Dzisiejszy wyścig o Gran Premio bwin de España okazał się idealnym dla Jorge Lorenzo. Warto zaznaczyć, że dla Hiszpana to pierwsze zwycięstwo na domowym torze od czasu jego przejścia do MotoGP!
Rok temu, goniąc trzeciego Casey’a Stonera #99 przewrócił się, więc oczywistym było, że w tym sezonie nie dopuści do powtórki tej sytuacji. I chociaż w kwalifikacjach był drugi, wielu upatrywało w nim murowanego faworyta do zwycięstwa. Po starcie jednak nic na to nie wskazywało, bowiem spadł on na piąte miejsce i przez długi czas nie mógł znaleźć swego rytmu z pełnym bakiem.
Po małej walce, dopiero na piątym okrążeniu zdołał pokonać on, jadącego wówczas na czwartym miejscu, Stonera. Zanim jednak doszło do pokonania Australijczyka przez „Por Fuerę”, ten pierwszy popełnił spory błąd, gdyż w jednej chwili Jorge odrobił do niego aż sekundę. Po kolejnych pięciu cyrkulacjach Hiszpan dogonił Nicky’ego Haydena i wyprzedził go. Co ciekawe, obu zawodników fabrycznego zespołu Ducati #99 pokonał podczas hamowania na końcu tylnej prostej.
„Moim odwiecznym marzeniem było odniesienie zwycięstwa w MotoGP na torze w Hiszpanii. To było jak film, w którym wszystko może się wydarzyć. Ten wyścig okazał się niezwykle trudnym, bowiem miałem naprawdę słaby start, a przez kilka następnych okrążeń ciężko mi się jechało. Postawiłem więc przed sobą trudne zadanie do wykonania,” stwierdził Lorenzo.
Po wyjściu Hiszpana na trzecie miejsce wydawało się mało prawdopodobne, że dojedzie on do drugiego Valentino Rossiego. Szybko jednak zaczął odrabiać on straty do Włocha, którego udało mu się wyprzedzić na dwudziestym drugim okrążeniu. „Kiedy złapałem swój rytm, zacząłem jechać jak demon, by dostać się jeszcze wyżej. Gdy wyprzedziłem Valentino wiedziałem, że nie będzie łatwo. Postanowiłem jednak dać z siebie wszystko, by wygrać i to jedyne, o czym wtedy myślałem.”
To jednak nie był koniec emocji, jakie zafundował nam 22’latek z Majorki, który już pojutrze świętować będzie 23-cie urodziny. Na dwa kółka przed metą dojechał on do liderującego Daniego Pedrosy. Oczywistym było, że to #99 jest szybszy i lada chwila będzie chciał wyprzedzić swego rodaka. Przez półtora okrążenia nie było wiadomo, który z tego duetu zainkasuje dwadzieścia pięć punktów…
„Zaliczyłem świetną walkę z Danim, a w jednej chwili o mało co się nie przewróciliśmy, więc musiałem spróbować ponownie!” komentował dalej „Por Fuera” nawiązując do sytuacji z przedostatniego kółka. Wtedy to on znalazł się na zewnętrznej, a #26 po wewnętrznej ostatniego zakrętu toru. I niczym pięć lat temu Valentino Rossi i Sete Gibernau, tak tym razem to ci dwaj Hiszpanie zderzyli się ze sobą, o mały włos nie lądując w żwirze.
„Wiem, że lepiej byłoby wygrać jadąc spokojnie z przodu, jednak dziś to nie była nasza droga i musiałem walczyć na każdym okrążeniu. To był niesamowity dzień! Nadal nie mogę uwierzyć, że spełniłem moje marzenie przed tyloma hiszpańskimi kibicami w tym magicznym miejscu,” dodał na koniec Jorge.
#99 najpierw w żwir wbił flagę ze słynnym napisem „Lorenzo’s Land”, by później wskoczyć do zbiornika wodnego znajdującego się obok nitki toru. Nie byłoby w tym nic zaskakującego, gdyby nie fakt, że #99 zrobił to w kombinezonie, kasku, rękawicach i butach! To wprawiło w zachwyt hiszpańskich kibiców, którzy już i tak byli w siódmym niebie po zwycięstwach ich rodaków w 125-tkach oraz nowej klasie Moto2 (byli to kolejno Pol Espargaro oraz Toni Elias).
Bardzo zadowolony z tego zwycięstwa był również Wilco Zeelenber, nowy zespołowy menadżer „Por Fuera”. „To fantastyczne wygrać wyścig w ten sposób! Całe te zmagania były niesamowite, szczególnie dziesięć ostatnich okrążeń, kiedy toczyła się walka na krawędzi. Jorge był piekielnie szybki na koniec wyścigu, co jest zdumiewające,” twierdził Holender nawiązując do tego, ze Hiszpan swój najlepszy czas jednego okrążenia w wyścigu osiągnął na 24-tym z 27-miu kółek!
„Wciąż zastanawiamy się, dlaczego jest on tak mocny pod sam koniec zmagań. Myślę, że to połączenie jego stylu jazdy i pewności siebie, bowiem z technicznego punktu widzenia nie wygląda to na coś złego,” mówił dalej Wilco. Co ciekawe, tak jak w Doha, tak i dziś na torze Jerez obecny lider tabeli generalnej złapał przysłowiowy drugi oddech pod sam koniec zmagań.
Na koniec Zeelenber przedstawił cele jego ekipy na nadchodzący sezon: „Chcemy być na podium podczas każdego weekendu. Wszyscy wiemy, że jest wielu wspaniałych zawodników, którzy również chcą wygrywać, więc nie będzie łatwo. Zawsze byliśmy pewni naszego potencjału, a teraz jesteśmy jeszcze pozytywniej nastawieni.”