Podobnie jak jego zespołowy kolega z zespołu San Carlo Honda Gresini, tak i Marco Simoncelli zaliczył wczoraj swój najlepszy finisz w tym roku. Miniony weekend był więc naprawdę udanym dla włoskiej ekipy.
„SuperSic”, w przeciwieństwie do Marco Melandriego, nadal ściga się na zawieszeniu marki Öhlins, więc teoretycznie miał nieco ułatwione zadanie, gdyż nie musiał od początku zbierać danych. W rzeczywistości wcale nie było jednak łatwiej, bowiem przecież Włoch dopiero debiutuje w klasie MotoGP.
W pierwszym treningu wolnym 23’latek z Cattolicy uplasował się na dwunastym miejscu, tracąc półtorej sekundy do lidera. W sobotę rano było już nieco lepiej, bowiem mógł się on popisać jedenastą lokatą. Po sesji kwalifikacyjnej, pomimo zakończenia jej na trzynastym miejscu, był on dość zadowolony. Wszystko dlatego, że na twardych oponach szło mu całkiem nieźle, jednak na miękkiej mieszance nie był w stanie zbytnio poprawić swego wyniku.
„Jestem całkiem zadowolony z tego wyścigu, do kilku miejsc wyżej nie straciłem sporo. Z drugiej jednak strony nieco bardziej walczyłem z motocyklem aniżeli wczoraj [sobota],” rozpoczął #58, który całkiem nieźle ruszył do wyścigu, awansując w pierwszej szykanie kilka miejsc wyżej. Potem również radził sobie bardzo dobrze, przez długi okres czasu jadąc na ósmym miejscu.
Na dwóch ostatnich okrążeniach Marco pokonało jednak dwóch Hiszpanów. Najpierw wyprzedził go Hector Barbera, a na „last lapie” lepszy okazał się również Aleix Espargaro. Warto też przypomnieć, że cała ta trójka debiutuje w tym roku w klasie królewskiej, a w niedzielnym wyścigu walczyła o coś jeszcze – o miano najlepszego pierwszoroczniaka w rundzie o Grand Prix Francji.
„Czuję się trochę zawiedziony tym, że na sam koniec zmagań pokonali mnie Barbera i Espargaro. Oczywiście miło byłoby finiszować na ósmym miejscu, jednak tak się nie stało,” kontynuował obecnie dziewiąty w klasyfikacji generalnej Simoncelli, który dotychczas zgromadził na swym koncie szesnaście punktów. Warto też nadmienić, że do tej pory Włoch jest najlepszym z debiutantów!
W pierwszej rundzie tego sezonu – GP Kataru – dojechał on do mety jako jedenasty, a podobny scenariusz miał miejsce również podczas GP Hiszpanii. Wczoraj jednak udało mu się awansować o jedną lokatę wyżej. „Na tym etapie bardzo ważnym jest dla mnie kończenie wyścigów, a dziś [niedziela] pomimo tego, że nie byłem tak szybki jak się tego spodziewałem, wywalczyłem dobry wynik.”
Następna runda sezonu już za dwa tygodnie we Włoszech. Zarówno dla „SuperSica” jak i całego teamu San Carlo Honda Gresini będzie to domowy weekend. „Teraz musimy przeanalizować dane, by się poprawić, jednak już z niecierpliwością czekam na wyścig w Mugello,” dodał na koniec #58, Mistrz Świata klasy 250cc sprzed dwóch lat.