Chociaż do zakończenia sezonu 2011 zostało już coraz mniej, nadal nie wiemy kilku istotnych faktów co do przyszłorocznych składów. Teraz jednak kolejna część układanki znalazła najprawdopodobniej swoje miejsce…
Jak donoszą bowiem zagraniczne media, w kolejnym cyklu zmagań Andrea Dovizioso ścigać się będzie w zespole Monster Yamaha Tech3, gdzie do swojej dyspozycji otrzyma satelicką M1-kę. Decyzja Włocha może nieco dziwić, bowiem miał on propozycję ścigania się na fabrycznej Hondzie RC 213V w ekipie prowadzonej przez Lucio Cecchinelliego.
Oznacza to, ni mniej ni więcej, koniec długiej współpracy #4 z Hondą, która to rozpoczęła się jeszcze w 2002 roku podczas jego startów w klasie 125cc. To właśnie z producentem z Japonii „Dovi” sięgnął w sezonie 2004 po tytuł mistrzowski w najniższej kategorii, by potem wraz z nią przenieść się do 250-tek. Tam dwukrotnie kończył on sezon na drugiej pozycji, a raz był w klasyfikacji generalnej trzeci. Dalej za sterami Hondy zadebiutował on także i w MotoGP, gdzie rozpoczął ściganie trzy lata temu.
W 2008 i 2009 roku wywalczył kolejno jedno trzecie miejsce i jedno zwycięstwo. W ubiegłym sezonie było jednak znacznie lepiej, bowiem do trzech drugich lokat dołożył cztery trzecie i jedno Pole Position. W tym póki co cztery razy był on drugi i raz trzeci, ale co najważniejsze – nadal zajmuje pozycję numer trzy w klasyfikacji generalnej. Jego przewaga nad czwartym Danim Pedrosą wynosi jednak zaledwie jeden punkt.
Wracając jednak do tematu… chociaż na RC 212V 25’latek jest szybki, to jednak brakuje mu kropki nad „i” – regularniej walki o zwycięstwa. Dodatkowo przed rozpoczęciem obecnego cyklu zmagań pomiędzy Repsol Hondą a Dovizioso doszło do pewnego konfliktu, spowodowanego poniekąd przez przyjście do zespołu Casey’a Stonera. Zapis w umowie gwarantował Andrei przedłużenie jej, gdyby w połowie sezonu 2010 zajmował co najmniej piąte miejsce w tabeli, a wówczas był on w niej trzeci. Z tego też powodu fabryczna ekipa Hondy w tym roku liczy nie dwóch, a trzech zawodników.
Od początku 2011 roku było jednak jasne, że w pierwszym cyklu zmagań motocykli o pojemności 1000cc Włocha nie zobaczymy w pomarańczowych barwach. I chociaż Honda zaoferowała mu fabryczną RC 213V w satelickim zespole LCR Honda MotoGP, to jednak najprawdopodobniej z oferty tej #4 nie skorzysta. Wpłynąć na to miał podobno fakt, iż to Marco Simoncelliemu HRC jako pierwszemu zaproponowało fabryczny motocykl na kolejny sezon. Jak wiadomo – to „Dovi” jest wyżej niż #58 w klasyfikacji generalnej, a sam „SuperSic” pokonywał w tym roku swojego rodaka zaledwie dwa razy.
Wybór Dovizioso wydaje się być jednak dobrym posunięciem, jeśli weźmiemy pod uwagę konkurencję w Hondzie… wydaje się, że Stoner pozostanie w tej ekipie na lata, a pozycja Pedrosy także jest raczej niezagrożona, nawet pomimo niezadowolenia z jego otoczenia. Do tego dodać trzeba Simoncelliego, w którego HRC nadal mocno wierzy, a kolejny sezon taki jak obecny może kategorycznie zakończyć jego współpracę z tym producentem. Na horyzoncie pojawił się także i Marc Marquez – niezwykle szybki osiemnastolatek, który najprawdopodobniej już w 2013 roku dołączy do fabrycznej ekipy Hondy w MotoGP.
Dalsza część artykułu na drugiej stronie…
Czytaj dalej >>
Spójrzmy też na to, iż w fabrycznym zespole Yamahy na koniec przyszłego sezonu kończą się umowy zarówno Jorge Lorenzo jak i Bena Spiesa. Hiszpan oczywiście potwierdza swoją formę, ale po Amerykaninie spodziewano się trochę więcej. To jednak on jest jednym z zaledwie czterech zawodników, któremu udało się wygrać w tym roku wyścig. Wracając do Andrei… Jeśli przyszły rok w ekipie Herve Poncharala byłby w jego wykonaniu naprawdę dobrym, można pokusić się o stwierdzenie, że prawdopodobnie przeniesiono by go do fabrycznego zespołu. Kontrakt podpisany przez Włocha z Tech3 opiewa podobno na jeden rok, a dodatkowo po sezonie 2012 umowy wygasają także kierowcom podstawowych teamów Ducati i Hondy, więc wszelkie roszady będą możliwe. Mało tego, nowy motocykl producenta z Iwaty wydaje się być naprawdę konkurencyjnym…
Brak podpisania umowy przez Dovizioso z LCR Honda MotoGP sprawia, że teraz wielu zastanawia się, kto zajmie miejsce Toniego Eliasa. Najbardziej prawdopodobnymi opcjami nadal są Alvaro Bautista, John Hopkins oraz były podopieczny Cecchinelliego – Randy de Puniet. Niemiecka prasa donosi jednak, że miejsce pierwszego Mistrza Świata klasy Moto2 zajmie „znany zawodnik MotoGP”, co może sugerować, że będzie to właśnie Francuz ścigający się z numerem #14.
Ciekawe jest także i to, że brak fabrycznej RC 213V w teamie LCR za rok może oznaczać, iż owa maszyna jest przysłowiowo „do wzięcia”. Jedynym rozsądnym kandydatem do otrzymania owej maszyny, kandydatem który ma potencjał i poparcie HRC – by wydać na to od czterech do pięciu milionów euro – wydaje się być Marc Marquez. Obecny lider klasyfikacji generalnej Moto2 przejdzie do klasy królewskiej w niedalekiej przyszłości i wciąż mówi się, iż może to być rok 2012. Patrząc na obecną dyspozycję #93 wydaje się, że w pośredniej kategorii nie ma on już nic do udowodnienia, a im szybciej przejdzie do MotoGP – tym szybciej zacznie uczyć się tej klasy. Spójrzmy na to, że Hiszpan wygrał siedemnaście z ostatnich dwudziestu ośmiu wyścigów, w których brał udział.
Dla Tech3 podpisanie kontraktu z 25’latkiem z Forli to także rozsądna decyzja. Jak wiadomo, w swoich szeregach w klasie królewskiej Herve Poncharal ma już Cala Crutchlowa, toteż przejście do jego ekipy Eugene Laverty’ego z WSBK wydaje się w tej chwili mało prawdopodobne. Wszak lepiej mieć na pokładzie jednego zawodnika wciąż uczącego się MotoGP i jednego bardziej doświadczonego, niż praktycznie dwóch nowicjuszy.
Warto nadmienić na koniec, że to wszystko to wciąż tylko plotki i wszystkiego nie wiemy na pewno. Jak widać, chociaż sezon 2011 prawie się skończył, to „silly season 2012” trwa w najlepsze…