Przeciętnie potoczył się wyścig o Grand Prix Francji dla duetu zespołu Yamaha Factory Racing. Sporo już czasu minęło od chwili, gdy na podium nie stał ani jeden zawodnik jeżdżący na M1-ce…
Od początku zmagań na torze Le Mans było jasnym, że zawodnikom jeżdżącym na Yamahach ciężko będzie dotrzymać kroku kierowcom Hondy. Bo chociaż trasa ta od zawsze odpowiadała M1-kom, w tym roku było nieco inaczej. I tym oto sposobem Jorge Lorenzo każdą sesję treningową kończył poza ścisłą czołówką, a w sesji kwalifikacyjnej zajął piąte miejsce, a więc pierwszy raz wypadł z pierwszej linii od czasu ubiegłorocznych zmagań w Japonii, gdy ruszał on z początku drugiego rzędu. Hiszpan jasno dawał też do zrozumienia, że jeśli ktoś przed nim nie popełni błędu, o podium będzie naprawdę ciężko.
Niedziela nie rozpoczęła się dla 24’latka z Majorki najlepiej, bowiem już na pierwszym okrążeniu sesji warm-up wylądował on na deskach, a jego M1-ka stanęła w płomieniach. Do wyścigu ruszył więc na zapasowej maszynie i chociaż początkowo jechał nawet na trzeciej pozycji, szybko spadł na piąte miejsce. O lokatę numer cztery walczyć musiał najpierw tylko z Andreą Dovizioso, a później także i z Valentino Rossim. Z powodu jazdy z uszkodzonym palcem, a także nienajlepszego rytmu, #1 na metę wpadł, dzięki wywrotce Daniego Pedrosy i karze przejazdu przez boksy Marco Simoncelliego, na czwartej lokacie.
„Generalnie sądzę, że wyścig był dla nas całkiem niezły. Ten wynik i punkty są ważne dla sytuacji w mistrzostwach. Oczywiście chciałbym walczyć z Casey’em i innymi zawodnikami z czołówki o zwycięstwo, ale na chwilę obecną jest to bardzo trudne,” mówił „Por Fuera”, który dodał, że teraz pozostaje mu jedynie czekać na ulepszenia motocykla od Yamahy. „Na razie jedyne co mogę zrobić to starać się finiszować na najlepszej możliwej pozycji, wyciągać pełnię potencjału z motocykla i czekać na dalsze ulepszenia,” zakończył obrońca tytułu mistrzowskiego, który obecnie jest liderem klasyfikacji generalnej z przewagą dwunastu punktów nad Stonerem.
Problemy też już od początku jazd we Francji miał Ben Spies, który nie ukończył tutejszych ubiegłorocznych zmagań z powodu wywrotki. Tym razem jednak Amerykanin poprawiał się z każdą sesją, by w kwalifikacjach dosłownie w ostatniej chwili awansować na pozycję numer osiem. Do wyścigu #11 ruszał z jasnym celem: dojechać do mety i zdobyć jak najwięcej punktów, by poprawić – po upadkach w Jerez de la Frontera i Estoril – wręcz fatalną lokatę w klasyfikacji generalnej.
Po zgaśnięciu czerwonych świateł „Big Ben” pozostał na ósmym miejscu, a po wywrotce Colina Edwardsa, od w drugiej fazie wyścigu rozpoczął on, po upadku Daniego Pedrosy, walkę o lokatę numer sześć z innym swoim rodakiem – Nickym Haydenem. Ostatecznie jednak to młodszy z „Jankesów” wyszedł z tej rywalizacji obronną ręką i gdy Marco Simoncelli musiał karnie przejechać przez aleję serwisową wydawało się, że 26’latek z Houston może być nawet piąty. Wyżej wspomniany Włoch ścigający się z numerem #58 wyprzedził jednak ubiegłorocznego „Rookie of the Year” na ostatnim okrążeniu.
„To był całkiem ekscytujący wyścig. Popełniłem dwa błędy na dwóch pierwszych kółkach, przez co Colin i Valentino nieco mi uciekli. Starałem się jechać najszybciej jak to możliwe by ich dogonić, a kiedy Colin nieszczęśliwie się przewrócił, jego motocykl znalazł się na środku toru. Przez to, że aby go ominąć musiałem zwolnić i dogonił mnie Nicky,” komentował tymczasem Spies, który dzięki szóstej pozycji w klasyfikacji generalnej awansował na dwunaste miejsce z dorobkiem dwudziestu punktów. „Trochę powalczyliśmy z Nickym, ale wkrótce udało mi się od niego odjechać i skupić się na trzymaniu dobrego rytmu. Zdobyłem szóste miejsce, a te punkty są ważne dla mistrzostw.”
Całkiem zadowoleni z wyników swoich podopiecznych byli także i dyrektor oraz menadżer zespołu Yamaha Factory Racing. Ten pierwszym, Massimo Meregalli mówił: „Dla nas to ważne wyniki, bo Jorge wciąż prowadzi w tabeli, a Ben wywalczył pozytywny rezultat i zdobył nieco punktów.” Obecny menadżer ekipy Wilco Zeelenberg z kolei potwierdził, iż bez poprawek od Yamahy, trudno będzie im walczyć o zwycięstwa. „To był trudny wyścig, ale ostateczne wyniki nie są złe. Nie mówię tu o czwartej lokacie Jorge, ale o tym, że z przewagą dwunastu punktów prowadzi w tabeli. Będziemy czekać na większe poprawki,” potwierdził Holender.