Organizująca wyścigi grand prix Dorna zabiega o przeniesienie październikowego GP Australii na bardziej korzystny pogodowo miesiąc od 2021 roku. Zgodnie z planem, miałby to być marzec lub kwiecień. Obecnie wyścig na Phillip Island odbywa się w drugiej połowie października, gdy w Australii jest wiosna. Zawodnicy narażeni są na opady deszczu i silne wiatry, w związku z położeniem obiektu tuż nad brzegiem oceanu.
Plany przeniesienia na kalendarzową australijską jesień, czyli naszą wiosnę, istniały od dawna, ale problemem jest to, że tuż obok, w Melbourne, w niedługim odstępie znalazłoby się GP Australii Formuły 1. Dodatkowo, na Phillip Island kilka tygodni wcześniej rozgrywana jest pierwsza runda World Superbike.
Zawodnicy już od dawna naciskają na zmianę terminu na korzystniejszy, jednak nie mają zbyt dużego wpływu na kształt kalendarza. W październikowym terminie zdecydowanie więcej jest dni, kiedy pogoda jest niesprzyjająca – zupełnie odwrotnie niż na wiosnę.
Ilu jeszcze musi się połamać, aby Dorna coś zrobiła?
Bardziej korzystniejszy droga redakcjo? A co do samego terminu, trzeba o to walczyć. W tym roku poobijał się Oliveira, (na glebę Fabio w FP wpływu pogoda raczej nie miała) ile jeszcze wypadków musi być, żeby coś z tym zrobić? Zamienić z F1!
Odpukać, ale federacje robią ruchy dopiero jak stanie się tragedia.
A co z tego, że w podobnym terminie jest F1 w Australii.
Jeżeli skoki narciarskie są w Zakopanem w zimie to biegi mają być w lecie? Durna ideologia.
Impreza ma być bezpieczna dla zawodników i widzów, wszystko inne jest mniej istotne.
Ale organizatorzy patrzą tylko na kasę.