Kwalifikacje na torze Phillip Island w Australii zdecydowanie nie poszły po myśli Andrei Dovizioso. Włoch w tej fazie sezonu musi skupić się na odrabianiu jak największej liczby punktów do poprzedzającego go w klasyfikacji generalnej, Marca Marqueza. Zadanie to będzie znacznie utrudnione, ponieważ kierowca Ducati wystartuje w jutrzejszym wyścigu dopiero z jedenastej pozycji. Przypomnijmy, że jego strata do Hiszpana wynosi 11 „oczek”.
Przyczyny słabej postawy podczas kwalifikacji można szukać w FP4, kiedy to Dovizioso zaliczył uślizg przodu. Sam zawodnik wyjaśnił, że „przednia opona o średniej twardości była na limicie od prawej strony, zahamowałem za mocno i straciłem przyczepność przodu. To klasyczna wywrotka na torze Phillip Island. Sprawiła ona, że straciłem nieco pewności w wyczuciu przodu motocykla i w rezultacie nie wykonałem dobrego okrążenia.”
Zawodnik Ducati uspokaja jednak tych, którzy upatrują w wywalczonej przez niego pozycji startowej oznak słabej dyspozycji przed jutrzejszym wyścigiem. W jego opinii Marquez, który zdobył pole position, nie ma nad nim aż tak dużej przewagi. Włoch zaznaczył również, że do czasu wywrotki był w stanie utrzymywać równe tempo, a jazda na motocyklu nie dostarczyła żadnych niepokojących oznak.
„Uważam, że realia nie mają swojego odbicia w tym, co pokazały kwalifikacje. Marc co prawda ma lepsze tempo, ale my jesteśmy tuż za nim. To jednak zbyt mało i musimy nad tym popracować – mamy różnicę, którą musimy nadgonić. Wczoraj nie miałem aż tak złych odczuć, dzisiaj również, nim nie zaliczyłem wywrotki, przed którą utrzymywałem stałe tempo.” – skomentował Dovizioso.
„Mamy pewne limity, jednak istotne jest to, aby stworzyć dobrą współpracę między mną a motocyklem i bym mógł jechał płynnie w wyścigu, ponieważ sam wyścig jest dość długi, a zużycie tylnej opony jest stosunkowo wysokie. Na dystansie 27 okrążeń wszystko może się zdarzyć.” – dodał kierowca Ducati.
Źródło: motogp.com
Przydałaby się jutro taka pogoda jak w Japonii…