Eksperci zgodni: „Postęp Hondy zauważalny”

W ostatnich latach Honda stała się najgorszym motocyklem w stawce, praktycznie nie nadającym się do jazdy. Jej kierowcy rzadko punktowali oraz często zaliczali wywrotki. To m.in. zmusiło Marca Marqueza do opuszczeniu szeregów japońskiej stajni. Wieloletnią współpracę zakończył również Repsol. W tym sezonie jednak nastąpił znaczący postęp osiągów Hondy, co zauważają eksperci.

Już w trakcie przedsezonowych testów w Malezji i Tajlandii kierowcy Hondy wyrażali pozytywne zdanie na temat motocykla Hondy. Szczególnie widać to po Joanie Mirze, który był jednym z najczęściej wywracających się zawodników w stawce. Mistrz Świata z 2020 roku narzekał przede wszystkim na przód maszyny, który zwyczajnie nie chciał skręcać. Teraz jego odczucia są zgoła odmienne.

Kliknij, aby pominąć reklamę

Podczas GP Tajlandii kierowcy Hondy notowali obiecujące wyniki. Joan Mir i Johann Zarco zdołali zakwalifikować się do Q2. Hiszpan do czasu wywrotki jechał w czołowej dziesiątce. Ostatecznie Francuz dojechał na wysokim 7. miejscu w niedzielę. Luca Marini był 12., natomiast debiutant Somkiat Chantra 18.

Znaczny wzrost osiągów Hondy nie umknął uwadze ekspertów. Sylvain Guintoli, kiedyś Mistrz Świata World Superbike z 2014 roku, a obecnie dziennikarz TNT Sports, oznajmił: „Honda poczyniła ogromne postępy. Mir powiedział na Sepang oraz po testach w Buriram, że odczucia przodu są zdecydowanie lepsze. Mógł hamować później, gdyż lepiej czuł przednią oponę. W zeszłym roku co tydzień zaliczał wywrotki. Nie miał pojęcia, co się dzieje. Nie miał również tempa. Ale coś znaleźli. Odzyskał czucie motocykla”.

Guintoli zaznacza, że mocną stroną Joana Mira jest późne hamowanie. Dlatego też po nim szczególnie widać znaczny postęp Hondy: „Styl jazdy Mira polega na ostrym hamowaniu. Hamuje późno. Potrafi znaleźć absolutny limit w tym zakresie. Dotąd jednak nie potrafił tego wykorzystać na Hondzie. Ich motocykl wygląda jednak obecnie dużo lepiej w tym względzie. I szczególnie widać to po osiągach Joana”.

Kliknij, aby pominąć reklamę

Swoje zdanie wyraził również Neil Hodgson, Mistrz Świata World Superbike z 2003 roku. Brytyjczyk podkreślił, że japońscy producenci przyjęli europejską filozofię pracy, dzięki czemu widać u nich postępy: „Miło jest widzieć zdecydowanie lepsze osiągi Hondy. W ostatnich trzech latach byli w katastrofalnej formie. Japońscy producenci przyjęli więcej europejskich inżynierów i czerpią wiedzę z europejskich producentów. Ci bowiem są obecnie na kosmicznym poziomie”.

Hodgson miał tu na myśli również Yamahę, która także poczyniła postępy. Producent spod znaku trzech skrzyżowanych kamertonów nawiązał współpracę z Pramac Racing, który stał się ich zespołem satelickim. Ponadto ściągnęli z Ducati Maxa Bartoliniego, mianując go dyrektorem technicznym. Przygotowują się również zamiany silnika na specyfikację podobną do włoskich marek.

Dyrektorem technicznym Hondy został natomiast Romano Albesiano, który wcześniej pracował w Aprilii. Ponadto ściągnęli do siebie Aleixa Espargaro, który zakończył czynną karierę wyścigową. Obecnie pełni funkcję kierowcy testowego, łącząc siły z Takaakim Nakagamim. Hiszpan od lat słynął z ogromnych umiejętności w kwestii ustawiania i rozwijania motocykla.

Obaj japońscy producenci niewątpliwie upatrują swoich szans na powrót do czołówki w sezonie 2027. Wprowadzone zostaną bowiem nowe przepisy. Ponadto Pirelli zostanie nowym dostawcą opon. Michael Laverty, były kierowca wyścigów Grand Prix, ostrzega jednak, by nie porzucać rozwoju obecnej maszyny. Podkreśla, że Honda i Yamaha muszą do maksimum wykorzystać przywileje, jakie otrzymali: „Potrzeba wielu zasobów, aby równocześnie rozwijać dwie różnice maszyny. Yamaha rozważa zmianę rzędówki na V4-kę. Honda natomiast myśli już 850-tce na sezon 2027. Muszą jednak pracować tu i teraz. Wiedza, którą obecnie zdobędą, z pewnością pomoże im zmniejszyć dystans do Ducati. Ważne jest, aby w pełni skorzystali z ustępstw, jakie dostali i zebrali cenne informacje”.

Kliknij, aby pominąć reklamę

Laverty również zauważył, że Japończycy przyjęli filozofię pracy podobną do Europejczyków: „Ścigają się i testują. Wcześniej Honda bała się wprowadzać zmiany w trakcie weekendu wyścigowego, sądząc że to się nie uda. Teraz zmienili podejście. Widać, że przyjęli metodykę pracy podobną do Europejczyków”.

GP Tajlandii pokazało, że Yamaha i Honda poczyniły postępy. Najbliższe weekendy wyścigowe będą jednak kolejnym etapem weryfikacji osiągów japońskich marek. Bez wątpienia możliwość rozwoju motocykli w większym zakresie, aniżeli ich konkurenci, jest im potrzebna. A obie ekipy są zdeterminowane, aby wrócić do czołówki.

Źródło: crash.net

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button