Fatalne wieści ze szpitala – sześć złamań u Jorge Martina!

Powrót Jorge Martina do ścigania w MotoGP okazał się dramatycznie krótki i kosztowny. Choć zawodnik Aprilii został dopuszczony do startu w Grand Prix Kataru po serii wcześniejszych kontuzji, weekend zakończył się dla niego bolesnym upadkiem i kolejnymi obrażeniami. Podczas niedzielnego wyścigu, na 14. okrążeniu, Martin stracił panowanie nad motocyklem w szybkim prawym zakręcie numer 12 i zaliczył poważny wypadek. Z toru został zabrany przez służby medyczne, po czym trafił do centrum medycznego na dalsze badania.

Wstępne informacje od zespołu Aprilia wskazywały na uraz klatki piersiowej, jednak bez uszkodzenia kończyn. Diagnoza: stłuczenie żeber po prawej stronie klatki piersiowej oraz odma opłucnowa. Konieczne było wykonanie tomografii komputerowej, która ujawniła pogorszenie stanu – powiększającą się odmę, co zmusiło lekarzy do wdrożenia drenażu. Martin musiał pozostać w szpitalu w Dosze na obserwacji, a dalsze badania wykazały aż sześć złamań tylnych żeber, od pierwszego do szóstego.

To kolejny cios dla hiszpańskiego zawodnika, który jeszcze przed startem sezonu doznał urazów podczas testów w Malezji, a później – kolejnych kontuzji podczas treningów przed GP Tajlandii. Z tego powodu opuścił pierwsze trzy wyścigi sezonu. Katar miał być dla niego szansą na spokojny powrót i zbieranie danych do dalszego rozwoju RS-GP, ale los ponownie pokrzyżował jego plany.

Kliknij, aby pominąć reklamę

W sobotnim sprincie Martin przez chwilę jechał w okolicach dziesiątego miejsca, jednak tempa nie wystarczyło na cały dystans – zakończył zmagania na 16. pozycji. W kwalifikacjach również nie udało się awansować do Q2 – zabrakło mniej niż półtorej dziesiątej sekundy. Mimo wszystko, zważywszy na długą przerwę, jego forma na początku weekendu wydawała się obiecująca.

Zespół Aprilia nie tylko stracił swojego zawodnika w niedzielnym wyścigu, ale także zaliczył słaby wynik jako całość. Najlepszy rezultat osiągnął Marco Bezzechi, finiszując dopiero dziesiąty ze stratą 14,3 sekundy do zwycięzcy, Marca Márqueza. Szef ekipy Massimo Rivola, nie krył rozczarowania: „Wyniki wyścigu nie spełniły naszych oczekiwań. Pracujemy dalej z Marco nad poprawą tempa w początkowych fazach wyścigu i w czasówkach. Dziś jednak wyniki schodzą na dalszy plan – nasze myśli są z Jorge.”

Następna runda mistrzostw odbędzie się za dwa tygodnie na torze Jerez w Hiszpanii. To wydarzenie mogło być ważnym krokiem w procesie adaptacji Martina do motocykla RS-GP, zwłaszcza że po wyścigu zaplanowane są dodatkowe testy. Niestety, obecny stan zdrowia zawodnika stawia jego udział pod dużym znakiem zapytania.

Kliknij, aby pominąć reklamę

Źródło: crash.net

Paweł Krupka

Na MOTOGP.PL - od 2009 roku. W kręgu zainteresowań - wszystko co związane z motorsportem, od żużla, przez MotoGP do Formuły 1.

Powiązane artykuły

6 komentarzy

  1. Po zakończeniu poprzedniego sezonu uważałem że więcej mistrzem świata Martin nie zostanie, ale nawet mi przez myśl nie przeszło że będzie to spowodowane takimi problemami zdrowotnymi.
    Jest mi bardzo przykro z tego powodu i trzymam kciuki za jak najszybszy powrót do zdrowia.
    Brakuje mi Martina walczącego z najszybszymi ☹️

    1. Żebra się zrosną, ręka też. Gorzej, aby to wytrwać. Bo to jest mega trudne i nie docenia się, że Marquez dał radę. Martin po zrośnieciu się kości będzie miał problem z mięśniami. Przypominam, co było mówione wielokrotne. Niektóre da się odpowiednio wyćwiczyć tylko jeżdżąc motocyklem. A mięśnie zanikają. To już jest pół roku. Odbudowa tych mięśni do pełnej siły może zająć drugie tyle.

      Jeśli się nie wydarzy to powinien zdążyć na następny sezon, więc nie ma, co mówić o zakończeniu kariery. Problemem jest wytrwane tego psychicznie, nie podłamanie się, nie przesadzania z ambicją i umiejętności odpuszczenia wyścigu, gdy się nie czuje w pełni dobrze, przy jednoczesnym zachowaniu mobilizacji.

      Trzeba trzymać za niego kciuki. Myślę, że jest lubianym gościem i choćby Marc zawsze się z nim radą podzielić.

  2. Wydaje mi się, że następne „kontrole lekarskie” kontuzjowanych, nie do końca wyleczonych zawodników będą nieco ostrzejsze.
    Z relacji tv wynika, że Jorge już w piątek informował, że dłoń cały czas boli. No skoro boli to wiadomym było, że prędzej czy później nie da rady utrzymać kierownicy. Na skutki nie trzeba było niestety długo czekać.

Dodaj komentarz

Back to top button