Zwykle w takich przypadkach jak dzisiejsza tragiczna śmierć Marco Simoncelliego zadajemy sobie pytanie, dlaczego młody, utalentowany zawodnik musiał zginąć w ten sposób. Dyrekcja Wyścigowa wyjaśniła okoliczności dzisiejszego wypadku…
Na drugim okrążeniu wyścigu o Grand Prix Malezji Włoch, walcząc o czwarte miejsce, zaliczył uślizg i wciąż trzymając się motocykla, zaczął zjeżdżać na wewnętrzną stronę toru. Szczęśliwie #58 ominęli Alvaro Bautista i Nicky Hayden, a on sam tymczasem nadal zjeżdżał na wewnętrzną na wyjściu z jedenastego zakrętu. Niestety zarówno Colin Edwards jak i Valentino Rossi nie mogli nic zrobić i uderzyli w „SuperSica”. Amerykanin także się przewrócił i wybił lewy bark, podczas gdy Marco sunął jeszcze po asfalcie już bez kasku, twarzą zwróconą do nawierzchni. #46 tymczasem wyjechał na trawę i bez większych problemów wrócił do boksu.
O godzinie 16:56 24’latek z Catoliccy zmarł wskutek poniesionych obrażeń w Clinica Mobile, po trwającej trzy kwadranse reanimacji. Wszyscy łączą się w bólu z rodziną, przyjaciółmi i zespołem Włocha. Zgodnie z nieoficjalnymi informacjami, siostra byłego Mistrza Świata klasy 250cc chciała zezwolić na oddanie organów swojego brata, ale z powodu rozległych obrażeń zawodnika, nie było to możliwe. Tymczasem niedługo po tym Dyrekcja Wyścigowa zorganizowała specjalną konferencję, trwającą pięć minut, z powodu tej tragedii.
Na konferencji pojawiło się pięć osób, które przemawiały. Byli to: Dyrektor Wyścigu i reprezentant IRTA Paul Butler, z ramienia FIM wystąpił Claude Danis, specjalista ds. bezpieczeństwa Franco Uncini, doktor Claudio Macchiagodena z Clinica Mobile i reprezentant Dorny Javier Alonso.
Michele Macchiagodena powiedział: „Jestem bardzo smutny z powodu tego, że jestem tutaj i opowiadam o śmierci naszego przyjaciela, Marco Simoncelliego. Podczas wypadku, w trakcie którego został on uderzony przez innych zawodników, doznał on poważnych obrażeń głowy, szyi oraz klatki piersiowej. Kiedy dotarł do niego personel medyczny, był on nieprzytomny. W karetce doszło do zatrzymania akcji serca, a nasz zespół rozpoczął resuscytację.”
„W Centrum Medycznym z pomocą naszych oraz lokalnych lekarzy, udało nam się go zaintubować i odsączyć trochę krwi z klatki piersiowej. Reanimacja trwała czterdzieści pięć minut, staraliśmy się mu pomagać najdłużej jak to było możliwe. Niestety, nie udało nam się go uratować i Marco zmarł o godzinie 16:56 czasu lokalnego.”
Paul Butler tymczasem odpowiedział na pytanie związane z tym, iż #58 spadł kask podczas upadku: „Myślę, że jeśli mogę, wolałbym odpowiedzieć później. Wszystkie konsekwencje i okoliczności wypadku zostaną dokładnie zbadane.” Na koniec też wypowiedziano się na temat stanu zdrowia Colina Edwardsa, który upadł razem z Marco. „Miał on wybity lewy bark, ale przy pomocy znieczulenia ramię nastawiono i wszystko jest już w porządku.”
Butler zakończył konferencję dodając: „Nasze wyrazy współczucia kierujemy w stronę jego rodziny i chcemy pokazać w każdy możliwy sposób, jak wielki respekt on u nas budził.”