Zespół Hayate Racing zajął jedenaste miejsce w Grand Prix Włoch na torze Mugello. To o całe dziesięć pozycji w dół po tym jak objął prowadzenie w połowie wyścigu! Znana jest już przyczyna tego wyniku.
Choć ten prywatny zespół maskujący maszynę Kawasaki ZZespół Hayate Racing zajął jedenaste miejsce w Grand Prix Włoch na torze Mugello. To o całe dziesięć pozycji w dół po tym jak objął prowadzenie w połowie wyścigu! Znana jest już przyczyna tego wyniku.
Choć ten prywatny zespół maskujący maszynę Kawasaki ZX-RR reprezentuje czarna barwa, to po ostatnim występie można by mu przyznać kolory czarno-białe i to w silnym kontraście!
Od samego początku, jeszcze przed pierwszymi treningami na torze w Mugello włoski zawodnik Hayate, Marco Melandri zarzekał się, że nie ma co liczyć na jakąś dobrą lokatę w rundzie w swoim rodzinnym kraju. Tor swoją specyfiką nie podchodził zbytnio Kawasaki w poprzednich sezonach a dużą rolę odgrywał tu niedobór mocy silnika na długich „prostych” toru oraz problemy z ogólną przyczepnością.
W kwalifikacjach potwierdzały się przypuszczenia zawodnika z nr 33, który zdołał zająć miejsce…piętnaste.
Niedzielne przedpołudnie wysłuchało jednak życzeń jakie jeździec z Ravenny często ostatnio powtarza „Jeśli pogoda będzie nam sprzyjać to wraz z nią tor i maszyna również. Teraz gdy śpię, to cały czas mam przed oczami zawodników, których wyprzedzam. Wyprzedzam wszystkich. W deszczowej sesji warm-up Włoch zajął drugą pozycję.
Sam wyścig mniej więcej do połowy był przykładem na to, jak bardzo woda potrafi zniwelować wszelką przewagę technologiczną konkurujących ze sobą motocykli. Melandri startujący z 15tej pozycji pozostał w tyle stawki na pierwszych okrążeniach, jednak konsekwentnie zaczął piąć się do czołówki.
W okolicach połowy dystansu wyścigu motocykl o numerze 33 zbliżył się do Capirossiego aby na końcu prostej startowej wyprzedzić Suzuki w stylu, do jakiego przyzwyczaił nas już Casey Stoner. Na tego ostatniego zresztą niczym w kolejce przyszła pora kilka minut później. Grand Prix Włoch podziwiało od tej pory trzech swoich zawodników: Rossiego, Dovizioso oraz Melandriego.
To nie był koniec niespodzianek, ponieważ krótko potem Hayate pewnie wyprzedziło Andreę Dovizioso oraz finalnie Rossiego.
Ciekawe co sobie pomyślał wielokrotny mistrz świata w chwili, jak zobaczył przed sobą nowego lidera wyścigu w postaci Melandriego? Pozostanie to tajemnicą ale nowy lider nie dość, że wyprzedził króla Mugello, to jeszcze zdołał uzyskać bezpieczny dystans przed zjazdem do boksów. Dobra passa Melandriego miała jednak wkrótce prysnąć niczym bańka mydlana.
Woda, największa jak dotąd przyjaciółka zespołu Hayate, w końcu wyparowała i dokładnie jak we francuskim Le Mans, tak i tutaj zawodnicy zmuszeni byli do zmiany motocykli na te z oponami na przesychający tor. Jednak nowa maszyna Hayate ZX-RR po wyjeździe z boksu nie pozwoliła Melandriemu na to, czego dokonał we Francji zajmując drugie miejsce. Hayate męczyło się i z trudem broniło kolejnych niższych pozycji.
Co było przyczyną? Kapryśna natura ZX-RR znów dała znać o sobie? Na szczęście winne były opony i ich błędny dobór. Otóż zdecydowano się na założenie twardej mieszanki opony na przód oraz średniej na tył. Dokładnie odwrotna konfiguracja miała być strzałem w dziesiątkę i kto wie, kogo w kolejności oglądalibyśmy na finiszu.
Bez wątpienia maszyna ZX-RR jest prawdopodobnie najlepszą MotoGP w deszczowych warunkach, co udowodnili już różni jeźdźcy Kawasaki.
Konkurencyjność maszyny Hayate w suchych warunkach pozostaje zatem wciąż tajemnicą.