Guintoli: „Historia Pecco była trudna do oglądania”

Francesco Bagnaia ma za sobą najtrudniejszy sezon w dotychczasowej karierze. Włoch przez cały rok zmagał się z Desmosedici GP25, w konsekwencji czego zajął dopiero piąte miejsce w klasyfikacji generalnej! Przegrał więc nie tylko z braćmi Marquez, ale także Marco Bezzecchim z Aprilii i Pedro Acostą z KTM-a! Na temat problemów Włocha, w ekskluzywnym wywiadzie dla portalu Crash.net, wypowiedział się Francuz Sylvain Guintoli – Mistrz Świata World Superbike z 2014 roku, a obecnie ekspert stacji TNT Sports.

Guintoli nie ukrywa, że bardzo trudno było mu oglądać sezon „Pecco” Bagnai: „Historia Pecco w tym rok była dla mnie naprawdę trudna do oglądania. Widać było jego ewidentne problemy. Sam też się z tym ogromnie zmaga, także pod względem mentalnym. To nie było więc miłe, bo Pecco to fantastyczny zawodnik”.

Kliknij, aby pominąć reklamę

Sylvain w przeszłości był nie tylko czynnym zawodnikiem klasy MotoGP, ale również kierowcą testowym Suzuki. Ponadto pomagał w opracowywaniu opon do klasy królewskiej przez Michelin. 43-latek podkreśla, jak istotne jest czucie przodu motocykla. A to była właśnie największą bolączką Bagnai: „Czucie przodu to podstawa, zwłaszcza w obecnej specyfikacji motocykli MotoGP. Musisz być w stanie wyczuć to czucie i skutecznie zatrzymać motocykl – bez utraty obciążenia na przodzie podczas wchodzenia w zakręty. Wtedy możesz płynnie je pokonywać, utrzymywać w nich prędkość itd. Wszystko jest ze sobą powiązane”.

Kontynuując wypowiedź, Francuz dodał: „Niektórzy zawodnicy są bardziej podatni na czucie przodu, niż inni. Niektórzy się adaptują i znajdują sposoby na obejście tego, a inni muszą być w stu procentach zadowoleni z tego sprzężenia zwrotnego”.

Guintoli jako ekspert TNT Sports tłumaczy ów zagadnienie: „To uczucie dociera do nadgarstków. To dziwne uczucie. Czujesz, że przednia opona się porusza. Szczególnie w MotoGP czujesz, jak przednia opona zgniata i odkształca się pod spodem, gdy próbujesz hamować. Musisz mieć nad tym pełną kontrolę, ponieważ jesteś na granicy swoich możliwości. Wszystko musi działać superpłynnie, aby w pełni wykorzystać potencjał posiadanego pakietu”.

Kliknij, aby pominąć reklamę

W ocenie Sylvaina właśnie ten brak czucia przodu, a co za tym idzie, brak pewności siebie, sprawiło że Bagnaia nie był konkurencyjny. Tą pewność odzyskał tylko na torze Motegi: „Pecco nie boi się, nawet gdy ma problemy, dać z siebie wszystko i czasami przekroczyć granicę. Czucie na czole może być jednak również kwestią psychiki, może uderzyć do głowy. Ale prawda jest taka, że – z wyjątkiem Motegi – Pecco zmagał się z jakimś powtarzającym się problemem. Ten sam problem zawsze istniał”.

Były Mistrz Świata World Superibike wierzy jednak w odrodzenie Włocha w 2026 roku: „Myślę, że wróci. Mówiłem, że będzie musiał sięgnąć dna, zanim wróci. Ale epizod z Motegi był dość dziwny! Nie mógł zrobić nic złego i zdominował wyścig”.

Czas pokaże, czy Francesco Bagnaia wyjdzie obronną ręką ze swoich problemów. Póki co przed nim zimowa przerwa i przedsezonowe testy. Sylvaina Guintoliego czeka natomiast Maraton Londyński w 2026 roku – pobiegnie w skórzanej kurtce ku pamięci swojego syna Luki.

Źródło: crash.net, TNT Sports

Kliknij, aby pominąć reklamę

 

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button