Zepsuta pompa wody była powodem wycofania się Andrei Dovizioso z wyścigu o GP Hiszpanii. Włoch zakwalifikował się w Jerez na czwartej pozycji, jednak wyścig nie układał się po jego myśli. Dovizioso spadł na siódme miejsce, za Daniego Pedrosę i oba motocykle Suzuki.
Potem nagle na dziewiątym okrążeniu #04 zwolnił i zasygnalizował awarię. To dla niego trzeci z rzędu wyścig z problemami. Ukończył z nich tylko jeden – GP Argentyny, gdzie pchał motocykl na linię mety po upadku, spowodowanym przez Andreę Iannone.
„Niestety, mieliśmy problem z pompą wody. Woda wydostała się na tylne koło i dwa czy trzy razy prawie się rozbiłem. Musiałem się wycofać.” – powiedział po wyścigu rozczarowany zawodnik Ducati.
„To bardzo zła sytuacja, bo w ostatnich wyścigach nie zdobyłem żadnych punktów, to bardzo niedobre dla mistrzostw. Ale czasem tak się zdarza. Trzeba spojrzeć na pozytywne strony – nie upadłem, dobrze czułem się na motocyklu, więc na Le Mans pojadę z taką samą pewnością siebie, z jaką przyjechałem tutaj.” – dodał.
Pomimo że w stajni Ducati bardziej trzymam za Iannone, to zrobiło mi się autentycznie przykro jak zobaczyłem że Dovi musi zjechać przez awarię.
Szkoda Doviego – cholerny pech w tym sezonie – może karta się odwróci. Życzę mu jak najlepiej.!!!
Wydaje się, że w Ducati zrobili kolejny krok by dogonić Yamahę i Hondę, a tymczasem wszystkie wysiłki Doviego torpeduje pech albo inny zawodnik. Szkoda, mam nadzieję, że dalej w mistrzostwach zbierze solidne punkty, a najlepiej zwycięstwo w wyścigu.
Pamiętam jak w 250-tkach Lorenzo dość często upadał a potem to się skończyło. Stoner także w swoich początkach w klasie MotoGP kilkanaście razy zaliczył upadki – potem także to się skończyło i został jednym z największych zawodników MotoGP. Trzymam więc kciuki za Doviego i bardzo mu życzę aby ta zła passa upadkowo-awariowa skończyła się w Jerez i we Francji mógł w końcu powalczyć bez pecha. On tak fantastycznie późno hamuje że jest naprawdę trudnym do wyprzedzenia zawodnikiem i może jeszcze pokazać klasę. Należy mu się to.
Wielki pech
Wielki pech. Oby to ostatni taki wyścig.
Ciekawe jak na takie kłopoty za rok będzie reagował niejaki Jerzy Lorenty?
@jedrzej-turczynoff – jak to jak ? Jak zwykle – dąsem i jękiem :-))