Jorge Lorenzo po raz drugi w tym sezonie rozpocznie rywalizację z pierwszego rzędu, podczas gdy jego team-partner Valentino Rossi jutro ustawi się na czwartym polu startowym. Duet ten rozdzieliła niecała jedna dziesiąta sekundy.
„Por Fuera” uzyskał dziś najlepszy czas całego weekendu, jednak na nieszczęście dla niego, miało to miejsce podczas drugiego treningu wolnego, a nie w trakcie kwalifikacji. Rano Hiszpan imponował tempem, jednak po południu było cieplej, przez co nie był on w stanie osiągać już tak dobrych wyników.
„W drugim treningu byłem bardzo szybki i miałem nadzieję, że podobnie będzie także podczas kwalifikacji. Po południu jednak temperatura była wyższa, przez co moje tempo nie było już tak dobre,” potwierdził #99, obecny v-ce lider tabeli generalnej oraz tej o BMW M Award. „Rano mogłem jechać dokładnie tak, jak tego chciałem, co było naprawdę wspaniałym uczuciem, jednak w trakcie kwalifikacji nie było już tak samo.”
Dziś Jorge walczył o trzecie w klasie MotoGP, a czwarte z rzędu, Pole Position na andaluzyjskim torze. I chociaż wskoczył on na czoło tabeli dwadzieścia minut przed końcem sesji, to szybko jego czas poprawił Dani Pedrosa. Pomimo, że Lorenzo pojechał jeszcze szybciej, było to za mało, by pokonać jego rodaka ścigającego się z numerem #26.
„Ostatecznie mój czas nie jest zły, dał nam pierwszy rząd, co jest bardzo ważne. Jestem podekscytowany przed jutrem i mam nadzieję, że dobrze mi pójdzie przed własnymi kibicami,” kontynuował 22’latek z Majorki, który rok temu, próbując dogonić trzeciego Casey’a Stonera, przewrócił się kilka okrążeń przed metą. „To specyficzny obiekt, a ja nie mogę się doczekać, aby znowu usłyszeć ten tłum!” dodał na koniec #99 nawiązując do tego, że podobno tylko w Jerez jadąc motocyklem słychać doping kibiców.
Zadowolony z wyniku swojego podopiecznego był jego zespołowy menadżer. „Po południu byliśmy wolniejsi niż rano, jednak najważniejsze, że jesteśmy w pierwszej linii, bo to był nasz cel na dziś. Jutro w wyścigu warunki będą podobne do tych, jakie panowały podczas kwalifikacji, podczas których mieliśmy dobry rytm, więc powinno być dobrze,” stwierdził Wilco Zeelenberg, który rok temu był szefem ekipy Yamahy w klasie Supersport.
Valentino Rossi będzie musiał bronić jutro prowadzenia w klasyfikacji generalnej startując z czwartego pola. Chociaż do pierwszej linii zabrakło mu naprawdę niewiele, pomimo tego i tak jest zadowolony z wyniku, jaki osiągnął na torze Jerez de la Frontera.
9’krotny Mistrz Świata w połowie kwietnia trenował na motocyklu crossowym we włoskiej miejscowości Pesaro. Nieszczęśliwie dla niego zaliczył upadek, podczas którego o mały włos nie wybił prawego barku. Zarówno jednak wczoraj, jak i dziś, był on w stanie jeździć bez żadnych środków przeciwbólowych. Podczas FP1 „The Doctor” miał pewne problemy w trakcie ostrych hamowań, jednak dziś był zaskoczony swoją formą.
„Oczywiście lepiej byłoby być w pierwszej linii, jednak ogólnie jestem bardzo zadowolony, bowiem od rana byliśmy w stanie mocno się poprawić,” komentował zwycięzca Grand Prix Kataru, który zajmował pozycję lidera przez pierwszych czterdzieści minut sesji kwalifikacyjnej. „Po Pedrosie, następnych pięciu zawodników jest bardzo blisko siebie, a ja po południu byłem w stanie zrobić kilka kółek w przedziale 1’39 na twardszych oponach Bridgestone.”
Włoch stracił całą wywalczoną przewagę na swym przedostatnim okrążeniu (jechał po realne miejsce w pierwszej linii), jednak musiał wyprzedzać pod sam jego koniec wolniejszego zawodnika. To sprawiło, że wyjście na prostą nie było najlepsze, a więc i ostatniego kółka nie rozpoczął idealnie. „Jesteśmy szybcy, ale niewystarczająco równi, więc musimy nad tym trochę popracować przed jutrem,” przyznał Valentino.
31’latek z Tavullii nie mógł też nie wspomnieć o swojej kontuzji. „Z moim ramieniem dziś było znacznie lepiej, więc muszę powiedzieć ‘dzięki’ wszystkim ludziom z Clinica Mobile oraz każdemu, kto pomógł mi w poprawie formy. Wciąż nieco brakuje mi siły, ale z bólem wszystko jest okey. Mam nadzieję, że jutro będziemy mieli świetny wyścig dla wszystkich kibiców,” kontynuował Rossi. Na potwierdzenie jego słów, że czuje się znacznie lepiej, można przytoczyć fakt, iż pokonał aż dwadzieścia osiem okrążeń.
Zadowolony z wyniku „The Doctora” był również Davide Brivio jednak przyznał on, że czeka ich jeszcze nieco pracy. „Byliśmy zaskoczeni tym, że Vale nadal nie potrzebuje leków przeciwbólowych. Zaczniemy z czwartego pola, ale wiemy, że mamy potencjał, by walczyć. Musimy się jednak upewnić, że będziemy konkurencyjni przez cały dystans. Potrzebujemy jeszcze dopasować nieco ustawienia, by lepiej współgrały z oponami,” stwierdził z kolei team-menadżer ekipy Rossiego.