpieczne. Nie ma innej opcji – albo to zrobimy [wprowadzając maszyny CRT – przyp. autora], albo nie uzyskamy większej ilości zawodników. To awaryjna decyzja by wypełnić pola startowe.”
A co Wy o tym wszystkim sądzicie? Zapraszamy do dyskusji w komentarzach!